Andrzej Duda bez trudu mógł uzasadnić odmowę podpisania ustawy powołującej komisję do badania wpływów rosyjskich. Po pierwsze jest ona wątpliwa konstytucyjne. Jej członkowie będą mieli uprawnienia śledczych i sędziów jednocześnie, z prawem do ferowania poważnych wyroków – zakazu obejmowania publicznych stanowisk nawet na 10 lat.
Werdykty komisji można co prawda zaskarżać do sądu, ale jej powołanie na pięć miesięcy przed wyborami rodzi podejrzenia, że nie chodzi o dociekanie prawdy tylko próbę wyeliminowania niektórych polityków opozycji z wyborów. A to może zaburzyć cały proces wyborczy.
Po drugie, z powołaniem komisji zwlekano na tyle długo, że nawet prezydencki minister Paweł Szrot, szef gabinetu politycznego Andrzeja Dudy uważa, iż nie da się wykonać jej założenia, czyli przedstawić sprawozdania z prac do 17 września.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.