Marek Zieleniewski: Zdecyduje się pan na kierowanie rządem mniejszościowym?
Leszek Miller: Rozmawiamy przed opublikowaniem oficjalnego komunikatu o wyniku wyborów parlamentarnych. Jedno jest pewne - SLD ma wszelkie podstawy, by rządzić.
- Nie lepsza byłaby koalicja, na przykład z Platformą Obywatelską?
- Platformę Obywatelską i nas łączy postulat bezpośredniego wyboru wójtów, burmistrzów, prezydentów. Ale dzieli choćby kwestia podatku liniowego; tu nasze drogi się rozchodzą.
- Elektorat SLD jako ewentualnego partnera na pierwszym miejscu wymienia jednak platformę.
- Poczekamy, zobaczymy.
- Do której partii jest panu zatem najbliżej?
- Do Unii Pracy.
- A do PSL, z którym już przecież sojusz współrządził?
- Często słyszę, że powinniśmy doprowadzić do aliansu z Polskim Stronnictwem Ludowym. Problem polega na tym, że o ile odpowiada nam ich wizja społecznej gospodarki rynkowej, o tyle nie do przyjęcia pozostaje ich rozumienie statusu Polski w Unii Europejskiej.
- Na ile realny wydaje się panu w naszych warunkach tzw. wariant czeski: PO nie zawiera koalicji z SLD-UP, ale wspiera sojusz w Sejmie?
- Rząd, którym zamierzam kierować, może zyskiwać poparcie dla określonych projektów, ale nie wierzę, by mogła zostać zawarta formalna umowa. Zaraz pan pewnie zapyta o "wariant litewski": koalicję przegranej prawicy kontra zwycięska lewica.
- To akurat jest nierealne.
- I słusznie. Bo na Litwie ten wariant przetrwał sześć miesięcy, a u nas - jak mniemam - przetrwałby maksymalnie sześć tygodni.
- Co się stało w przedwyborczym tygodniu, że prognozy ośrodków badania opinii okazały się nieco chybione?
- Po pierwsze, dały o sobie znać tendencje izolacjonistyczne. Po wtóre, do opinii publicznej dotarła wrzaskli-wa kampania frustratów obiecujących wszystko, czego dusza zapragnie.
- Przecież sojusz obiecywał, że będzie normalnie.
- Myśmy się zachowywali odpowiedzialnie. Nie wpisywaliśmy się w licytacje politycznych frustratów. Mało tego - przed wyborami jasno określiliśmy, kto będzie rządził Polską, kto będzie rządził w rządzie i jaka będzie społeczna cena tego, czego musimy dokonać.
- Czy wyniki wyborów dowodzą, że kończą się tradycyjne podziały na lewicę i prawicę, kończy wiek ideologii, a zaczyna epoka sprawnych zarządców państwa?
- To jest dobre pytanie. Nie umiem odpowiedzieć, kto tak naprawdę wygrał w tych wyborach. "Partia nieobecnych"? Lepper? Chciałbym wierzyć, że jednak historycznie zwyciężył SLD. To jest nowy standard, nowa jakość, ale to rzeczywiście może być koniec ideologii w tradycyjnym rozumieniu tego słowa.
Rozmawiał Marek Zieleniewski
Leszek Miller: Rozmawiamy przed opublikowaniem oficjalnego komunikatu o wyniku wyborów parlamentarnych. Jedno jest pewne - SLD ma wszelkie podstawy, by rządzić.
- Nie lepsza byłaby koalicja, na przykład z Platformą Obywatelską?
- Platformę Obywatelską i nas łączy postulat bezpośredniego wyboru wójtów, burmistrzów, prezydentów. Ale dzieli choćby kwestia podatku liniowego; tu nasze drogi się rozchodzą.
- Elektorat SLD jako ewentualnego partnera na pierwszym miejscu wymienia jednak platformę.
- Poczekamy, zobaczymy.
- Do której partii jest panu zatem najbliżej?
- Do Unii Pracy.
- A do PSL, z którym już przecież sojusz współrządził?
- Często słyszę, że powinniśmy doprowadzić do aliansu z Polskim Stronnictwem Ludowym. Problem polega na tym, że o ile odpowiada nam ich wizja społecznej gospodarki rynkowej, o tyle nie do przyjęcia pozostaje ich rozumienie statusu Polski w Unii Europejskiej.
- Na ile realny wydaje się panu w naszych warunkach tzw. wariant czeski: PO nie zawiera koalicji z SLD-UP, ale wspiera sojusz w Sejmie?
- Rząd, którym zamierzam kierować, może zyskiwać poparcie dla określonych projektów, ale nie wierzę, by mogła zostać zawarta formalna umowa. Zaraz pan pewnie zapyta o "wariant litewski": koalicję przegranej prawicy kontra zwycięska lewica.
- To akurat jest nierealne.
- I słusznie. Bo na Litwie ten wariant przetrwał sześć miesięcy, a u nas - jak mniemam - przetrwałby maksymalnie sześć tygodni.
- Co się stało w przedwyborczym tygodniu, że prognozy ośrodków badania opinii okazały się nieco chybione?
- Po pierwsze, dały o sobie znać tendencje izolacjonistyczne. Po wtóre, do opinii publicznej dotarła wrzaskli-wa kampania frustratów obiecujących wszystko, czego dusza zapragnie.
- Przecież sojusz obiecywał, że będzie normalnie.
- Myśmy się zachowywali odpowiedzialnie. Nie wpisywaliśmy się w licytacje politycznych frustratów. Mało tego - przed wyborami jasno określiliśmy, kto będzie rządził Polską, kto będzie rządził w rządzie i jaka będzie społeczna cena tego, czego musimy dokonać.
- Czy wyniki wyborów dowodzą, że kończą się tradycyjne podziały na lewicę i prawicę, kończy wiek ideologii, a zaczyna epoka sprawnych zarządców państwa?
- To jest dobre pytanie. Nie umiem odpowiedzieć, kto tak naprawdę wygrał w tych wyborach. "Partia nieobecnych"? Lepper? Chciałbym wierzyć, że jednak historycznie zwyciężył SLD. To jest nowy standard, nowa jakość, ale to rzeczywiście może być koniec ideologii w tradycyjnym rozumieniu tego słowa.
Rozmawiał Marek Zieleniewski
Więcej możesz przeczytać w 39/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.