Wiktor Krajewski: Jak opiszesz szufladę, do której zostałaś wrzucona i w niej tkwisz?
Małgorzata Halber: Oczywiście to zależy. Jeżeli dochodzi do sytuacji, że trafiam na portale plotkarskie, to jako laska z „5-10-15” z problemami psychicznymi, która „postanowiła poświęcić się swojej pasji, czyli pisaniu”.
Zgadzasz się z tą metką?
To jest już rozmowa na temat cyfrowego kapitalizmu i mediów, które rządzą się wyłącznie klikalnością.
Przeraża cię to?
Najchętniej nie partycypowałabym w tym wszystkim. Niedawno odbyłam rozmowę z moim mężem na temat słowa „celebryta”. Poprosiłam go, żeby podał mi przykład osoby, którą uważa za celebrytę. Padło imię i nazwisko aktora.
„On jest aktorem. Ma zawód”, odpowiedziałam mojemu mężowi, który zauważył, że to słowo nie jest niczym złym czy obraźliwym. Nie zgodziłam się z nim.
Feminizm jest rozbrajaniem stereotypów, które wszyscy nosimy w głowach. Każdy z nas je nosi, ja też. Na pewien temat automatycznie w moim umyśle pojawiają się skojarzenia. Rozbrajanie tych stereotypów to jedno z najciekawszych zajęć w życiu. Mój mąż należy do osób, które bardzo chętnie rozbrajają, ale stoją w pewnym zaprzeczeniu, bo ów „celebryta” nie jest dla niego obraźliwym słowem.
A może nie jest?
Czekaj. Historia ma ciąg dalszy. Poprosiłam go, żeby powiedział mi, czym zajmuje się celebryta. „Promocją samego siebie”, odpowiedział. Czyli z punktu widzenia społeczeństwa nie zajmuje się niczym pożytecznym. Poprosiłam go, żeby spojrzał teraz na Małgorzatę Rozenek. „Znasz ją?”, zapytałam i w odpowiedzi usłyszałam, że to jest przykład celebrytki. No to mówię mu, że po pierwsze jest prezenterką telewizyjną i to jest praca. Po drugie jest aktywistką, bo głośno mówi o In vitro.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.