Koran jest pełen wersetów o miłosierdziu i dobroci
Patrząc non stop na wydarzenia w USA doszedłem do wniosku, że mimo rozleniwienia dobrobytem i "naddemokracją" Amerykanie jako wspólnota narodowa są nadal tacy jak przed 60 czy 100 laty. Strażacy i policjanci, którzy wbiegali do płonących wieżowców, nie myśląc, co się z nimi stanie, przypomnieli mi filmy o zdobywaniu Normandii na podczas pamiętnego D-day w II wojnie światowej. Z kolei po ataku na Pearl Harbor japoński admirał, dowiedziawszy się, że uderzono na Amerykanów przed wypowiedzeniem im wojny, powiedział: "Amerykanie potrafią znieść wiele klęsk, ale nie zniosą upokorzenia". Tydzień temu anonimowe "mocarstwo terroru" upokorzyło Amerykanów i cały cywilizowany świat. Nie chciałbym być w skórze tych, którzy to uczynili.
To, co się dzieje, jest wielką szkołą dla rozdelikaconego młodego pokolenia Amerykanów wyrosłych w społeczeństwie dobrobytu. Ten atak stał się końcem obaw o amerykański izolacjonizm. Ci młodzi już wiedzą, że nie poradzą sobie sami na świecie.
W Ameryce mam rodzinę. Syn naukowiec z synową i trojgiem wnuków: Dominik (21 lat), Monika (18) i Artur (14). Kiedy udało mi się zadzwonić do Dominika, który mieszka około dwóch kilometrów od Twin Towers, o 10.15 czasu nowojorskiego, spytałem go, czy jest cały i zdrowy, odpowiedział flegmatycznie (on już jest Amerykaninem), że koledzy go obudzili, kiedy waliła się wieża. A dzień później otrzymałem e-mail od wnuczki Moniki. "Ogromnie jestem wdzięczna za troskę objawianą przez mych bliskich i kochanych z Polski. Ciężko jest w tej chwili żyć w Ameryce, wszystko jest smutne, zwariowane i budzące lęk. (…) Niedawno opuściłam rodzinny dom i było mi ciężko, a teraz jest jeszcze ciężej. Ulgę sprawia to, że wokół mnie są rówieśnicy, którzy wszystko przeżywają tak jak ja. Jesteśmy społecznością zjednoczoną modlitwą i pomagającą sobie nawzajem przeżyć to wszystko. Jeszcze raz dzięki za okazane mi przejawy miłości i wsparcie. Mam nadzieję, że w Polsce wszystko układa się dobrze". Jeżeli pan Lepper pod miłym spojrzeniem pana Millera nie zablokuje nagle stadami krów Alej Ujazdowskich, to "will be going well in Poland, dear Monika" - chciałoby się odpowiedzieć.
Uważa się, że jesteśmy bezradni wobec samobójców, którzy są przekonani, iż w chwili śmierci znajdą się w raju. Koran (który czytałem w tym roku przed lotem z papieżem do Damaszku) jest pełen wersetów mówiących o miłosierdziu dla bliźnich, o dobroci. Terroryzm islamski ma więc nie tylko religijne komponenty. Jednym z nich jest dzika nienawiść do USA, proweniencji dwudziestowiecznej (w każdym razie nie z czasów, gdy Koran spisano). Tę nienawiść obserwowałem na międzynarodowym kongresie w Meksyku w latach 70. także wśród aktywistów katolickich z krajów latynoamerykańskich i dalekowschodnich oraz wielu chrześcijańskich intelektualistów europejskich. Byli to wyznawcy skrajnych odłamów teologii wyzwolenia, którzy szaleli z radości, gdy w Nikaragui zapanował socjalizm i zabrakło bananów. Byłem też w Irlandii. Nie jestem pewny, czy psychika tych wszystkich ludzi nie jest podobnie zarażona syndromem terroru.
To, co się dzieje, jest wielką szkołą dla rozdelikaconego młodego pokolenia Amerykanów wyrosłych w społeczeństwie dobrobytu. Ten atak stał się końcem obaw o amerykański izolacjonizm. Ci młodzi już wiedzą, że nie poradzą sobie sami na świecie.
W Ameryce mam rodzinę. Syn naukowiec z synową i trojgiem wnuków: Dominik (21 lat), Monika (18) i Artur (14). Kiedy udało mi się zadzwonić do Dominika, który mieszka około dwóch kilometrów od Twin Towers, o 10.15 czasu nowojorskiego, spytałem go, czy jest cały i zdrowy, odpowiedział flegmatycznie (on już jest Amerykaninem), że koledzy go obudzili, kiedy waliła się wieża. A dzień później otrzymałem e-mail od wnuczki Moniki. "Ogromnie jestem wdzięczna za troskę objawianą przez mych bliskich i kochanych z Polski. Ciężko jest w tej chwili żyć w Ameryce, wszystko jest smutne, zwariowane i budzące lęk. (…) Niedawno opuściłam rodzinny dom i było mi ciężko, a teraz jest jeszcze ciężej. Ulgę sprawia to, że wokół mnie są rówieśnicy, którzy wszystko przeżywają tak jak ja. Jesteśmy społecznością zjednoczoną modlitwą i pomagającą sobie nawzajem przeżyć to wszystko. Jeszcze raz dzięki za okazane mi przejawy miłości i wsparcie. Mam nadzieję, że w Polsce wszystko układa się dobrze". Jeżeli pan Lepper pod miłym spojrzeniem pana Millera nie zablokuje nagle stadami krów Alej Ujazdowskich, to "will be going well in Poland, dear Monika" - chciałoby się odpowiedzieć.
Uważa się, że jesteśmy bezradni wobec samobójców, którzy są przekonani, iż w chwili śmierci znajdą się w raju. Koran (który czytałem w tym roku przed lotem z papieżem do Damaszku) jest pełen wersetów mówiących o miłosierdziu dla bliźnich, o dobroci. Terroryzm islamski ma więc nie tylko religijne komponenty. Jednym z nich jest dzika nienawiść do USA, proweniencji dwudziestowiecznej (w każdym razie nie z czasów, gdy Koran spisano). Tę nienawiść obserwowałem na międzynarodowym kongresie w Meksyku w latach 70. także wśród aktywistów katolickich z krajów latynoamerykańskich i dalekowschodnich oraz wielu chrześcijańskich intelektualistów europejskich. Byli to wyznawcy skrajnych odłamów teologii wyzwolenia, którzy szaleli z radości, gdy w Nikaragui zapanował socjalizm i zabrakło bananów. Byłem też w Irlandii. Nie jestem pewny, czy psychika tych wszystkich ludzi nie jest podobnie zarażona syndromem terroru.
Więcej możesz przeczytać w 38/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.