Młodomowa
Krzysztof Rapp w tekście "Młodomowa" (nr 37) opisuje zjawisko rozpowszechnione, pospolite i niegroźne. Język zawsze służył nie tylko do uniwersalnej komunikacji. Ekspresja neologizmów, zapożyczeń czy zindywidualizowanych, niebanalnych skojarzeń podkreśla odrębność pokoleniową.
Młodzież pragnie być awan-gardowa, barwna, błyskotliwa i swobodna. Młodzieżowy slang wyróżnia doraźność użycia - wyrasta się z tego jak z przyciasnych ubrań. Potem zostają już tylko ponure żargony zawodowe i przerażający język mediów. Wówczas dopiero należy się martwić o koszmarne wyrażenia i zaśmiecanie ojczystej mowy, która zamienia się w niezrozumiały bełkot.
ELŻBIETA JACKOWSKA
Grudziądz
Nowa matura
Jestem tegorocznym maturzystą i w tym tygodniu zdawałem próbne egzaminy z języka angielskiego i matematyki. Do nowej matury początkowo odnosiłem się z niechęcią i obawami. Okazało się jednak, że przy zdawaniu nowych egzaminów stawia się przede wszystkim na umiejętność kojarzenia faktów, logiczne myślenie i kombinowanie (w pozytywnym tego słowa znaczeniu), a nie pamięciowe przyswojenie pewnej partii materiału. Angielski nie polega jedynie na wypełnianiu jałowych testów z gramatyki, a matematyka nie jest wyłącznie rozwiązywaniem zadań zbudowanych jak wielopiętrowy tort. Nowa matura to udany eksperyment!
GRZEGORZ PILARSKI
Apteki dla aptekarzy
Milion złotych zysku w skali rocznej, co sugerują autorzy artykułu "Apteki dla aptekarzy" (nr 37), mogłaby osiąg-nąć apteka mająca obroty rzędu 1,7 mln zł miesięcznie, zatrudniająca dwudziestu fachowców. Takiej apteki w całej Polsce nie ma.
Obecnie marże wynoszą średnio 18 proc., a zysk sięga 5-7 proc. w zależności od wysokości czynszu. Według Komsoftu, średni obrót w aptekach w pierwszym półroczu 2001 r. wyniósł 126 tys. zł miesięcznie. Twierdzenie dyrektora CF "Cefarm", jakoby aptekarstwo w Polsce było obecnie "najbardziej intratnym legalnym interesem", nie jest prawdą. Podobnie jak to, że "od dwóch lat nie prowadzi się naboru na specjalizację aptekarską". Sam mam specjalizację drugiego stopnia, a w aptece, w której pracuję, od roku są na stażu trzy osoby.
JAN KALBARCZYK
Warszawa
Dyktat producenta
Paulina Kaczanow i Janusz Michalak, autorzy artykułu "Apteki dla aptekarzy" (nr 37), obawiając się monopolu farmaceutów, nie wspominają o tym, że od kilku lat monopolizowana jest produkcja leków. Działające w Polsce wytwórnie należą do światowych potentatów. To oni, a nie apteki, mają wpływ na ustalanie cen leków (na przykład witamina C jest obecnie dwa razy droższa niż produkowana przez poznańską Polfę przed prywatyzacją). Istnieje też wyraźna tendencja do monopolizacji hurtowego obrotu lekami. Gdyby nie nowa ustawa, następnym krokiem byłaby rzeczywista monopolizacja aptek - nie przez farmaceutów, ale przez grupy interesu: wytwórców, hurtowników i apteki, a może nawet prywatne kasy chorych. Dopiero wtedy autorzy artykułu odczuliby na własnej skórze i kieszeni, czym jest monopol. Przypisywanie farmaceutom-właścicielom aptek zdolności do stworzenia monopolu jest twierdzeniem absurdalnym również na gruncie przepisów nowej ustawy. Aptekarz nie ma i nigdy nie będzie mieć wpływu na ceny dużej części produktów, które sprzedaje. Powszechnie obowiązują bowiem ceny urzędowe i urzędowe marże degresywne.
Apteka nie jest przedsiębiorstwem. Cóż to za przedsiębiorstwo, którego właściciel nie może określać ceny ani marży, a ponadto zawsze bardziej musi dbać o zdrowie klienta niż o własny zysk?
ELŻBIETA GÓRALCZYK
Warszawa
Krzysztof Rapp w tekście "Młodomowa" (nr 37) opisuje zjawisko rozpowszechnione, pospolite i niegroźne. Język zawsze służył nie tylko do uniwersalnej komunikacji. Ekspresja neologizmów, zapożyczeń czy zindywidualizowanych, niebanalnych skojarzeń podkreśla odrębność pokoleniową.
Młodzież pragnie być awan-gardowa, barwna, błyskotliwa i swobodna. Młodzieżowy slang wyróżnia doraźność użycia - wyrasta się z tego jak z przyciasnych ubrań. Potem zostają już tylko ponure żargony zawodowe i przerażający język mediów. Wówczas dopiero należy się martwić o koszmarne wyrażenia i zaśmiecanie ojczystej mowy, która zamienia się w niezrozumiały bełkot.
ELŻBIETA JACKOWSKA
Grudziądz
Nowa matura
Jestem tegorocznym maturzystą i w tym tygodniu zdawałem próbne egzaminy z języka angielskiego i matematyki. Do nowej matury początkowo odnosiłem się z niechęcią i obawami. Okazało się jednak, że przy zdawaniu nowych egzaminów stawia się przede wszystkim na umiejętność kojarzenia faktów, logiczne myślenie i kombinowanie (w pozytywnym tego słowa znaczeniu), a nie pamięciowe przyswojenie pewnej partii materiału. Angielski nie polega jedynie na wypełnianiu jałowych testów z gramatyki, a matematyka nie jest wyłącznie rozwiązywaniem zadań zbudowanych jak wielopiętrowy tort. Nowa matura to udany eksperyment!
GRZEGORZ PILARSKI
Apteki dla aptekarzy
Milion złotych zysku w skali rocznej, co sugerują autorzy artykułu "Apteki dla aptekarzy" (nr 37), mogłaby osiąg-nąć apteka mająca obroty rzędu 1,7 mln zł miesięcznie, zatrudniająca dwudziestu fachowców. Takiej apteki w całej Polsce nie ma.
Obecnie marże wynoszą średnio 18 proc., a zysk sięga 5-7 proc. w zależności od wysokości czynszu. Według Komsoftu, średni obrót w aptekach w pierwszym półroczu 2001 r. wyniósł 126 tys. zł miesięcznie. Twierdzenie dyrektora CF "Cefarm", jakoby aptekarstwo w Polsce było obecnie "najbardziej intratnym legalnym interesem", nie jest prawdą. Podobnie jak to, że "od dwóch lat nie prowadzi się naboru na specjalizację aptekarską". Sam mam specjalizację drugiego stopnia, a w aptece, w której pracuję, od roku są na stażu trzy osoby.
JAN KALBARCZYK
Warszawa
Dyktat producenta
Paulina Kaczanow i Janusz Michalak, autorzy artykułu "Apteki dla aptekarzy" (nr 37), obawiając się monopolu farmaceutów, nie wspominają o tym, że od kilku lat monopolizowana jest produkcja leków. Działające w Polsce wytwórnie należą do światowych potentatów. To oni, a nie apteki, mają wpływ na ustalanie cen leków (na przykład witamina C jest obecnie dwa razy droższa niż produkowana przez poznańską Polfę przed prywatyzacją). Istnieje też wyraźna tendencja do monopolizacji hurtowego obrotu lekami. Gdyby nie nowa ustawa, następnym krokiem byłaby rzeczywista monopolizacja aptek - nie przez farmaceutów, ale przez grupy interesu: wytwórców, hurtowników i apteki, a może nawet prywatne kasy chorych. Dopiero wtedy autorzy artykułu odczuliby na własnej skórze i kieszeni, czym jest monopol. Przypisywanie farmaceutom-właścicielom aptek zdolności do stworzenia monopolu jest twierdzeniem absurdalnym również na gruncie przepisów nowej ustawy. Aptekarz nie ma i nigdy nie będzie mieć wpływu na ceny dużej części produktów, które sprzedaje. Powszechnie obowiązują bowiem ceny urzędowe i urzędowe marże degresywne.
Apteka nie jest przedsiębiorstwem. Cóż to za przedsiębiorstwo, którego właściciel nie może określać ceny ani marży, a ponadto zawsze bardziej musi dbać o zdrowie klienta niż o własny zysk?
ELŻBIETA GÓRALCZYK
Warszawa
Więcej możesz przeczytać w 39/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.