Nad państwem rozpościera się szara strefa, w której nie wiadomo już, co jest prawem, a co nie, a ta szarość ogarnia nas wszystkich. Jedyna trwała koalicja polityczna w Polsce to koalicja skarbników partyjnych
1. Rada śląskiej Unii Wolności oświadczyła, że "nie będzie uczestniczyć w koalicji, którą zdominowały spory personalne". Bo AWS nie realizowała wspólnej polityki, tylko swoją politykę personalną - powiedział szef śląskiej UW Ryszard Ostrowski. Na czym polega odejście od wspólnej polityki do polityki personalnej? Na tym, że stanowiska stracili rekomendowani przez unię szefowie Górnośląskiej Agencji Przekształceń Przedsiębiorstw i Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska. Jak donosi "Gazeta Wyborcza", unia twierdzi, że to naruszyło umowę koalicyjną nakazującą konsultowanie decyzji personalnych. Nareszcie wiemy, czym różni się wspólna polityka od sporów personalnych. Wspólna polityka to wspólna polityka personalna.
2. To, co zrobiono na Śląsku, Krzysztof Łoziński proponuje jako ogólne wyjście dla UW. Diagnoza jest trafna, choć mało oryginalna. SLD stosuje się do zasad socjotechniki i to przynosi efekty, podczas gdy w AWS ignoruje się propagandowe efekty własnej działalności. Unia, żeby przetrwać, powinna z rządu wyjść, bo - jak pisze Łoziński - nie wstyd szczurom ratować życie wtedy, gdy kapitan tonie. Piękne porównanie, prawie chińskie w stylu, szczury z UW dalej do wody, tyle że szczury uciekają w porcie, a tu statek daleko na morzu, tak daleko, że przystani nie widać...
3. Dębski stracił posadę w rządzie godzinę po tym, gdy zwołał konferencję prasową, żeby opowiedzieć, że ktoś z kolegów polityków kazał mu szukać haków na Kwaśniewskiego. Tu przynajmniej można zrozumieć, dlaczego Dębski z rządu wyleciał. Srebro tłumaczy prasie, że nie wie, dlaczego przestał być ministrem, bo premier nie miał żadnych zastrzeżeń do jego pracy, ale partia Srebry wyznaczyła na ministra Szyszkę. Do dymisji podał się nagle sekretarz stanu Wojciech Arkuszewski i też nie bardzo wiadomo, dlaczego. Minister Biernacki na chwilę też podał się do dymisji, ale nieporozumienie między premierem a ministrem zostało wyjaśnione. Minister opacznie zrozumiał intencje premiera - wyjaśnił rzecznik rządu. Kazimierz Marcinkiewicz, szef gabinetu politycznego premiera, też podał się nagle do dymisji. Premier mimo dymisji nie jest sam. Rzadko zdarza się rząd tak dobrze obsadzony doradcami. Zwłaszcza do spraw społecznych. Premierowi doradza poprzedni prezes Polskiego Towarzystwa Socjologicznego, prof. Antoni Sułek, jakieś funkcje rządowe ma też chyba obecny prezes, prof. Andrzej Kojder. Tyle że skutków nie widać. "Czy rząd długo się utrzyma?" - pyta ciekawa "Gazeta Wyborcza". "Do końca kadencji, choć sytuacja polityczna nie jest łatwa" - odpowiada ustępujący minister Marcinkiewicz. "Jaki jest tego sens, skoro rząd raczej trwa niż rządzi?" - dopytuje nienasycona dziennikarka. "Potrzebny jest nowy impuls, zdynamizowanie działań AWS, rządu i parlamentarzystów. Moje przejście do Sejmu też może być takim impulsem" - odpowiada były szef gabinetu ministra. Mój znakomity kolega prof. Marcin Król w "Tygodniku Powszechnym" proponuje rządowi reformy, wszystko jedno - płatne uniwersytety czy płatne autostrady, bo wybory są i tak przegrane. Jest jednak taki czyn, który od dawna pozostaje na liście, a jest w sam raz do podjęcia przez polityków nie liczących już na nic, chyba że tylko na śmierć (polityczną). Popełnili tyle samobójstw (politycznych), że naprawdę to im już w niczym nie zaszkodzi. Zamiast się zmienić w szczura, zginąć z honorem jako leming-kamikadze.
4.Ograniczenia i ujawnienie zarobków w sferze publicznej to tylko początek, a nie wiemy, czy prezydent tego nie zawetuje. Jan Maria Rokita, powołując się na nie znany opinii publicznej raport Banku Światowego, mówi, że trzeba silnego rządu, kompetencji i odwagi, żeby się przeciwstawić korupcji na wszystkich frontach. Wspomniany raport zdaje się zawiera informacje naprawdę kompromitujące nasz kraj, takie jak stawki łapówek pobierane w warszawskim sądzie rejestrowym bądź prowadzenie przez połowę warszawskich radnych interesów z wykorzystaniem majątku komunalnego. Rokita mówi, że skoro nikt tego nie zdementował, to widocznie raport jest prawdziwy, a jeśli to prawda, nie wiadomo, czemu nie wszczęto odpowiednich postępowań.
Szkoda tylko, że raport znany jest Bankowi Światowemu i rządowi, a nie obywatelom. Zadzwoniłem do Banku Światowego, a tam miły głosik radził mi czekać do 21 marca, kiedy to rząd ma podjąć decyzję, czy raport udostępnić publiczności, czy nie. Dziś, gdy to piszę, jest 22 marca, ale w banku nie ma odpowiedzi. A rzecznik rządu nic nowego nie oświadczył. Szkoda, raz kozie śmierć, niech rząd raport ujawni. Potem setki rzeczy, jak mówi Rokita - ograniczyć immunitet parlamentarny, zdefiniować konflikt interesów, dać policji prawo do prowokacji łapówkarskiej, wprowadzić zewnętrzną, pozapolicyjną kontrolę nad policją, ujawnić deklaracje majątkowe polityków i stworzyć Centralną Służbę Antykorupcyjną niezależną także od NIK.
5. Tyle że sam kucharząc - przeciwnie niż Rokita myślę, że ryba psuje się od głowy. Nic się nie zmieni, jeśli nie uporządkuje się finansów partii. Za tymi wszystkimi niedomówieniami, kompromisami ponadpartyjnymi i walkami personalnymi kryje się bezwzględna walka o fundusze partyjne. Bez pieniędzy nie ma wyborów, a podobnie jak rozhuśtano w Polsce zarobki ponad zwykłą miarę, tak też rozhuśtano koszty kampanii wyborczych. Obojętne, czy chodzi o prezydenta, parlament, czy sejmiki wojewódzkie. A partie same przecież pieniędzy nie mają. Stąd bierze się zainteresowanie bankami i radami nadzorczymi, ten i ów biznesmen i menedżer na liście wyborczej sowicie wspomagający kasę partyjną czy mętne fundacje zawsze o szlachetnych celach i mętnych kryteriach wydawania pieniędzy. Radni wybrani za pieniądze Animalsów to tylko komiczny przykład tego, co dzieje się w skali całego państwa. Czy wszyscy mają coś do ukrycia? "Tak, z jednego zasadniczego powodu. Na razie nie ma mechanizmu legalnego finansowania partii. Partie czerpią fundusze nie tyle bezprawnie, ile poza regulacjami prawnymi" - odpowiada Rokita. I dotyczy to wszystkich partii. Były premier Cimoszewicz też wątpi w możliwość zawarcia antykorupcyjnego paktu nad podziałami. Nad państwem rozpościera się szeroka szara strefa, w której nie wiadomo już, co jest prawem, a co nie, a ta szarość ogarnia nas wszystkich. Jedyna trwała koalicja polityczna w Polsce to koalicja skarbników partyjnych.
2. To, co zrobiono na Śląsku, Krzysztof Łoziński proponuje jako ogólne wyjście dla UW. Diagnoza jest trafna, choć mało oryginalna. SLD stosuje się do zasad socjotechniki i to przynosi efekty, podczas gdy w AWS ignoruje się propagandowe efekty własnej działalności. Unia, żeby przetrwać, powinna z rządu wyjść, bo - jak pisze Łoziński - nie wstyd szczurom ratować życie wtedy, gdy kapitan tonie. Piękne porównanie, prawie chińskie w stylu, szczury z UW dalej do wody, tyle że szczury uciekają w porcie, a tu statek daleko na morzu, tak daleko, że przystani nie widać...
3. Dębski stracił posadę w rządzie godzinę po tym, gdy zwołał konferencję prasową, żeby opowiedzieć, że ktoś z kolegów polityków kazał mu szukać haków na Kwaśniewskiego. Tu przynajmniej można zrozumieć, dlaczego Dębski z rządu wyleciał. Srebro tłumaczy prasie, że nie wie, dlaczego przestał być ministrem, bo premier nie miał żadnych zastrzeżeń do jego pracy, ale partia Srebry wyznaczyła na ministra Szyszkę. Do dymisji podał się nagle sekretarz stanu Wojciech Arkuszewski i też nie bardzo wiadomo, dlaczego. Minister Biernacki na chwilę też podał się do dymisji, ale nieporozumienie między premierem a ministrem zostało wyjaśnione. Minister opacznie zrozumiał intencje premiera - wyjaśnił rzecznik rządu. Kazimierz Marcinkiewicz, szef gabinetu politycznego premiera, też podał się nagle do dymisji. Premier mimo dymisji nie jest sam. Rzadko zdarza się rząd tak dobrze obsadzony doradcami. Zwłaszcza do spraw społecznych. Premierowi doradza poprzedni prezes Polskiego Towarzystwa Socjologicznego, prof. Antoni Sułek, jakieś funkcje rządowe ma też chyba obecny prezes, prof. Andrzej Kojder. Tyle że skutków nie widać. "Czy rząd długo się utrzyma?" - pyta ciekawa "Gazeta Wyborcza". "Do końca kadencji, choć sytuacja polityczna nie jest łatwa" - odpowiada ustępujący minister Marcinkiewicz. "Jaki jest tego sens, skoro rząd raczej trwa niż rządzi?" - dopytuje nienasycona dziennikarka. "Potrzebny jest nowy impuls, zdynamizowanie działań AWS, rządu i parlamentarzystów. Moje przejście do Sejmu też może być takim impulsem" - odpowiada były szef gabinetu ministra. Mój znakomity kolega prof. Marcin Król w "Tygodniku Powszechnym" proponuje rządowi reformy, wszystko jedno - płatne uniwersytety czy płatne autostrady, bo wybory są i tak przegrane. Jest jednak taki czyn, który od dawna pozostaje na liście, a jest w sam raz do podjęcia przez polityków nie liczących już na nic, chyba że tylko na śmierć (polityczną). Popełnili tyle samobójstw (politycznych), że naprawdę to im już w niczym nie zaszkodzi. Zamiast się zmienić w szczura, zginąć z honorem jako leming-kamikadze.
4.Ograniczenia i ujawnienie zarobków w sferze publicznej to tylko początek, a nie wiemy, czy prezydent tego nie zawetuje. Jan Maria Rokita, powołując się na nie znany opinii publicznej raport Banku Światowego, mówi, że trzeba silnego rządu, kompetencji i odwagi, żeby się przeciwstawić korupcji na wszystkich frontach. Wspomniany raport zdaje się zawiera informacje naprawdę kompromitujące nasz kraj, takie jak stawki łapówek pobierane w warszawskim sądzie rejestrowym bądź prowadzenie przez połowę warszawskich radnych interesów z wykorzystaniem majątku komunalnego. Rokita mówi, że skoro nikt tego nie zdementował, to widocznie raport jest prawdziwy, a jeśli to prawda, nie wiadomo, czemu nie wszczęto odpowiednich postępowań.
Szkoda tylko, że raport znany jest Bankowi Światowemu i rządowi, a nie obywatelom. Zadzwoniłem do Banku Światowego, a tam miły głosik radził mi czekać do 21 marca, kiedy to rząd ma podjąć decyzję, czy raport udostępnić publiczności, czy nie. Dziś, gdy to piszę, jest 22 marca, ale w banku nie ma odpowiedzi. A rzecznik rządu nic nowego nie oświadczył. Szkoda, raz kozie śmierć, niech rząd raport ujawni. Potem setki rzeczy, jak mówi Rokita - ograniczyć immunitet parlamentarny, zdefiniować konflikt interesów, dać policji prawo do prowokacji łapówkarskiej, wprowadzić zewnętrzną, pozapolicyjną kontrolę nad policją, ujawnić deklaracje majątkowe polityków i stworzyć Centralną Służbę Antykorupcyjną niezależną także od NIK.
5. Tyle że sam kucharząc - przeciwnie niż Rokita myślę, że ryba psuje się od głowy. Nic się nie zmieni, jeśli nie uporządkuje się finansów partii. Za tymi wszystkimi niedomówieniami, kompromisami ponadpartyjnymi i walkami personalnymi kryje się bezwzględna walka o fundusze partyjne. Bez pieniędzy nie ma wyborów, a podobnie jak rozhuśtano w Polsce zarobki ponad zwykłą miarę, tak też rozhuśtano koszty kampanii wyborczych. Obojętne, czy chodzi o prezydenta, parlament, czy sejmiki wojewódzkie. A partie same przecież pieniędzy nie mają. Stąd bierze się zainteresowanie bankami i radami nadzorczymi, ten i ów biznesmen i menedżer na liście wyborczej sowicie wspomagający kasę partyjną czy mętne fundacje zawsze o szlachetnych celach i mętnych kryteriach wydawania pieniędzy. Radni wybrani za pieniądze Animalsów to tylko komiczny przykład tego, co dzieje się w skali całego państwa. Czy wszyscy mają coś do ukrycia? "Tak, z jednego zasadniczego powodu. Na razie nie ma mechanizmu legalnego finansowania partii. Partie czerpią fundusze nie tyle bezprawnie, ile poza regulacjami prawnymi" - odpowiada Rokita. I dotyczy to wszystkich partii. Były premier Cimoszewicz też wątpi w możliwość zawarcia antykorupcyjnego paktu nad podziałami. Nad państwem rozpościera się szeroka szara strefa, w której nie wiadomo już, co jest prawem, a co nie, a ta szarość ogarnia nas wszystkich. Jedyna trwała koalicja polityczna w Polsce to koalicja skarbników partyjnych.
Więcej możesz przeczytać w 14/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.