„Zapewne wielu z was zginie, ale jest to poświęcenie, na które jestem gotów” – tak Lord Farquaad z bajek o Shreku mówił do rycerzy, a część polityków i sympatyków Platformy samych siebie widząc w roli Farquaada, w rolach rycerzy widziałaby ludzi Hołowni.
Coraz gwałtowniejsze apele o podporządkowanie się większemu i tworzenie wspólnej listy to strategia rodem ze Shreka, ale działaczom Polski 2050 nie uśmiecha się los rycerzy z bajki. Trudno się dziwić takiej kalkulacji.
„Teraz słyszę, że Platforma i Lewica deklarują, że idą do wyborów same. Jeśli to oficjalne stanowisko, to okej. Przyjmujemy to. Poradzimy sobie i w tej sytuacji. [...] Najważniejsze – szanuję wasze decyzje. Szanuję i zawsze będę szanował. Proszę, by nigdy nam się nie zdarzyło, żeby za wroga uważać kogoś, kto myśli inaczej, kto ma inny pomysł, inną wizję” – mówił na sobotnim zjeździe lider PL 2050 i dał w ten sposób do zrozumienia, że ultimatum Donalda Tuska ws. budowy jednej listy opozycji nie bardzo go w tej chwili interesuje. Z punktu widzenia wszystkich, których nie da się sklasyfikować jako najtwardszego elektoratu PO, to postawa racjonalna.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.