Samotność w tłumie to dzisiaj mocno już zużyty banał. Im nas więcej na Ziemi, tym według badań naukowych, bardziej czujemy się samotni, zamknięci w swoich bańkach. Po co zresztą szukać wiedzy o tym zjawisku w badaniach naukowych – znamy je z codzienności, nawet jeśli nie doświadczamy jej sami, to słyszymy o niej w rozmowach, czytamy w czasopismach, oglądamy w filmach. Samotność to jedna ze współczesnych chorób społecznych, choć nie wiem, czy ktoś ją już tak nazwał. Ale skoro badania wykazały, że 1 na 12 osób czuje się samotna, to zjawiska nie powinno się, a nawet nie można, lekceważyć.
Nic dziwnego, że Olivia Laing, zabrała się za temat samotności, bo sama ją odczuwała, ale jako eseistka zajmująca się głównie kulturą, spojrzała na nią od strony tego, jak wpływa ona na twórczość artystów i jak się w ich dziełach ujawnia. Zwłaszcza zaś w twórczości tych, którzy związani byli (dopóki żyli) z Nowym Jorkiem, stolicą „wszystkiego”, a więc i światowym centrum samotności w tłumie.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.