Krystyna Romanowska: O czym jest dla pani film „Noc w przedszkolu”? Dla mnie – o rodzicach, którzy znaleźli się w pułapce oczekiwań, których nie mogą spełnić. I o dobru dziecka, które każdy rozumie inaczej.
Dr Agnieszka Dąbrowska: Dla mnie to film o niewidzeniu dziecka, o tym, że współcześnie rodzice nie dostrzegają jego potrzeb. Za to tworzą wyobrażenie siebie jako rodzica, w pewnym sensie „używają” dziecka, żeby zbudować swoją tożsamość i identyfikację. Dlatego ich dzieci muszą JAKIEŚ być.
Najlepiej, gdyby były idealne.
Wtedy tożsamość i kreacja dobrego rodzica wspaniałych dzieci jest tym, z czego mogą być zadowoleni.
Z czego to wynika? Z tego, że dziecko jest dzisiaj bardziej projektem niż tym, co się po prostu w życiu ludzi wydarzało? Dlatego musi być bardzo „jakieś”, a nie po prostu... zwykłe?
Wszyscy bohaterowie-rodzice to ludzi około 30-stki, z wyjątkiem jednego ojca (gra go Zbigniew Zamachowski). Dla niego też zresztą córka jest funkcją, ponieważ nie nawiązał dobrej relacji ze swoim pierwszym, już dorosłym dzieckiem. Chce być w swoich własnych oczach ojcem idealnym.
Wracając do 30-latków. Być może taka postawa wynika z zagubienia w jakimś swoim momencie rozwojowym i wynika z kontekstu, w którym się urodzili, jak byli wychowywani, jakie wobec nich oczekiwania mieli ich rodzice.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.