Jeśli SLD będzie zmuszony rządzić z PSL, to zapowiadają się równie nieskuteczne rządy, jak w latach 1993-1997
1 Dołek polski, o którym pisałem cztery lata temu ku niedowierzaniu redakcji "Wprost" i kolegów profesorów, pogłębia się. Polski parlament jest jedynym w Europie wybieranym przez mniejszość społeczeństwa. Frekwencja pogorszyła się jednak tylko trochę. Politycznie aktywna mniejszość miała na kogo głosować, a głosowała pod jednym względem jednomyślnie. Przegrali rządzący, a wygrały partie protestu, nawet jeśli byli w nich rządzący. SLD-UP protestujący przeciwko nieudolnym rządom prawicy; PSL protestujące przeciwko lekceważeniu interesów wsi polskiej; bracia Kaczyńscy protestujący przeciwko przestępczości i korupcji; Liga Polskich Rodzin protestująca przeciwko zepsuciu i Unii Europejskiej; politycy z Platformy Obywatelskiej protestujący przeciwko Senatowi, politykom i partiom. Ponieważ zadowolonych prawie nie było, więc można powiedzieć, że nowy Sejm wydaje się być wyjątkowo dobrą reprezentacją tego, co myślą Polacy. A przynajmniej ich politycznie aktywna mniejszość.
2 Wyniki w zasadzie takie, jak przewidywano, a jednak nawet prezydent Kwaśniewski jakby wyprowadzony z równowagi. Zresztą był zdenerwowany od kilku dni. W piątek po licznych kontaktach z przewodniczącym Millerem dał do zrozumienia, że wzywa do głosowania na SLD-UP. W wieczór wyborczy dał do zrozumienia, że nie podoba mu się sukces innych partii protestu. Pozakonstytucyjnie wezwał do natychmiastowej dymisji premiera Buzka, osłabiając i tak już dramatycznie słaby rząd w okresie kryzysowym. Być może prezydent czuł się odpowiedzialny za szczerość prof. Belki. Prawdę mówiąc, jeśli SLD będzie zmuszony rządzić razem z PSL, to zapowiadają się równie nieskuteczne rządy, jak w latach 1993-1997, zwłaszcza że PSL, czując śmierć w oczach Leppera, zrobi wszystko, by przekonać wieś, że jest jej odwiecznie najlepszym reprezentantem. Koalicja lewicowo-ludowa oznacza dla Kwaśniewskiego także ciągłe konflikty i zgłaszanie weta, którego skuteczności nie będzie mógł przewidzieć.
3 Rząd jednopartyjny byłby dla kraju zdecydowanie lepszy, ale nawet koalicja SLD i Unii Pracy nie wyklucza możliwych konfliktów, jeśli rozhisteryzowany w ostatnich latach ponad dającą się strawić miarę Aleksander Małachowski wejdzie w sentymentalny sojusz z Gabrielem Janowskim i Andrzejem Lepperem. Ba, nawet stan duchowy głównej partii tego Sejmu, Sojuszu Lewicy Demokratycznej, nie jest najlepszy, skoro prof. Szyszkowska, naczelny etyk partii, mówi w wywiadzie dla "Nie", że nie wierzy w ideowość SLD. "Ja nie tracę nadziei - mówiła - iż na przykład przy kształtowaniu list kierowano się ideowością, acz nie jest to nadzieja oparta na szczególnie mocnych racjonalnych przesłankach. Zaniepokoiły mnie niektóre nazwiska... Jest na przykład na liście SLD człowiek, o którym mówi się, że ma wielką przyszłość przed sobą, bo jest jeszcze kilka partii, do których nie należał. Czy też ktoś, kto położył duże zasługi na odcinku klerykalizowania swego środowiska zawodowego. Są (...) osoby, które na różny sposób naruszyły kodeks etyczny SLD. (...) To nie jest dobry znak. Zwłaszcza dla lewicy". Jeśli tak mówiła przed wyborami, co dopiero dzieje się tam naprawdę. Tylko dlaczego, proszę etyka, to jest źle "zwłaszcza dla lewicy", a nie "zwłaszcza dla kraju"?
4 Swoją drogą, sam jestem winny, bo mówiłem, żeby w razie wątpliwości głosować na rude. Pani profesor reprezentuje dobrze typ robiących sprawnie karierę na swojej niekompetencji. Cóż bowiem sądzić o kimś, kto przewodnicząc komisji etycznej i będąc filozofem prawa, a nie mecenasem (tym wolno prawie wszystko), nie widzi różnicy między tym, co jest prawnie karalne, a tym, co jest moralnie naganne. Gdy u pani Wołk-Łaniewskiej z "Nie" wygrywanie przez kogoś przetargów, którym jednocześnie patronuje jako przewodniczący rady miejskiej, wzbudza moralne wątpliwości, prof. Szyszkowska potrafi tylko odpowiedzieć, że "niestety, jest to zgodne z prawem". Pisząc werdykty komisji etycznej, nie wspominała natomiast o tym, iż ukarani przez nią nie powinni się znaleźć na listach wyborczych, bo "wydawało się to tak oczywiste, że nawet nie przyszło nam do głowy, aby pisać w tej sprawie jakieś dezyderaty". Mimo że prawo nie stanowi wprost, że posłem może być tylko człowiek nieposzlakowany etycznie (a może by to wprowadzić do nowej konstytucji, ha ha!). Zapewne pani profesor tak zapatrzyła się w kantowskie gwiazdy obowiązku, że weszła w... paskudztwo i doszła w tym aż do Senatu Rzeczypospolitej. Dla kraju będzie to zresztą oszczędność, bo jak już zostanie po prof. Grześkowiak marszałkiem, będzie raczej jeździć do Nałęczowa niż do wód zagranicznych. Zresztą, może poprowadzi tańce przy Wiejskiej, z Leszkiem Millerem w pierwszej parze.
5 Jednym słowem, zmienia się wszystko, ale... będzie bez zmian. Sejm będzie dudnił i huczał, sprawujący władzę będą się borykać z tym, jak przetrwać do następnej kadencji napięcie między realnymi możliwościami ubogiej gospodarki zacofanego kraju a oczekiwaniami przekonanego przez zwycięzców o słuszności swego protestu narodu. Jakież tu są jeszcze możliwości? Nowy Sejm przedterminowy? W tym Sejmie, jak zauważono, zwycięzcami są wszyscy (SLD nad "Solidarnością", UP nad PPS i Bugajem, Lepper nad PSL, PSL nad UW, PO nad UW i "Solidarnością", PiS nad "Solidarnością", LPR nad UW), a więc każdy jeszcze raz poprze swoich wygranych i wynik może być najwyżej gorszy dla SLD. "Nowa polityka wschodnia"? Putin już niedługo będzie robić misie z bin Bushem, planując wspólną zemstę nad fundamentalistami islamskimi, więc zamiast wytęsknionej przez lewicowych pięknoduchów oazy spokoju od NATO, pozostaje nam wspólna z Łukaszenką leśniczówka w Puszczy Białowieskiej. Kto wie, może właśnie tam się schowa nowy rząd koalicyjny, a Lepper narąbie drew na kominek. Senator Adam Gierek? To lepsze rozwiązanie, prounijne, francuscy towarzysze są przecież w rządzie. Poza tym właśnie gdy Gierek junior będzie w Senacie, przyjdzie spiętrzenie zaległych spłat długów zrobionych przez Gierka seniora. Wszystko więc zostanie w rodzinie. Polskiej Rodzinie. Etyk SLD "lęka się ludzi bezideowych", ale może uda się ich przekupić, żeby przez cztery lata Rzeczpospolita się nie rozpadła do końca.
2 Wyniki w zasadzie takie, jak przewidywano, a jednak nawet prezydent Kwaśniewski jakby wyprowadzony z równowagi. Zresztą był zdenerwowany od kilku dni. W piątek po licznych kontaktach z przewodniczącym Millerem dał do zrozumienia, że wzywa do głosowania na SLD-UP. W wieczór wyborczy dał do zrozumienia, że nie podoba mu się sukces innych partii protestu. Pozakonstytucyjnie wezwał do natychmiastowej dymisji premiera Buzka, osłabiając i tak już dramatycznie słaby rząd w okresie kryzysowym. Być może prezydent czuł się odpowiedzialny za szczerość prof. Belki. Prawdę mówiąc, jeśli SLD będzie zmuszony rządzić razem z PSL, to zapowiadają się równie nieskuteczne rządy, jak w latach 1993-1997, zwłaszcza że PSL, czując śmierć w oczach Leppera, zrobi wszystko, by przekonać wieś, że jest jej odwiecznie najlepszym reprezentantem. Koalicja lewicowo-ludowa oznacza dla Kwaśniewskiego także ciągłe konflikty i zgłaszanie weta, którego skuteczności nie będzie mógł przewidzieć.
3 Rząd jednopartyjny byłby dla kraju zdecydowanie lepszy, ale nawet koalicja SLD i Unii Pracy nie wyklucza możliwych konfliktów, jeśli rozhisteryzowany w ostatnich latach ponad dającą się strawić miarę Aleksander Małachowski wejdzie w sentymentalny sojusz z Gabrielem Janowskim i Andrzejem Lepperem. Ba, nawet stan duchowy głównej partii tego Sejmu, Sojuszu Lewicy Demokratycznej, nie jest najlepszy, skoro prof. Szyszkowska, naczelny etyk partii, mówi w wywiadzie dla "Nie", że nie wierzy w ideowość SLD. "Ja nie tracę nadziei - mówiła - iż na przykład przy kształtowaniu list kierowano się ideowością, acz nie jest to nadzieja oparta na szczególnie mocnych racjonalnych przesłankach. Zaniepokoiły mnie niektóre nazwiska... Jest na przykład na liście SLD człowiek, o którym mówi się, że ma wielką przyszłość przed sobą, bo jest jeszcze kilka partii, do których nie należał. Czy też ktoś, kto położył duże zasługi na odcinku klerykalizowania swego środowiska zawodowego. Są (...) osoby, które na różny sposób naruszyły kodeks etyczny SLD. (...) To nie jest dobry znak. Zwłaszcza dla lewicy". Jeśli tak mówiła przed wyborami, co dopiero dzieje się tam naprawdę. Tylko dlaczego, proszę etyka, to jest źle "zwłaszcza dla lewicy", a nie "zwłaszcza dla kraju"?
4 Swoją drogą, sam jestem winny, bo mówiłem, żeby w razie wątpliwości głosować na rude. Pani profesor reprezentuje dobrze typ robiących sprawnie karierę na swojej niekompetencji. Cóż bowiem sądzić o kimś, kto przewodnicząc komisji etycznej i będąc filozofem prawa, a nie mecenasem (tym wolno prawie wszystko), nie widzi różnicy między tym, co jest prawnie karalne, a tym, co jest moralnie naganne. Gdy u pani Wołk-Łaniewskiej z "Nie" wygrywanie przez kogoś przetargów, którym jednocześnie patronuje jako przewodniczący rady miejskiej, wzbudza moralne wątpliwości, prof. Szyszkowska potrafi tylko odpowiedzieć, że "niestety, jest to zgodne z prawem". Pisząc werdykty komisji etycznej, nie wspominała natomiast o tym, iż ukarani przez nią nie powinni się znaleźć na listach wyborczych, bo "wydawało się to tak oczywiste, że nawet nie przyszło nam do głowy, aby pisać w tej sprawie jakieś dezyderaty". Mimo że prawo nie stanowi wprost, że posłem może być tylko człowiek nieposzlakowany etycznie (a może by to wprowadzić do nowej konstytucji, ha ha!). Zapewne pani profesor tak zapatrzyła się w kantowskie gwiazdy obowiązku, że weszła w... paskudztwo i doszła w tym aż do Senatu Rzeczypospolitej. Dla kraju będzie to zresztą oszczędność, bo jak już zostanie po prof. Grześkowiak marszałkiem, będzie raczej jeździć do Nałęczowa niż do wód zagranicznych. Zresztą, może poprowadzi tańce przy Wiejskiej, z Leszkiem Millerem w pierwszej parze.
5 Jednym słowem, zmienia się wszystko, ale... będzie bez zmian. Sejm będzie dudnił i huczał, sprawujący władzę będą się borykać z tym, jak przetrwać do następnej kadencji napięcie między realnymi możliwościami ubogiej gospodarki zacofanego kraju a oczekiwaniami przekonanego przez zwycięzców o słuszności swego protestu narodu. Jakież tu są jeszcze możliwości? Nowy Sejm przedterminowy? W tym Sejmie, jak zauważono, zwycięzcami są wszyscy (SLD nad "Solidarnością", UP nad PPS i Bugajem, Lepper nad PSL, PSL nad UW, PO nad UW i "Solidarnością", PiS nad "Solidarnością", LPR nad UW), a więc każdy jeszcze raz poprze swoich wygranych i wynik może być najwyżej gorszy dla SLD. "Nowa polityka wschodnia"? Putin już niedługo będzie robić misie z bin Bushem, planując wspólną zemstę nad fundamentalistami islamskimi, więc zamiast wytęsknionej przez lewicowych pięknoduchów oazy spokoju od NATO, pozostaje nam wspólna z Łukaszenką leśniczówka w Puszczy Białowieskiej. Kto wie, może właśnie tam się schowa nowy rząd koalicyjny, a Lepper narąbie drew na kominek. Senator Adam Gierek? To lepsze rozwiązanie, prounijne, francuscy towarzysze są przecież w rządzie. Poza tym właśnie gdy Gierek junior będzie w Senacie, przyjdzie spiętrzenie zaległych spłat długów zrobionych przez Gierka seniora. Wszystko więc zostanie w rodzinie. Polskiej Rodzinie. Etyk SLD "lęka się ludzi bezideowych", ale może uda się ich przekupić, żeby przez cztery lata Rzeczpospolita się nie rozpadła do końca.
Więcej możesz przeczytać w 40/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.