Sterylizacje kobiet, handel organami, niewolnicza praca. „Chiny biorą swoje kawałek po kawałku”

Sterylizacje kobiet, handel organami, niewolnicza praca. „Chiny biorą swoje kawałek po kawałku”

Xi Jinping
Xi Jinping Źródło: Newspix.pl / abaca
Sterylizacje kobiet, zmuszanie do niewolniczej pracy, handel organami. Tak wygląda rzeczywistość nawet kilku milionów Ujgurów, zamkniętych przez chińskie władze w tzw. „obozach reedukacyjnych”. Systemowe prześladowania zamieszkującej północno-wschodnie Chiny mniejszości narosły do tego stopnia, że szereg krajów mówi już wprost o ludobójstwie. – Dziś walczymy o to, by nasz naród przetrwał – mówi Rushan Abbas, aktywistka, której siostra pięć lat temu została zatrzymana przez chińskie władze.

Michał Banasiak, „Wprost”: Zacznijmy od krótkiego przypomnienia: kim są Ujgurzy?

Rushan Abbas: Jesteśmy ludem pochodzenia turkijskiego, żyjącym w Azji Centralnej. To nasza ojczyzna od tysięcy lat. U nas rozpoczynał się starożytny jedwabny szlak. Mamy swój odrębny język i kulturę. Wyznajemy islam.

Większość Ujgurów mieszka w północno-zachodnich Chinach, w prowincji Sinciang.

Tę nazwę w XIX wieku nadała naszemu regionowi okupująca nas dynastia mandżurska. Sinciang oznacza „nowe terytoria”. To obraźliwa, kolonialna nazwa. My nazywamy swój dom Wschodnim Turkiestanem.

Ale to nie nazwa regionu najbardziej różni Ujgurów i chiński rząd. O co chodzi w tym trwającym od lat konflikcie, który dziś objawia się represyjną polityką prowadzoną przez Pekin wobec Ujgurów?

Cały artykuł dostępny jest w 15/2023 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.