Komisja ds. badania rosyjskich wpływów w Polsce to polowanie na Donalda Tuska?
Nie. To jest poważna sprawa, a nie kabaret i zabawa. Jeżeli ktoś działał uczciwie, to czego ma się bać? Zresztą spójrzmy szerzej. Jak we Francji powołuje się komisję śledczą Zgromadzenia Narodowego, badającą ingerencję obcych państw na francuską politykę i ta komisja wzywa Marine Le Pen, to wtedy jest dobrze. A jak my chcielibyśmy sprawdzić, o czym Putin rozmawiał z Tuskiem na molo, to już nie wolno. Zresztą jeszcze 2022 r. Donald Tusk i Borys Budka postulowali powołanie komisji śledczej ds. rosyjskich wpływów w Polsce. A teraz, kiedy my tworzymy komisję w tej sprawie – oni protestują. Trochę dziwne, prawda?
To przyznaje pan, że to komisja do walki z Tuskiem.
Absolutnie nie. Proszę mnie nie łapać za słówka. Pokazałem przykład Francji, ale jestem orędownikiem pomysłu, żeby taka sama komisja, jak u nas powstała dla całej Europy. Bo rosyjska propaganda jest na naszym kontynencie wszechmocna. Rosjanie wydają na nią miliardy petrodolarów. Nie zamierzamy jednak czekać aż Europa zdecyduje, co robić i czy robić.
Sami tworzymy komisję, która będzie badała wpływ Rosji na decyzje podejmowane w naszym kraju. Kto jako pierwszy alarmował Europę przed drogą, którą obrała wobec Rosji? Platforma Obywatelska?
Komisja ma zyskać szerokie uprawnienia. Może zadecydować o zakazie pełnienia pewnych funkcji publicznych nawet na 10 lat. Już się mówi, że wyruguje Tuska z polityki na dekadę.
Kiedy Donald Tusk na wewnętrznych spotkaniach z dziennikarzami pewnej stacji telewizyjnej mówi, co zrobi z nami po ewentualnie wygranych wyborach, to jest w porządku? A kiedy demokratycznie wybrana większość parlamentarna chce zadać kilka ważnych pytań, to jest zamach na demokrację? Spokojnie. Uderz w stół, a nożyce się odezwą. Widzę, że zapanowało jakieś napięcie w otoczeniu totalnej opozycji. Wszystkie decyzje tej komisji będą podlegały ocenie sądu. Tak jak to było przy aferze reprywatyzacyjnej w Warszawie. Komisja nie wydawała wtedy żadnych wyroków, robiły to sądy.
Nie ma obaw, że w świat pójdzie komunikat, że Polska jest pełna rosyjskich wpływów?
Ten komunikat zależy tak samo od was, jak i ode mnie. Chciałbym, żeby to był komunikat o tym, że Polska ma odwagę całkowicie wyplenić rosyjskie wpływy. Od wielu miesięcy mówię o wpływach Rosji w Europie, w Niemczech, w Austrii, we Francji. Trzeba też powiedzieć, że w Polsce również te wpływy były silne. Rosja od 300 lat niezwykle sprytnie posługuje się propagandą. Znają państwo relacje, jakie panowały w XVIII wieku między Wolterem a Katarzyną II, jakim instrumentem w ręku carycy byli oświeceniowi filozofowie i pisarze.
Boi się pan marszu 4 czerwca, bo Donald Tusk w wywiadzie dla „Newsweeka” mówił, że chce, aby od 4 czerwca władza zaczęła się bać.
Jeśli czegoś się obawiam, to powrotu do władzy partii niemocy. Szkoda Polski. Wiem od lokalnych samorządowców, że poszła dyrektywa z Platformy, żeby wszyscy funkcyjni: prezydenci miast i burmistrzowie zwozili jak najwięcej działaczy PO, samorządowców, pracowników miejskich spółek i mamy marsz. Nie przeceniałbym tego marszu Platformy i innych sympatyzujących z nią partii.
PO ma około 40 tys. członków, a mowa jest o 100 tys. uczestników.
Przyjadą, pomaszerują i się rozejdą.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.