Gdyby ktoś nie znający Polski przejechał się ostatnio jej drogami, pomyślałby, że trafił do skandynawskiego raju. Bezwstydnie szczęśliwych, nagich i upolitycznionych kobiet. Na trasie z Warszawy do Łowicza powiększono drogowskaz "Ludowe Muzeum Sromów". Na billboardach uświadomiona (politycznie?) lolitka w szkolnym mundurku odwołuje się do naszej wrażliwości, prosząc "Przywróćmy normalność".
W rzeczywistości nad Wisłą nie epatujemy wyzwoloną golizną. Muzeum nie wystawia na pokaz dłubanych w drewnie ludowych cipek wystających spod łowickich pasiaków, po prostu muzeum jest w Sromowie, natomiast lolitkowaty plakat SLD nie miał się kojarzyć z kampanią przeciw pedofilom "Przywróćmy normalność" - dzieciom wykorzystywanym przez zboczeńców. Projektujący ten afisz wiedział, że u nas wszystko kojarzy się nie z dupą albo sromem, ale z polityką. Lolitki też. Dziewczynki stały się bardzo modne, bo są najprostszym symbolem skrzywdzonej niewinności. Dawniej w białych sukienkach szły do komunii, teraz w czarnych kurtkach - prosto do piekła, jak na gdyńskim festiwalu w filmach "Cześć Tereska", "Inferno", "Bellisima" i "Prosto do nieba".
Czy to przypadek, że bohaterkami aż tylu najnowszych filmów są uczennice (zła)? Dziewczynka jako bohater naszych czasów, metafora zgwałconej przez kapitalizm i niesprawiedliwość społeczną czystej duszyczki narodu. Tradycyjni krytycy, wychowani na szkole polskiej, mogą posądzać młodych filmowców o infantylizm albo strach przed dorosłością. Łatwiej przecież wymyślić nieprzewidywalną, małoletnią bohaterkę niż dojrzałego człowieka z patosem, etosem i kutasem. Na szczęście scenariuszowa i życiowa Dziewczynka nie zna tych ograniczeń i niby ułan z fantazją może wszystko. Prawdziwa polska kobieta już niewiele. Zakłada rodzinę i wstępuje do Ligi Polskich Rodzin. Potem nie jest w stanie wstąpić gdziekolwiek, chociażby do Europy, ponieważ zabrania jej tego religia. Przerabia pracowicie Polskę z przedmurza w slumsy chrześcijaństwa. W wyniku czego jej córka zamiast być cwaną lalunią stylizowaną na zachodni glamour zostaje blokowatą bohaterką filmów w stylu pozytywistycznego "Jaś nie doczekał". Cześć Tereska, nie doczekasz dobrobytu rozwiązującego większość problemów. Żyjesz w blokach, więc jesteś totalnie zablokowana. Szarość, beznadzieja, nędza pchające do zbrodni na sobie albo innych. Pokazanie upokarzających warunków i ich ofiar - bezbronnych panienek. W kraju, gdzie co miesiąc pojawia się gotowy scenariusz mafijnych thrillerów - samobójstwa-morderstwa polityków, karierę robią współczesne wersje dziewczynek z zapałkami. Dlaczego? Dlaczego biorą nas dziewczynki? Prościej i bezpieczniej pokazać deprawację najbardziej niewinnych i bezbronnych. Podlotkom nie urosły jeszcze potężne plecy, nie mają koneksji gdzieś tam, na tyle ważnych, że lepiej tematu nie tykać. Są tematem zastępczym, fotogenicznym i wzruszającym. Gdyby Donald Tusk z całym swoim wdziękiem nieco przykucnął, przypiął sobie jakąś wstążeczkę nie na piersi, ale we włosach, może doczekałby się filmowej hagiografii o gdańskim podlotku z uroczą dykcją, który wplątał się w świat bełkotliwej polityki. Będąc facetem, nie ma jednak szans na kasowy scenariusz. Jest podobno politycznie niesprzedajny i na pewno z filmowego punktu widzenia niesprzedawalny.
Profesor Norman Davies, znawca Polski, uważa, że najlepszy towar, jaki mamy do zaoferowania Europie, to nasze kobiety. Pracowite, inteligentne i pokorne, po prostu wschodnioeuropejskie gejsze. Ale profesor chyba nie wie, co rekomenduje. Polskie nastolatki pokazane z naturalistyczną wręcz starannością w filmach pokolenia 2000 są zdesperowane, a beznadziejny bunt w beznadziejnym kraju może być tylko destrukcją. Czy naukowiec, historyk badający procesy zachodzące latami nie domyśla się, co z tych małych kobietek wyrośnie? To już nie są skrzywdzone "Panny Nikt", to panny demolki. Więcej rozsądku wykazuje romantyczna prof. Maria Janion, polecając Zachodowi polskich heroicznych mężczyzn. Co prawda w formie bardzo zużytej i już dobrze sprawdzonej, czyli wymarłej - "Do Europy - tak, ale z naszymi zmarłymi". Sądzę, że do cywilizowanego świata nie wpuszczą nas z patriotycznymi trupami potrząsanymi w rytm muzyki Chopina i Pendereckiego ani z kobietami po przejściach, wkroczymy "Do Europy, ale z naszymi dziewczynkami!". Wzruszą się nimi albo - jak to na zgniłym Zachodzie - podniecą i kupią.
W rzeczywistości nad Wisłą nie epatujemy wyzwoloną golizną. Muzeum nie wystawia na pokaz dłubanych w drewnie ludowych cipek wystających spod łowickich pasiaków, po prostu muzeum jest w Sromowie, natomiast lolitkowaty plakat SLD nie miał się kojarzyć z kampanią przeciw pedofilom "Przywróćmy normalność" - dzieciom wykorzystywanym przez zboczeńców. Projektujący ten afisz wiedział, że u nas wszystko kojarzy się nie z dupą albo sromem, ale z polityką. Lolitki też. Dziewczynki stały się bardzo modne, bo są najprostszym symbolem skrzywdzonej niewinności. Dawniej w białych sukienkach szły do komunii, teraz w czarnych kurtkach - prosto do piekła, jak na gdyńskim festiwalu w filmach "Cześć Tereska", "Inferno", "Bellisima" i "Prosto do nieba".
Czy to przypadek, że bohaterkami aż tylu najnowszych filmów są uczennice (zła)? Dziewczynka jako bohater naszych czasów, metafora zgwałconej przez kapitalizm i niesprawiedliwość społeczną czystej duszyczki narodu. Tradycyjni krytycy, wychowani na szkole polskiej, mogą posądzać młodych filmowców o infantylizm albo strach przed dorosłością. Łatwiej przecież wymyślić nieprzewidywalną, małoletnią bohaterkę niż dojrzałego człowieka z patosem, etosem i kutasem. Na szczęście scenariuszowa i życiowa Dziewczynka nie zna tych ograniczeń i niby ułan z fantazją może wszystko. Prawdziwa polska kobieta już niewiele. Zakłada rodzinę i wstępuje do Ligi Polskich Rodzin. Potem nie jest w stanie wstąpić gdziekolwiek, chociażby do Europy, ponieważ zabrania jej tego religia. Przerabia pracowicie Polskę z przedmurza w slumsy chrześcijaństwa. W wyniku czego jej córka zamiast być cwaną lalunią stylizowaną na zachodni glamour zostaje blokowatą bohaterką filmów w stylu pozytywistycznego "Jaś nie doczekał". Cześć Tereska, nie doczekasz dobrobytu rozwiązującego większość problemów. Żyjesz w blokach, więc jesteś totalnie zablokowana. Szarość, beznadzieja, nędza pchające do zbrodni na sobie albo innych. Pokazanie upokarzających warunków i ich ofiar - bezbronnych panienek. W kraju, gdzie co miesiąc pojawia się gotowy scenariusz mafijnych thrillerów - samobójstwa-morderstwa polityków, karierę robią współczesne wersje dziewczynek z zapałkami. Dlaczego? Dlaczego biorą nas dziewczynki? Prościej i bezpieczniej pokazać deprawację najbardziej niewinnych i bezbronnych. Podlotkom nie urosły jeszcze potężne plecy, nie mają koneksji gdzieś tam, na tyle ważnych, że lepiej tematu nie tykać. Są tematem zastępczym, fotogenicznym i wzruszającym. Gdyby Donald Tusk z całym swoim wdziękiem nieco przykucnął, przypiął sobie jakąś wstążeczkę nie na piersi, ale we włosach, może doczekałby się filmowej hagiografii o gdańskim podlotku z uroczą dykcją, który wplątał się w świat bełkotliwej polityki. Będąc facetem, nie ma jednak szans na kasowy scenariusz. Jest podobno politycznie niesprzedajny i na pewno z filmowego punktu widzenia niesprzedawalny.
Profesor Norman Davies, znawca Polski, uważa, że najlepszy towar, jaki mamy do zaoferowania Europie, to nasze kobiety. Pracowite, inteligentne i pokorne, po prostu wschodnioeuropejskie gejsze. Ale profesor chyba nie wie, co rekomenduje. Polskie nastolatki pokazane z naturalistyczną wręcz starannością w filmach pokolenia 2000 są zdesperowane, a beznadziejny bunt w beznadziejnym kraju może być tylko destrukcją. Czy naukowiec, historyk badający procesy zachodzące latami nie domyśla się, co z tych małych kobietek wyrośnie? To już nie są skrzywdzone "Panny Nikt", to panny demolki. Więcej rozsądku wykazuje romantyczna prof. Maria Janion, polecając Zachodowi polskich heroicznych mężczyzn. Co prawda w formie bardzo zużytej i już dobrze sprawdzonej, czyli wymarłej - "Do Europy - tak, ale z naszymi zmarłymi". Sądzę, że do cywilizowanego świata nie wpuszczą nas z patriotycznymi trupami potrząsanymi w rytm muzyki Chopina i Pendereckiego ani z kobietami po przejściach, wkroczymy "Do Europy, ale z naszymi dziewczynkami!". Wzruszą się nimi albo - jak to na zgniłym Zachodzie - podniecą i kupią.
Więcej możesz przeczytać w 40/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.