Terroryści szykują się do użycia broni bakteriologicznej
Zamachy z użyciem broni bakteriologicznej planują członkowie grup terrorystycznych - dowody na to władze USA uzyskały tydzień po terrorystycznym ataku na World Trade Center i Pentagon. Eksperci ONZ twierdzą, że w światowych arsenałach jest ponad czterdzieści rodzajów śmiercionośnych drobnoustrojów. O posiadanie broni bakteriologicznej podejrzewa się m.in. Irak, Iran, Syrię, Liban, Chiny, Koreę Północną, Kubę i Rosję.
Tego wieczoru Nikołaj Ustinow nie założył ochronnego skafandra. W syberyjskim laboratorium kończył eksperymenty z wirusem Marburg, który mógł się stać jedną z najpotężniejszych broni biologicznych. Ustinow sięgnął po strzykawkę ze skoncentrowaną dawką wirusa. Miał ją zaaplikować kolejnej śwince morskiej. Stojący obok technik niechcący go potrącił, igła przebiła niewielkie zwierzę na wylot i ukłuła Ustinowa w kciuk. Kilkumilimetrowa ranka była wyrokiem śmierci. Wirus Marburg po kilku dniach zamienia narządy wewnętrzne w bezkształtną masę.
Jak twierdzi Ken Alibek, były szef radzieckiej instytucji Biopreparat, w ZSRR powstał największy i najbardziej zaawansowany technicznie program produkcji śmiercionośnych wirusów i bakterii. "Gromadziliśmy setki ton kontenerów z wąglikiem, dziesiątki ton zarazków dżumy i ospy, które mogły być wykorzystane przeciwko USA i ich sojusznikom" - powiedział Alibek w 1992 r. przedstawicielom amerykańskich agencji wywiadowczych podczas przesłuchań po ucieczce z Rosji. Dwa miesiące wcześniej Rosja podpisała porozumienie ze Stanami Zjednoczonymi, kładące kres produkcji broni bakteriologicznej. Kwestia wyścigu zbrojeń biologicznych miała zostać zamkniętym rozdziałem zimnej wojny. Tak się przynajmniej wydawało.
"Groźba anonimowego ataku na Amerykę przy użyciu broni biologicznej wywołującej masowo choroby zakaźne jest znacznie poważniejsza niż perspektywa, że bronią jądrową zaatakuje nas jakieś państwo Trzeciego Świata" - oświadczył tydzień przed tragedią w Nowym Jorku przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Senatu USA.
Broń bakteriologiczna jest wygodna w użyciu. Mikroskopijna ilość wąglika - tyle co pyłek kurzu - powoduje niechybną śmierć. Sto kilogramów sproszkowanych zarazków wystarczy do uśmiercenia mieszkańców dużej metropolii. Przed rozpadem ZSRR eksperci wierzyli, że zarazki ospy znajdują się tylko w amerykańskim Centrum Kontroli Chorób w Atlancie i w radzieckiej bazie bakteriologicznej Wektor na Syberii. "Wektor był kiedyś chroniony przez dobrze uzbrojoną straż i druty kolczaste. Druty zniknęły, a ochronę, często miesiącami nie opłacaną, można przekupić nawet butelką wódki" - twierdzi dr D.A. Henderson, dyrektor amerykańskiego Centrum Cywilnej Obrony przed Atakiem Biologicznym. "Trudno powiedzieć, ilu Rosjan z Biopreparatu znalazło pracę za granicą, bez wątpienia jednak za ich wiedzę oferowano spore pieniądze. Wielu przebywa w Azji, część z nich pojechała do Iraku i Korei Północnej - wspomina Alibek.
Zabójcze substancje biologiczne, mikrofilmy z recepturami, niegdyś strzeżone w instytucjach rządowych, krążą w rosyjskim podziemiu kryminalnym. Wirusy i bakterie można było do niedawna zamówić w każdym z 1500 banków mikrobów na świecie. Moskiewska firma Bioeffekt reklamuje trzy szczepy zmodyfikowanych genetycznie zarazków tularemii. Mają one zwiększoną zjadliwość, a zamówić je można nawet pocztą.
Posiadanie broni masowego rażenia udowodniono Irakowi. Stało się to w 1994 r., gdy komisja ONZ dotarła do dokumentów świadczących o tym, że kraj ten kupił 39 ton pożywki biologicznej do rozwoju i namnażania bakterii. Rok później specjaliści ONZ odkryli istnienie tajnego ośrodka w Al-Hakam, gdzie produkowano olbrzymie ilości zabójczych bakterii. Znaleziono tam 22 tony pożywki bakteryjnej. Dotychczas nie wiadomo, gdzie jest pozostałych 17 ton. Służby wywiadowcze USA twierdzą, że Irak jest w stanie rozpocząć hodowlę wąglika na masową skalę w ciągu tygodnia.
Żaden kraj nie jest przygotowany na atak bioterrorystów. W wypadku rozpylenia bakterii wąglika lub ospy liczba ofiar byłaby ogromna, ponieważ nikt nie ma naturalnej odporności na te choroby.
Wąglik jest chorobą zwierzęcą, zakażonych można uratować, podając szybko penicylinę. O tym, jak działają bakterie na masową skalę, przekonano się podczas wypadku w Swierdłowsku. W zakładzie produkującym broń biologiczną technik wyjął z urządzeń suszących zapchany filtr, a jego kolega nie założył nowego. Przez przewody wyciągowe wydostał się pył zawierający pałeczki wąglika. Zachorowali pracownicy zakładów ceramicznych znajdujących się po drugiej stronie ulicy, bo w tamtym kierunku wiał wiatr. Po tygodniu niemal wszyscy zmarli.
Irak uzyskał jedne z najbardziej śmiercionośnych szczepów wąglika z American Type Culture Collection w Rockville w Maryland, zaliczanej do największych światowych "bibliotek" mikroorganizmów. Iraccy naukowcy z amerykańskiej prasy fachowej dowiedzieli się, jakie szczepy zamówić. Za 35 dolarów kupili też bakterie tularemii i wenezuelskiego końskiego zapalenia mózgu. Dopiero po ujawnieniu tej sprawy (i kilku podobnych) Kongres USA uchwalił ustawę, zmuszającą amerykańskie banki zarazków i firmy biotechnologiczne do sprawdzania tożsamości nabywców. Ograniczyło to dostępność broni bakteriologicznej, ale na międzynarodowym "rynku terrorystycznym" i tak można zdobyć prawie każdy rodzaj śmiercionośnych mikrobów.
Bioobrona wymaga znajomości czynników zakaźnych, sposobu ich przenoszenia się i skutków dla zdrowia. Niezbędna jest duża ilość szczepionek i antybiotyków. "Nie mamy żadnego praktycznego planu postępowania na wypadek biologicznego lub chemicznego ataku na ludność cywilną w USA" - ocenili w styczniu ubiegłego roku autorzy raportu opublikowanego przez "Journal of the American Medical Association" ("JAMA"). Pięć lat temu administracja Billa Clintona wydała 160 mln USD na przygotowanie strażaków, policji i pogotowia w 120 miastach do działań w razie ataku bakteriologicznego. Po pierwszym pozorowanym ataku na Nowy Jork niemal wszyscy ratownicy "zginęli" z powodu niewystarczających zabezpieczeń.
Uczeni radzieccy i rosyjscy użyli metod inżynierii genetycznej - klonowania genów, syntezy sztucznych fragmentów DNA - do stworzenia szczepów zarazków, przed którymi nie ma ratunku. Członkowie japońskiej sekty Najwyższa Prawda próbowali kupić w Nigerii mapy terenów zakażonych wirusem Ebola i Marburg. Zamierzali potem wyhodować ich bardziej agresywne odmiany.
Tego wieczoru Nikołaj Ustinow nie założył ochronnego skafandra. W syberyjskim laboratorium kończył eksperymenty z wirusem Marburg, który mógł się stać jedną z najpotężniejszych broni biologicznych. Ustinow sięgnął po strzykawkę ze skoncentrowaną dawką wirusa. Miał ją zaaplikować kolejnej śwince morskiej. Stojący obok technik niechcący go potrącił, igła przebiła niewielkie zwierzę na wylot i ukłuła Ustinowa w kciuk. Kilkumilimetrowa ranka była wyrokiem śmierci. Wirus Marburg po kilku dniach zamienia narządy wewnętrzne w bezkształtną masę.
Jak twierdzi Ken Alibek, były szef radzieckiej instytucji Biopreparat, w ZSRR powstał największy i najbardziej zaawansowany technicznie program produkcji śmiercionośnych wirusów i bakterii. "Gromadziliśmy setki ton kontenerów z wąglikiem, dziesiątki ton zarazków dżumy i ospy, które mogły być wykorzystane przeciwko USA i ich sojusznikom" - powiedział Alibek w 1992 r. przedstawicielom amerykańskich agencji wywiadowczych podczas przesłuchań po ucieczce z Rosji. Dwa miesiące wcześniej Rosja podpisała porozumienie ze Stanami Zjednoczonymi, kładące kres produkcji broni bakteriologicznej. Kwestia wyścigu zbrojeń biologicznych miała zostać zamkniętym rozdziałem zimnej wojny. Tak się przynajmniej wydawało.
"Groźba anonimowego ataku na Amerykę przy użyciu broni biologicznej wywołującej masowo choroby zakaźne jest znacznie poważniejsza niż perspektywa, że bronią jądrową zaatakuje nas jakieś państwo Trzeciego Świata" - oświadczył tydzień przed tragedią w Nowym Jorku przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Senatu USA.
Broń bakteriologiczna jest wygodna w użyciu. Mikroskopijna ilość wąglika - tyle co pyłek kurzu - powoduje niechybną śmierć. Sto kilogramów sproszkowanych zarazków wystarczy do uśmiercenia mieszkańców dużej metropolii. Przed rozpadem ZSRR eksperci wierzyli, że zarazki ospy znajdują się tylko w amerykańskim Centrum Kontroli Chorób w Atlancie i w radzieckiej bazie bakteriologicznej Wektor na Syberii. "Wektor był kiedyś chroniony przez dobrze uzbrojoną straż i druty kolczaste. Druty zniknęły, a ochronę, często miesiącami nie opłacaną, można przekupić nawet butelką wódki" - twierdzi dr D.A. Henderson, dyrektor amerykańskiego Centrum Cywilnej Obrony przed Atakiem Biologicznym. "Trudno powiedzieć, ilu Rosjan z Biopreparatu znalazło pracę za granicą, bez wątpienia jednak za ich wiedzę oferowano spore pieniądze. Wielu przebywa w Azji, część z nich pojechała do Iraku i Korei Północnej - wspomina Alibek.
Zabójcze substancje biologiczne, mikrofilmy z recepturami, niegdyś strzeżone w instytucjach rządowych, krążą w rosyjskim podziemiu kryminalnym. Wirusy i bakterie można było do niedawna zamówić w każdym z 1500 banków mikrobów na świecie. Moskiewska firma Bioeffekt reklamuje trzy szczepy zmodyfikowanych genetycznie zarazków tularemii. Mają one zwiększoną zjadliwość, a zamówić je można nawet pocztą.
Posiadanie broni masowego rażenia udowodniono Irakowi. Stało się to w 1994 r., gdy komisja ONZ dotarła do dokumentów świadczących o tym, że kraj ten kupił 39 ton pożywki biologicznej do rozwoju i namnażania bakterii. Rok później specjaliści ONZ odkryli istnienie tajnego ośrodka w Al-Hakam, gdzie produkowano olbrzymie ilości zabójczych bakterii. Znaleziono tam 22 tony pożywki bakteryjnej. Dotychczas nie wiadomo, gdzie jest pozostałych 17 ton. Służby wywiadowcze USA twierdzą, że Irak jest w stanie rozpocząć hodowlę wąglika na masową skalę w ciągu tygodnia.
Żaden kraj nie jest przygotowany na atak bioterrorystów. W wypadku rozpylenia bakterii wąglika lub ospy liczba ofiar byłaby ogromna, ponieważ nikt nie ma naturalnej odporności na te choroby.
Wąglik jest chorobą zwierzęcą, zakażonych można uratować, podając szybko penicylinę. O tym, jak działają bakterie na masową skalę, przekonano się podczas wypadku w Swierdłowsku. W zakładzie produkującym broń biologiczną technik wyjął z urządzeń suszących zapchany filtr, a jego kolega nie założył nowego. Przez przewody wyciągowe wydostał się pył zawierający pałeczki wąglika. Zachorowali pracownicy zakładów ceramicznych znajdujących się po drugiej stronie ulicy, bo w tamtym kierunku wiał wiatr. Po tygodniu niemal wszyscy zmarli.
Irak uzyskał jedne z najbardziej śmiercionośnych szczepów wąglika z American Type Culture Collection w Rockville w Maryland, zaliczanej do największych światowych "bibliotek" mikroorganizmów. Iraccy naukowcy z amerykańskiej prasy fachowej dowiedzieli się, jakie szczepy zamówić. Za 35 dolarów kupili też bakterie tularemii i wenezuelskiego końskiego zapalenia mózgu. Dopiero po ujawnieniu tej sprawy (i kilku podobnych) Kongres USA uchwalił ustawę, zmuszającą amerykańskie banki zarazków i firmy biotechnologiczne do sprawdzania tożsamości nabywców. Ograniczyło to dostępność broni bakteriologicznej, ale na międzynarodowym "rynku terrorystycznym" i tak można zdobyć prawie każdy rodzaj śmiercionośnych mikrobów.
Bioobrona wymaga znajomości czynników zakaźnych, sposobu ich przenoszenia się i skutków dla zdrowia. Niezbędna jest duża ilość szczepionek i antybiotyków. "Nie mamy żadnego praktycznego planu postępowania na wypadek biologicznego lub chemicznego ataku na ludność cywilną w USA" - ocenili w styczniu ubiegłego roku autorzy raportu opublikowanego przez "Journal of the American Medical Association" ("JAMA"). Pięć lat temu administracja Billa Clintona wydała 160 mln USD na przygotowanie strażaków, policji i pogotowia w 120 miastach do działań w razie ataku bakteriologicznego. Po pierwszym pozorowanym ataku na Nowy Jork niemal wszyscy ratownicy "zginęli" z powodu niewystarczających zabezpieczeń.
Uczeni radzieccy i rosyjscy użyli metod inżynierii genetycznej - klonowania genów, syntezy sztucznych fragmentów DNA - do stworzenia szczepów zarazków, przed którymi nie ma ratunku. Członkowie japońskiej sekty Najwyższa Prawda próbowali kupić w Nigerii mapy terenów zakażonych wirusem Ebola i Marburg. Zamierzali potem wyhodować ich bardziej agresywne odmiany.
Więcej możesz przeczytać w 39/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.