Głosowanie jest okazją wystawienia rachunku władzy
W czasie niedawnej powodzi, kiedy wszyscy szukali pomocy dla ofiar żywiołu, jedna z gazet wpadła na pomysł, aby sprzedać na licytacji dzień urzędowania prezydenta Warszawy. Znalazła się nawet osoba, która zapłaciła sporą sumę za to, by przez osiem godzin udawać stołecznego dostojnika: jeździć jego samochodem, siedzieć w jego gabinecie, markować jego urzędowanie. Rzeczywistego działania było w tym tyle, ile słodyczy w lizanym przez celofan lizaku, ale i tak wiele osób zazdrościło jednodniowemu pseudoprezydentowi.
Tymczasem jest taki dzień, kiedy bez żadnych licytacji i pieniędzy każdy Polak może wziąć udział w najwyższej władzy swojego kraju. Jest to, rzecz jasna, dzień wyborów parlamentarnych. W tym jednym momencie konstytucyjny zapis: "władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu", traci swój deklaratywny charakter. W ręce 29 mln wyborców przechodzi autentyczna moc decydowania. Od tego, kogo obdarzą zaufaniem, zależy oblicze władzy w Polsce przez kolejne cztery lata.
Wielu rodaków nie docenia owej chwili. Na co dzień są tak bezsilni w kontaktach z bezduszną biurokracją, że wprost nie mogą uwierzyć, aby od ich zachowania zależał los najwyższych dostojników, w tym premiera i ministrów. Na tym jednak polega cudowna moc demokracji, że raz na kilka lat szary człowiek staje się autentycznym suwerenem i włodarzem swojego kraju. Musi tylko zechcieć z owej cudownej mocy skorzystać. Wystarczy pójść do lokalu wyborczego i oddać głos na ugrupowanie, z którym wiąże się nadzieję na poprawę sytuacji, swojej i całego państwa.
Głosowanie jest jedyną okazją wystawienia rachunku siłom politycznym rządzącym krajem w mijającej kadencji. Nikt, kto jest z władzy niezadowolony, kto na własnej skórze doświadczył negatywnych skutków jej polityki, nie powinien w dniu wyborów pozostać w domu. Absencja też jest formą głosowania. Za nieobecnych wybierają przecież ci, którzy wrzucają swój głos do urny. Warto 23 wrze-śnia pamiętać, że niezbyt dziś liczni zwolennicy nieudolnego rządu na pewno pójdą głosować. Oni dobrze wiedzą, że tylko pełna mobilizacja daje im szansę przetrwania. Każdy, kto nie głosuje, staje się więc ich sojusznikiem i w pierwszej kolejności do siebie winien mieć pretensję, że niewiele się może w Polsce zmienić.
Więcej możesz przeczytać w 38/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.