Islamscy terroryści ugodzili też w polskich muzułmanów
Dzień i noc przed meczetem przy ulicy Abrahama w Gdańsku stoi samochód policyjny. Mniej lub bardziej dyskretnie strzeżone są pozostałe świątynie i inne obiekty muzułmańskie. Polscy wyznawcy islamu mają podstawy do obaw. Trzy dni po terrorystycznym ataku na Amerykę, gdy na Majdanku przedstawiciele czterech grup wyznaniowych, w tym muzułmanów, wspólnie modlili się w intencji ofiar, nieznani sprawcy wybili dziesięć szyb w gdańskim meczecie. Zdarzają się akty agresji wobec wyznawców Allaha. - Na ulicy pokazują mnie palcem i mówią "terrorysta" - żali się Abdullah Altoiti, Jemeńczyk od trzynastu lat mieszkający w Polsce, ortopeda w warszawskim Szpitalu Bródnowskim.
Polscy muzułmanie nie chcą się doszukiwać związku między chuligańskim wybrykiem w Gdańsku a wypowiedzianymi w Warszawie na Kongresie Demograficznym słowami prymasa Glempa ("Do Polski mogą wejść ci, przed którymi bronił nas Jan III Sobieski, a my nie chcemy ani innej kultury, ani terroryzmu"), choć można je interpretować jako wezwanie do krucjaty z islamem, który hierarcha połączył z terroryzmem. - To przykra wypowiedź dla naszej mniejszości - mówi Stefan Korycki, przewodniczący Najwyższego Kolegium Muzułmańskiego Związku Religijnego w RP, dodając, że odczucia jego współwyznawców najlepiej wyraziła Halina Szabanowicz, przewodnicząca Towarzystwa Kultury Muzułmańskiej w Polsce w liście do "Gazety Wyborczej": "Czasami słowa ranią bardziej niż czyny. Nie rozbite szyby oliwskiego meczetu zraniły nasze serca, ale słowa wypowiedziane przez księdza prymasa. Gorzkie to słowa i niesprawiedliwe. Mniejszość tatarska w Polsce, polscy wyznawcy islamu nie muszą ciągle powtarzać, że czują się Polakami, obywatelami Europy. Dumni jesteśmy z naszego pochodzenia, z naszej kultury i religii, bo to właśnie one pozwoliły nam przetrwać i świadczyć o wielkości Rzeczypospolitej".
Słudzy Rzeczypospolitej
"Wyróżniały ich tradycje, religia, w pewnej mierze obyczaje, lecz od wieków czuli się związani ze społecznością polską i uważali się za jej członków. Cztery lata temu Tatarzy polscy obchodzili 600-lecie osadnictwa w Rzeczypospolitej. Pierwszymi byli jeńcy wojenni oraz emigranci ze Złotej Ordy, najbardziej na zachód wysuniętego państwa potomków Dżyngis-chana. Na Litwie osadził ich książe Witold, a w Koronie osadził ich nadaniami ziemi Jan III Sobieski, który uczynił z Tatarów swą niezawodną gwardię przyboczną: ocalili królowi życie w bitwie pod Parkanami, a podczas odsieczy Wiednia to właśnie oni, nie husaria, przesądzili o klęsce Turków. Byli najwierniejszymi sługami Rzeczypospolitej, walczącymi na wszystkich jej frontach - od bitwy pod Grunwaldem po kampanię wrześniową. Stanowili znaczną część kadry oficerskiej wojsk Kościuszki, brali udział we wszystkich powstaniach narodowych, znaleźli się w legionach Piłsudskiego. Tatar Aleksander Sulkiewicz zorganizował ucieczkę przyszłego naczelnika państwa z więziennego szpitala w Petersburgu. We wrześniu 1939 r. po raz ostatni wyruszył w bój oddział jazdy tatarskiej w składzie 13. pułku ułanów wileńskich. Groby katyńskie kryją kilkuset polskich Tatarów.
Potomkami Tatarów jest dziś około 4 tys. polskich muzułmanów. Wraz z imigrantami z krajów arabskich, Polakami nawróconymi na islam itp. - tworzą sześć gmin religijnych (w Białymstoku, Bohonikach, Gdańsku, Gorzowie Wielkopolskim, Kruszynianach i Warszawie), zrzeszonych w Muzułmańskim Związku Religijnym w RP. Na ich czele stoją imami, wybierani przez wspólnoty gminne spośród osób najlepiej znających Koran. Nie są to osoby duchowne jak księża w Kościele katolickim; ich rola odpowiada raczej funkcji rabina w judaizmie. Dzisiejsi polscy wyznawcy islamu uprawiają ziemię, robią interesy, leczą ludzi, prowadzą badania naukowe, pracują w fabrykach i urzędach publicznych. Wtopili się w polską rzeczywistość, a ich losy są losami polskimi. Imam białostocki Aleksander Chalecki we wrześniu 1939 r. walczył pod komendą gen. Kleeberga pod Kockiem i trafił do niewoli niemieckiej. Rodzina imama Selima Chazbijewicza ukrywała Żydów podczas wojny. Ojciec Halimy Szahidewicz, przewodniczącej gminy muzułmanskiej w Białymstoku, po wojnie wybrał Polskę, zostawiając na wschodzie, w Niekroszuńcach koło Lidy, dom i ogromne gospodarstwo. Przewodniczący Najwyższego Kolegium Muzułmańskiego Związku Religijnego w RP Stefan Korycki, inżynier chemik, jest sekretarzem urzędu gminy Sztabin na Suwalszczyźnie, imam Chazbijewicz - pracownikiem naukowym, Halima Szahidewicz - nauczycielką.
Inni muzułmanie
- Islam zakazuje zabijania. Ci, którzy to robią, pójdą do piekła - wyrokuje Emir Popławski, przewodniczący gminy warszawskiej. - Również w islamie samobójstwo jest grzechem. Muzułmanin to nie terrorysta, chociaż terroryści mogą się przyznawać do islamu, ale terroryzm jest niezgodny z naszą wiarą - deklaruje Halima Szahidewicz.
Islam jest podzielony niemal od początku swego istnienia, nie uniknął też sekciarstwa. Podczas wypraw krzy-żowych znana była sekta asasynów, dokonująca skrytobójczych zamachów - od niej wzięło się włoskie słowo assassino, oznaczające mordercę. Postać jej przywódcy, zwanego w Europie Starcem z Gór (zbudował w górach Iraku niedostępną twierdzę), pojawia się w wielu legendach i utworach literackich. Pisał o nim Jarosław Iwaszkiewicz w "Czerwonych tarczach". Według Selima Chazbijewicza, wszelkie cechy sekty, mającej niewiele wspólnego z właściwym islamem, religią miłującą pokój, noszą talibowie.
- Od początku nie podobała mi się polityka talibów. Stosowane przez nich rygorystyczne zasady pochodzą z tradycji plemion afgańskich, nie z islamu - deklaruje Samir Ismail, przewodniczący Stowarzyszenia Studentów Muzułmańskich w Polsce, absolwent medycyny. Jego stowarzyszenie tuż po zamachu na WTC i Pentagon wydało oświadczenie potępiające terror. Wysłało też list kondolencyjny do ambasadora Stanów Zjednoczonych w Warszawie z wyrazami solidarności i ofertą wszechstronnej pomocy dla ofiar zamachu. Podobne stanowiska zajęły także inne organizacje polskich wyznawców islamu. - Nie ma człowieka, który wierząc w Boga, mógłby zrobić coś takiego - stwierdza Egipcjanin Antar Nagi, imam warszawskiego Centrum Islamu.
Młodsi bracia w wierze
Muzułmanie, tak jak wyznawcy judaizmu i chrześcijanie, są potomkami Abrahama, wierzą w jedynego Boga i uznają starotestamentowych proroków oraz Mojżesza i Chrystusa. Jeśli żydzi są dla chrześcijan starszymi braćmi w wierze, to muzułmanie są ich braćmi młodszymi - o sześć wieków. Polscy wyznawcy islamu szczycą się tym, że nad Wisłą ich więź religijna z katolicyzmem została zawiązana kilka lat przed historycznymi modłami papieża w meczecie podczas jego tegorocznej wizyty w Syrii. 13 czerwca 1997 r. - siódmego dnia miesiąca Safar (co oznacza "nowo narodzony") 1418 r. kalendarza muzułmańskiego - powstała Rada Wspólna Katolików i Muzułmanów, dotychczas jedyne takie gremium na świecie. Na wniosek rady dzień 26 stycznia został ustanowiony przez episkopat dniem modlitw z wyznawcami islamu. W kościele św. Marcina w Warszawie przed mszą świętą w intencji pokoju i poszanowania życia imam Antar Nagi recytował fragment III sury Koranu mówiącej o rodzinie Józefa i Maryi oraz zwiastowaniu.
Podczas pielgrzymki w 1999 r. polscy muzułmanie spotkali się z Janem Pawłem II w Drohiczynie, by podziękować głowie Kościoła katolickiego za sześć wieków tolerancji wobec wyznawców islamu w kraju chrześcijańskim. - Polska jest krajem bardzo tolerancyjnym - twierdzi Samir Ismail. Czy antyislamskie incydenty nie zmienią tego przekonania polskich muzułmanów? - Odwiedzają nas katolicy, protestanci, żydzi, to dodaje nam otuchy - mówi Emir Popławski. Katolicki współprzewodniczący rady napisał w liście do swego muzułmańskiego odpowiednika: "Czuję się współodpowiedzialny za puste okna meczetu w Gdańsku. Świadczą one o rozmiarach pustki serc, do których my, chrześcijanie - uczestnicy dialogu, nie zdołaliśmy dotrzeć".
Polscy muzułmanie nie chcą się doszukiwać związku między chuligańskim wybrykiem w Gdańsku a wypowiedzianymi w Warszawie na Kongresie Demograficznym słowami prymasa Glempa ("Do Polski mogą wejść ci, przed którymi bronił nas Jan III Sobieski, a my nie chcemy ani innej kultury, ani terroryzmu"), choć można je interpretować jako wezwanie do krucjaty z islamem, który hierarcha połączył z terroryzmem. - To przykra wypowiedź dla naszej mniejszości - mówi Stefan Korycki, przewodniczący Najwyższego Kolegium Muzułmańskiego Związku Religijnego w RP, dodając, że odczucia jego współwyznawców najlepiej wyraziła Halina Szabanowicz, przewodnicząca Towarzystwa Kultury Muzułmańskiej w Polsce w liście do "Gazety Wyborczej": "Czasami słowa ranią bardziej niż czyny. Nie rozbite szyby oliwskiego meczetu zraniły nasze serca, ale słowa wypowiedziane przez księdza prymasa. Gorzkie to słowa i niesprawiedliwe. Mniejszość tatarska w Polsce, polscy wyznawcy islamu nie muszą ciągle powtarzać, że czują się Polakami, obywatelami Europy. Dumni jesteśmy z naszego pochodzenia, z naszej kultury i religii, bo to właśnie one pozwoliły nam przetrwać i świadczyć o wielkości Rzeczypospolitej".
Słudzy Rzeczypospolitej
"Wyróżniały ich tradycje, religia, w pewnej mierze obyczaje, lecz od wieków czuli się związani ze społecznością polską i uważali się za jej członków. Cztery lata temu Tatarzy polscy obchodzili 600-lecie osadnictwa w Rzeczypospolitej. Pierwszymi byli jeńcy wojenni oraz emigranci ze Złotej Ordy, najbardziej na zachód wysuniętego państwa potomków Dżyngis-chana. Na Litwie osadził ich książe Witold, a w Koronie osadził ich nadaniami ziemi Jan III Sobieski, który uczynił z Tatarów swą niezawodną gwardię przyboczną: ocalili królowi życie w bitwie pod Parkanami, a podczas odsieczy Wiednia to właśnie oni, nie husaria, przesądzili o klęsce Turków. Byli najwierniejszymi sługami Rzeczypospolitej, walczącymi na wszystkich jej frontach - od bitwy pod Grunwaldem po kampanię wrześniową. Stanowili znaczną część kadry oficerskiej wojsk Kościuszki, brali udział we wszystkich powstaniach narodowych, znaleźli się w legionach Piłsudskiego. Tatar Aleksander Sulkiewicz zorganizował ucieczkę przyszłego naczelnika państwa z więziennego szpitala w Petersburgu. We wrześniu 1939 r. po raz ostatni wyruszył w bój oddział jazdy tatarskiej w składzie 13. pułku ułanów wileńskich. Groby katyńskie kryją kilkuset polskich Tatarów.
Potomkami Tatarów jest dziś około 4 tys. polskich muzułmanów. Wraz z imigrantami z krajów arabskich, Polakami nawróconymi na islam itp. - tworzą sześć gmin religijnych (w Białymstoku, Bohonikach, Gdańsku, Gorzowie Wielkopolskim, Kruszynianach i Warszawie), zrzeszonych w Muzułmańskim Związku Religijnym w RP. Na ich czele stoją imami, wybierani przez wspólnoty gminne spośród osób najlepiej znających Koran. Nie są to osoby duchowne jak księża w Kościele katolickim; ich rola odpowiada raczej funkcji rabina w judaizmie. Dzisiejsi polscy wyznawcy islamu uprawiają ziemię, robią interesy, leczą ludzi, prowadzą badania naukowe, pracują w fabrykach i urzędach publicznych. Wtopili się w polską rzeczywistość, a ich losy są losami polskimi. Imam białostocki Aleksander Chalecki we wrześniu 1939 r. walczył pod komendą gen. Kleeberga pod Kockiem i trafił do niewoli niemieckiej. Rodzina imama Selima Chazbijewicza ukrywała Żydów podczas wojny. Ojciec Halimy Szahidewicz, przewodniczącej gminy muzułmanskiej w Białymstoku, po wojnie wybrał Polskę, zostawiając na wschodzie, w Niekroszuńcach koło Lidy, dom i ogromne gospodarstwo. Przewodniczący Najwyższego Kolegium Muzułmańskiego Związku Religijnego w RP Stefan Korycki, inżynier chemik, jest sekretarzem urzędu gminy Sztabin na Suwalszczyźnie, imam Chazbijewicz - pracownikiem naukowym, Halima Szahidewicz - nauczycielką.
Inni muzułmanie
- Islam zakazuje zabijania. Ci, którzy to robią, pójdą do piekła - wyrokuje Emir Popławski, przewodniczący gminy warszawskiej. - Również w islamie samobójstwo jest grzechem. Muzułmanin to nie terrorysta, chociaż terroryści mogą się przyznawać do islamu, ale terroryzm jest niezgodny z naszą wiarą - deklaruje Halima Szahidewicz.
Islam jest podzielony niemal od początku swego istnienia, nie uniknął też sekciarstwa. Podczas wypraw krzy-żowych znana była sekta asasynów, dokonująca skrytobójczych zamachów - od niej wzięło się włoskie słowo assassino, oznaczające mordercę. Postać jej przywódcy, zwanego w Europie Starcem z Gór (zbudował w górach Iraku niedostępną twierdzę), pojawia się w wielu legendach i utworach literackich. Pisał o nim Jarosław Iwaszkiewicz w "Czerwonych tarczach". Według Selima Chazbijewicza, wszelkie cechy sekty, mającej niewiele wspólnego z właściwym islamem, religią miłującą pokój, noszą talibowie.
- Od początku nie podobała mi się polityka talibów. Stosowane przez nich rygorystyczne zasady pochodzą z tradycji plemion afgańskich, nie z islamu - deklaruje Samir Ismail, przewodniczący Stowarzyszenia Studentów Muzułmańskich w Polsce, absolwent medycyny. Jego stowarzyszenie tuż po zamachu na WTC i Pentagon wydało oświadczenie potępiające terror. Wysłało też list kondolencyjny do ambasadora Stanów Zjednoczonych w Warszawie z wyrazami solidarności i ofertą wszechstronnej pomocy dla ofiar zamachu. Podobne stanowiska zajęły także inne organizacje polskich wyznawców islamu. - Nie ma człowieka, który wierząc w Boga, mógłby zrobić coś takiego - stwierdza Egipcjanin Antar Nagi, imam warszawskiego Centrum Islamu.
Młodsi bracia w wierze
Muzułmanie, tak jak wyznawcy judaizmu i chrześcijanie, są potomkami Abrahama, wierzą w jedynego Boga i uznają starotestamentowych proroków oraz Mojżesza i Chrystusa. Jeśli żydzi są dla chrześcijan starszymi braćmi w wierze, to muzułmanie są ich braćmi młodszymi - o sześć wieków. Polscy wyznawcy islamu szczycą się tym, że nad Wisłą ich więź religijna z katolicyzmem została zawiązana kilka lat przed historycznymi modłami papieża w meczecie podczas jego tegorocznej wizyty w Syrii. 13 czerwca 1997 r. - siódmego dnia miesiąca Safar (co oznacza "nowo narodzony") 1418 r. kalendarza muzułmańskiego - powstała Rada Wspólna Katolików i Muzułmanów, dotychczas jedyne takie gremium na świecie. Na wniosek rady dzień 26 stycznia został ustanowiony przez episkopat dniem modlitw z wyznawcami islamu. W kościele św. Marcina w Warszawie przed mszą świętą w intencji pokoju i poszanowania życia imam Antar Nagi recytował fragment III sury Koranu mówiącej o rodzinie Józefa i Maryi oraz zwiastowaniu.
Podczas pielgrzymki w 1999 r. polscy muzułmanie spotkali się z Janem Pawłem II w Drohiczynie, by podziękować głowie Kościoła katolickiego za sześć wieków tolerancji wobec wyznawców islamu w kraju chrześcijańskim. - Polska jest krajem bardzo tolerancyjnym - twierdzi Samir Ismail. Czy antyislamskie incydenty nie zmienią tego przekonania polskich muzułmanów? - Odwiedzają nas katolicy, protestanci, żydzi, to dodaje nam otuchy - mówi Emir Popławski. Katolicki współprzewodniczący rady napisał w liście do swego muzułmańskiego odpowiednika: "Czuję się współodpowiedzialny za puste okna meczetu w Gdańsku. Świadczą one o rozmiarach pustki serc, do których my, chrześcijanie - uczestnicy dialogu, nie zdołaliśmy dotrzeć".
Więcej możesz przeczytać w 40/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.