Oscary i polityka. Po co Hollywood robi z Nawalnego rosyjskiego Mandelę?

Oscary i polityka. Po co Hollywood robi z Nawalnego rosyjskiego Mandelę?

Julia Nawalna przemawia podczas gali oscarowej
Julia Nawalna przemawia podczas gali oscarowej Źródło: PAP/EPA / Etienne Laurent
Czuła na punkcie walki z rasizmem akademia nie pozwoliła mówić Zełenskiemu o wojnie, bo giną na niej tylko biali ludzie. Statuetkę dostał za to film o Aleksieju Nawalnym, który chciał kiedyś czyścić Rosję z „karaluchów” z Kaukazu i Azji Środkowej.

Julia Nawalna, żona więzionego rosyjskiego opozycjonisty ogłosiła na oscarowej gali, że kocha swojego męża i tęskni za wolną Rosją. O  nie zająknęła się ani słowem, bo wyraźnie nie jest to temat, który poruszałby Amerykańską Akademię Filmową na tyle, żeby o nim wspominać. Dlatego po raz kolejny już amerykańskim piarowcom prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego nie udało się wcisnąć go z krótkim choćby przemówieniem na wideo.

W czułym na punkcie rasizmu Hollywood wojna na Ukrainie to wojna białych ludzi.

Po werdyktach Akademii widać jednak, że nawet ci biali ludzie są równi i równiejsi. Dlatego Oscarem nagrodzono dokument o otruciu Aleksieja Nawalnego, przechodząc łatwo do porządku dziennego nad faktem, że dla wielu nie-białych narodów dawnej strefy sowieckiej rosyjski opozycjonista jest typowym wielkoruskim rasistą.

Cały artykuł dostępny jest w 12/2023 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.