W japońskich autobusach nie ma kasowników, a są konduktorzy. Tak tam zwalczają bezrobocie
"Wprost": Czy poseł Andrzej Lepper nie miałby nic przeciwko temu, aby wysłać policję przeciwko Andrzejowi Lepperowi "zadymiarzowi" i organizatorowi blokad?
Andrzej Lepper: Jeżeli będą protesty w obronie praw ludzi pracy, to nie wolno posyłać przeciwko protestującym policji. Trzeba z ludźmi rozmawiać i ja będę to robił. Natomiast jeśli ktoś będzie protestował tylko po to, aby się wykazać, to oczywiście wniosek jest jeden: porządek w państwie musi być.
- W pierwszych wypowiedziach po wyborczym sukcesie nie wykluczał pan blokowania Sejmu. Czy ustawodawca może wzywać do łamania prawa?
- Ustawodawca musi stać na straży przestrzegania prawa. Ale to ustawodawca uchwalił konstytucję, która gwarantuje ludziom prawo do godnego życia, do minimum socjalnego. Jak będzie trzeba, to wyjdziemy na ulice, bo polityka społeczna państwa musi się zmienić. Nie może tak być, że bezrobotni zostawieni są sami sobie. Wniesiemy projekt ustawy o ustaleniu minimum socjalnego i jeżeli ten projekt nie przejdzie, to podejmiemy dalsze działania.
- Wyjdzie pan z Sejmu do protestujących i stanie na ich czele przeciwko Sejmowi?
- Mamy swoje komórki organizacyjne wszędzie: wśród bezrobotnych, robotników i rolników. Jeżeli zobaczymy, że ludzie szykują się do społecznego buntu, będziemy się starali nad tym zapanować. Z sejmowej trybuny wezwę ludzi do biernego oporu, czyli na przykład do nieposłuszeństwa w kwestii płatności lub marszów bez przemocy. Zastosujemy zresztą te metody, które będą skuteczne. Wolałbym jednak, żeby do tych protestów w ogóle nie doszło. Trzeba im zapobiec przez uchwalenie minimum socjalnego, nawet jeśli ma to oznaczać zwiększenie zadłużenia wewnętrznego.
- Chce pan zwiększyć zadłużenie państwa, żeby rozdać ludziom niewielkie w sumie pieniądze?
- Nie rozdać, tylko poprowadzić odpowiednią politykę kredytową. Świat stoi na kredytach bezgotówkowych. Aby to zrealizować, musimy zmienić rolę Rady Polityki Pieniężnej. Nie może być tak, że rząd odpowiada za politykę gospodarczą, a za politykę pieniężną odpowiada ktoś inny. Trzeba zdecydowanie obniżyć stopy procentowe, aby nie przewyższały inflacji o więcej niż dwa, trzy procent. Jeżeli dzisiaj inflacja wynosi siedem procent, a oprocentowanie kredytów dwadzieścia procent, to kto weźmie kredyt?
- Jeżeli mamy ogromny deficyt budżetowy, to musimy mieć wysokie stopy procentowe, żeby ktoś zechciał kupować nasze papiery wartościowe.
- Ależ mamy deficyt niższy niż w wielu państwach Unii Europejskiej!
- Deficyt sięga u nas 4-5 proc. PKB, a wkrótce może przekroczyć 6 proc., podczas gdy w unii wynosi około 2 proc. PKB.
- No a czemu mają takie wysokie zadłużenie? Tam w jednym roku mają 2 proc. deficytu, w drugim 6-8 proc. Trzeba urealnić kurs walut i zwiększyć deficyt!
- Skąd pan weźmie pieniądze na sfinansowanie tego deficytu? Przecież nikt nie kupi naszych obligacji, gdy już obniżymy stopy procentowe.
- Napiszcie w końcu prawdę. Co, nie ma pieniędzy w Polsce? A te 30 mld dolarów rezerw, które leżą na kontach w bankach zachodnich? Dlaczego się ich nie rusza?
- Bez tej rezerwy dorobek pokoleń i rodzin mógłby się w ciągu 24 godzin zamienić w kupkę makulatury.
- Dlaczego? Panowie, teraz nie będziemy się na ten temat sprzeczać. Dojdzie do debaty sejmowej i wtedy zobaczycie, że żywa gotówka poszła do zachodnich banków, zamiast pójść do ludzi.
- Jeżeli rozwiązanie problemów gospodarczych jest takie proste, to dlaczego nikt dotychczas z tych recept nie skorzystał?
- A dlaczego do tej pory wszyscy politycy mówili, że Lepper nie ma racji? Dlaczego niedawno Leszek Miller w programie "Linia specjalna" zgodził się z moimi postulatami? Dlaczego teraz wszyscy się zgadzają? Bo widzą krach swojej polityki! Tyle lat głoszę, że musimy pójść trzecią drogą, nie kapitalizmu czy socjalizmu, lecz pośrednią.
- Zwykle trzecia droga to po prostu socjalizm i państwowa kontrola gospodarki. Chce pan powrotu komunizmu?
- Z tego co wiem, Ojciec Święty Jan Paweł II, który stwierdził, że kapitalizm nie musi być jedyną alternatywą dla socjalizmu, komunistą nie jest. My jesteśmy za jak największą własnością prywatną - z wyjątkiem dziedzin strategicznych, takich jak poczta, PKP, energetyka czy przemysł paliwowy. Państwo powinno też decydować o poziomie wydobycia miedzi czy węgla.
- Wedle programu Samoobrony, państwo powinno też decydować, ile i co ma produkować każdy rolnik. To jest przywrócenie systemu z czasów Władysława Gomułki.
- Zdecydowanie tak właśnie chcemy. Jedźcie do Brukseli i zobaczcie, jak tam decyduje się o produkcji rolniczej. Im powiedzcie, że są komuną. Przecież ja nie mogę siać, nie wiedząc, ile i kto mi zapłaci za plony!
- Nie dostrzega pan, ile wspólnego z komuną ma polityka rolna unii? Tyle że unia chce od tej polityki uciec, a nawet musi to zrobić.
- Nie wybiegajmy za daleko w przyszłość. Moim ideałem jest, aby w Polsce obowiązywały te same rozwiązania co w unii.
- I pewnie chciałby pan, żeby nasi negocjatorzy to załatwili?
- Odpowiem tak: Franz Fischler, komisarz Unii Europejskiej, który był w Belfaście na zjeździe związków zawodowych, po usłyszeniu wyniku wyborów w Polsce złapał się za głowę i powiedział: "No to teraz dopiero będą z Polską negocjacje!".
- Chce pan otwarcia gospodarki na Wschód. Czy ktoś zabrania naszym rolnikom sprzedawać więcej na tamtym rynku?
- Chodzi o to, żeby to się opłacało. Po zaprzysiężeniu Sejmu jedną z pierwszych wizyt złożę w Moskwie. Musimy zrównoważyć handel z Rosją poprzez wprowadzenie gwarancji ubezpieczeniowych dla polskich eksporterów.
- Kto zapłaci za te gwarancje?
- Dajcie już panowie spokój z tymi pieniędzmi. Pieniądze są w bankach, a gwarancje dadzą banki centralne Polski i Rosji. Cały mechanizm mam już opracowany.
- Mówi pan też, że Polska powinna naśladować Japonię i Chiny. W czym?
- Japonia i Chiny tworzą bardzo dobre wzory. Japończycy powiększają wewnętrzny dług i gospodarka rozkwita, a Chiny mają duże nadwyżki w handlu zagranicznym.
- Japonia przeżywa od lat recesję, a Chiny są rządzone w sposób autorytarny.
- Jaki tam autorytaryzm! Poza tym ja mówię o sposobach zwiększania produkcji, bo przecież oni eksportują ogromne ilości żywności. A Japończycy dochodzili do tego kryzysu przez dwa pokolenia, więc mamy czas, aby się martwić.
A jak zwalczają bezrobocie? W środkach komunikacji miejskiej nie ma kasowników, a są konduktorzy.
Andrzej Lepper: Jeżeli będą protesty w obronie praw ludzi pracy, to nie wolno posyłać przeciwko protestującym policji. Trzeba z ludźmi rozmawiać i ja będę to robił. Natomiast jeśli ktoś będzie protestował tylko po to, aby się wykazać, to oczywiście wniosek jest jeden: porządek w państwie musi być.
- W pierwszych wypowiedziach po wyborczym sukcesie nie wykluczał pan blokowania Sejmu. Czy ustawodawca może wzywać do łamania prawa?
- Ustawodawca musi stać na straży przestrzegania prawa. Ale to ustawodawca uchwalił konstytucję, która gwarantuje ludziom prawo do godnego życia, do minimum socjalnego. Jak będzie trzeba, to wyjdziemy na ulice, bo polityka społeczna państwa musi się zmienić. Nie może tak być, że bezrobotni zostawieni są sami sobie. Wniesiemy projekt ustawy o ustaleniu minimum socjalnego i jeżeli ten projekt nie przejdzie, to podejmiemy dalsze działania.
- Wyjdzie pan z Sejmu do protestujących i stanie na ich czele przeciwko Sejmowi?
- Mamy swoje komórki organizacyjne wszędzie: wśród bezrobotnych, robotników i rolników. Jeżeli zobaczymy, że ludzie szykują się do społecznego buntu, będziemy się starali nad tym zapanować. Z sejmowej trybuny wezwę ludzi do biernego oporu, czyli na przykład do nieposłuszeństwa w kwestii płatności lub marszów bez przemocy. Zastosujemy zresztą te metody, które będą skuteczne. Wolałbym jednak, żeby do tych protestów w ogóle nie doszło. Trzeba im zapobiec przez uchwalenie minimum socjalnego, nawet jeśli ma to oznaczać zwiększenie zadłużenia wewnętrznego.
- Chce pan zwiększyć zadłużenie państwa, żeby rozdać ludziom niewielkie w sumie pieniądze?
- Nie rozdać, tylko poprowadzić odpowiednią politykę kredytową. Świat stoi na kredytach bezgotówkowych. Aby to zrealizować, musimy zmienić rolę Rady Polityki Pieniężnej. Nie może być tak, że rząd odpowiada za politykę gospodarczą, a za politykę pieniężną odpowiada ktoś inny. Trzeba zdecydowanie obniżyć stopy procentowe, aby nie przewyższały inflacji o więcej niż dwa, trzy procent. Jeżeli dzisiaj inflacja wynosi siedem procent, a oprocentowanie kredytów dwadzieścia procent, to kto weźmie kredyt?
- Jeżeli mamy ogromny deficyt budżetowy, to musimy mieć wysokie stopy procentowe, żeby ktoś zechciał kupować nasze papiery wartościowe.
- Ależ mamy deficyt niższy niż w wielu państwach Unii Europejskiej!
- Deficyt sięga u nas 4-5 proc. PKB, a wkrótce może przekroczyć 6 proc., podczas gdy w unii wynosi około 2 proc. PKB.
- No a czemu mają takie wysokie zadłużenie? Tam w jednym roku mają 2 proc. deficytu, w drugim 6-8 proc. Trzeba urealnić kurs walut i zwiększyć deficyt!
- Skąd pan weźmie pieniądze na sfinansowanie tego deficytu? Przecież nikt nie kupi naszych obligacji, gdy już obniżymy stopy procentowe.
- Napiszcie w końcu prawdę. Co, nie ma pieniędzy w Polsce? A te 30 mld dolarów rezerw, które leżą na kontach w bankach zachodnich? Dlaczego się ich nie rusza?
- Bez tej rezerwy dorobek pokoleń i rodzin mógłby się w ciągu 24 godzin zamienić w kupkę makulatury.
- Dlaczego? Panowie, teraz nie będziemy się na ten temat sprzeczać. Dojdzie do debaty sejmowej i wtedy zobaczycie, że żywa gotówka poszła do zachodnich banków, zamiast pójść do ludzi.
- Jeżeli rozwiązanie problemów gospodarczych jest takie proste, to dlaczego nikt dotychczas z tych recept nie skorzystał?
- A dlaczego do tej pory wszyscy politycy mówili, że Lepper nie ma racji? Dlaczego niedawno Leszek Miller w programie "Linia specjalna" zgodził się z moimi postulatami? Dlaczego teraz wszyscy się zgadzają? Bo widzą krach swojej polityki! Tyle lat głoszę, że musimy pójść trzecią drogą, nie kapitalizmu czy socjalizmu, lecz pośrednią.
- Zwykle trzecia droga to po prostu socjalizm i państwowa kontrola gospodarki. Chce pan powrotu komunizmu?
- Z tego co wiem, Ojciec Święty Jan Paweł II, który stwierdził, że kapitalizm nie musi być jedyną alternatywą dla socjalizmu, komunistą nie jest. My jesteśmy za jak największą własnością prywatną - z wyjątkiem dziedzin strategicznych, takich jak poczta, PKP, energetyka czy przemysł paliwowy. Państwo powinno też decydować o poziomie wydobycia miedzi czy węgla.
- Wedle programu Samoobrony, państwo powinno też decydować, ile i co ma produkować każdy rolnik. To jest przywrócenie systemu z czasów Władysława Gomułki.
- Zdecydowanie tak właśnie chcemy. Jedźcie do Brukseli i zobaczcie, jak tam decyduje się o produkcji rolniczej. Im powiedzcie, że są komuną. Przecież ja nie mogę siać, nie wiedząc, ile i kto mi zapłaci za plony!
- Nie dostrzega pan, ile wspólnego z komuną ma polityka rolna unii? Tyle że unia chce od tej polityki uciec, a nawet musi to zrobić.
- Nie wybiegajmy za daleko w przyszłość. Moim ideałem jest, aby w Polsce obowiązywały te same rozwiązania co w unii.
- I pewnie chciałby pan, żeby nasi negocjatorzy to załatwili?
- Odpowiem tak: Franz Fischler, komisarz Unii Europejskiej, który był w Belfaście na zjeździe związków zawodowych, po usłyszeniu wyniku wyborów w Polsce złapał się za głowę i powiedział: "No to teraz dopiero będą z Polską negocjacje!".
- Chce pan otwarcia gospodarki na Wschód. Czy ktoś zabrania naszym rolnikom sprzedawać więcej na tamtym rynku?
- Chodzi o to, żeby to się opłacało. Po zaprzysiężeniu Sejmu jedną z pierwszych wizyt złożę w Moskwie. Musimy zrównoważyć handel z Rosją poprzez wprowadzenie gwarancji ubezpieczeniowych dla polskich eksporterów.
- Kto zapłaci za te gwarancje?
- Dajcie już panowie spokój z tymi pieniędzmi. Pieniądze są w bankach, a gwarancje dadzą banki centralne Polski i Rosji. Cały mechanizm mam już opracowany.
- Mówi pan też, że Polska powinna naśladować Japonię i Chiny. W czym?
- Japonia i Chiny tworzą bardzo dobre wzory. Japończycy powiększają wewnętrzny dług i gospodarka rozkwita, a Chiny mają duże nadwyżki w handlu zagranicznym.
- Japonia przeżywa od lat recesję, a Chiny są rządzone w sposób autorytarny.
- Jaki tam autorytaryzm! Poza tym ja mówię o sposobach zwiększania produkcji, bo przecież oni eksportują ogromne ilości żywności. A Japończycy dochodzili do tego kryzysu przez dwa pokolenia, więc mamy czas, aby się martwić.
A jak zwalczają bezrobocie? W środkach komunikacji miejskiej nie ma kasowników, a są konduktorzy.
Więcej możesz przeczytać w 40/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.