Logika bin Ladena
W artykule "Logika bin Ladena" (nr 39) Wojciech Giełżyński wymienił nazwiska prof. Janusza Daneckiego oraz moje jako uczonych charakteryzujących się "przesadną gorliwością", "występujących w roli adwokata diabła" oraz arabistów "przeciągających strunę w łagodzeniu wrogości wobec Arabów i islamu". Chciałabym zwrócić uwagę na niektóre zawarte w jego tekście nieścisłości oraz elementy nadinterpretacji zasad wiary muzułmańskiej.
Poprawność przeprowadzonej przez pana Giełżyńskiego interpretacji fragmentu IX sury Koranu (błędnie zresztą zacytowanego) wydaje się wątpliwa. Przy użyciu zastosowanej przez niego metody (wyrwanie z kontekstu jednego zdania, a właściwie jego części, i sformułowanie na jej podstawie twierdzenia) efekt nie mógł zresztą być inny. W IX surze pojęcie "niewierni" jest wielokrotnie wyjaśnione: to ci, "którzy nie wierzą w Boga i Dzień Ostatni", "bałwochwalcy" i "obłudnicy" - w konkretnym kontekście historycznym okolic Mekki i Medyny w VII wieku chodziło o dominujących tam wówczas pogan, którzy rozpoczęli bratobójczą wojnę z prorokiem i jego nielicznymi zwolennikami. "Zwalczajcie tych, którzy nie wierzą" czy też "Walcz przeciw niewiernym" oznaczało nakaz walki w obronie wiary w jedynego Boga oraz w obronie własnej i pozostałych członków gminy muzułmańskiej.
Nieporozumieniem jest także cytowanie "powtarzanej przez beduinów frazy z poematu al-Quatamiego". Po pierwsze dlatego, że takiego poety beduini bliżej nie znali. Po drugie, bo cytaty z przedmuzułmańskiej poezji zachwalającej tradycyjne najazdy na sąsiednie plemiona nie są najcelniejszym argumentem na udowodnienie tezy o krwiożerczości Arabów, a co dopiero muzułmanów. Podczas takich najazdów, charakterystycznych dla koczowniczego społeczeństwa Arabii przed islamem, starano się bowiem przestrzegać zasady zabraniającej przelewu krwi.
Bez komentarza pozostawię podjęte przez Wojciecha Giełżyńskiego próby zrozumienia i interpretacji dziejów islamu i Europy. Jedna natomiast uwaga dotycząca omawiającej je literatury, na której kartach podobno "trup ściele się za trupem" - rozumiem, że w przeciwieństwie do historii pozostałych społeczności naszego globu, którym wojny nie są znane. Jeśli pan Giełżyński czytał dzieło Alberta Houraniego, to zapewne zauważył, że "trup" w zasadzie w ogóle tam nie pada, ponieważ jest to historia społeczna, gospodarcza i polityczna, analizująca pewne procesy i zjawiska, a nie opisująca bitwy.
PAULINA LEWICKA
Biolog Rifkin
Rifkin jest postacią dość dobrze znaną w środowiskach związanych z nauką. Będąc z wykształcenia ekonomistą i politologiem, poświęcił swoje życie na walkę z naukami przyrodniczymi. Przez lata twierdził (teraz nieco złagodził stanowisko), że nauki przyrodnicze są społecznymi konstruktami kapitalizmu. Nasz bohater oponował przeciw wprowadzeniu na rynek zmodyfikowanych bakterii mogących błyskawicznie usuwać zanieczyszczenia z ropy naftowej. Twierdził, że bakterie te opanują całą Ziemię i zeżrą wszelkie dostępne tłuszcze. Podobnie agresywnie przeciwstawiał się badaniom nad stem cells oraz mechanizmami działania limfocytów T, czyli praktycznie kontynuowaniu badań nad AIDS. Zagadką pozostaje, jak się to stało, że kapitalizm, opisywany przez Rifkina od wielu lat jako źródło wszelkiego zła, nagle w jego pojęciu stał się "nie do pobicia, jeśli chodzi o kreatywność, innowacyjność, mobilność i przedsiębiorczość".
BARTEK RAJWA
Wybór płci
Zgadzam się z tezą autorek artykułu "Wybór płci" (nr 38), że głoszenie feminizmu głównie szkodzi naszej płci. Czy mamy Ligę Mężczyzn albo Klub Parlamentarny Mężczyzn, czy ktoś propaguje hasło "mężczyźni głosują tylko na mężczyzn"? Traktowanie żeńskiej części ludności jak klasy społecznej lub mniejszości narodowej (przejawiające się w tworzeniu organizacji kobiecych, mówieniu o literaturze kobiecej, czasopismach kobiecych itp.) jest w rzeczywistości dyskryminacją, podsyca męski szowinizm. Bardzo chciałabym widzieć jak najwięcej pań robiących karierę, piastujących wysokie stanowiska, zasiadających w parlamencie i rządzie. Nie dlatego, że są - za przeproszeniem - kobietami, ale dlatego, że są fachowcami. Jeżeli kogoś dziwi, że przed słowem "kobieta" napisałam "za przeproszeniem", wyjaśniam, że nie lubię tego słowa. A dlaczego - vide: Aleksander Brückner "Początek i rozwój języka polskiego".
BARBARA SZYBIŃSKA
W artykule "Logika bin Ladena" (nr 39) Wojciech Giełżyński wymienił nazwiska prof. Janusza Daneckiego oraz moje jako uczonych charakteryzujących się "przesadną gorliwością", "występujących w roli adwokata diabła" oraz arabistów "przeciągających strunę w łagodzeniu wrogości wobec Arabów i islamu". Chciałabym zwrócić uwagę na niektóre zawarte w jego tekście nieścisłości oraz elementy nadinterpretacji zasad wiary muzułmańskiej.
Poprawność przeprowadzonej przez pana Giełżyńskiego interpretacji fragmentu IX sury Koranu (błędnie zresztą zacytowanego) wydaje się wątpliwa. Przy użyciu zastosowanej przez niego metody (wyrwanie z kontekstu jednego zdania, a właściwie jego części, i sformułowanie na jej podstawie twierdzenia) efekt nie mógł zresztą być inny. W IX surze pojęcie "niewierni" jest wielokrotnie wyjaśnione: to ci, "którzy nie wierzą w Boga i Dzień Ostatni", "bałwochwalcy" i "obłudnicy" - w konkretnym kontekście historycznym okolic Mekki i Medyny w VII wieku chodziło o dominujących tam wówczas pogan, którzy rozpoczęli bratobójczą wojnę z prorokiem i jego nielicznymi zwolennikami. "Zwalczajcie tych, którzy nie wierzą" czy też "Walcz przeciw niewiernym" oznaczało nakaz walki w obronie wiary w jedynego Boga oraz w obronie własnej i pozostałych członków gminy muzułmańskiej.
Nieporozumieniem jest także cytowanie "powtarzanej przez beduinów frazy z poematu al-Quatamiego". Po pierwsze dlatego, że takiego poety beduini bliżej nie znali. Po drugie, bo cytaty z przedmuzułmańskiej poezji zachwalającej tradycyjne najazdy na sąsiednie plemiona nie są najcelniejszym argumentem na udowodnienie tezy o krwiożerczości Arabów, a co dopiero muzułmanów. Podczas takich najazdów, charakterystycznych dla koczowniczego społeczeństwa Arabii przed islamem, starano się bowiem przestrzegać zasady zabraniającej przelewu krwi.
Bez komentarza pozostawię podjęte przez Wojciecha Giełżyńskiego próby zrozumienia i interpretacji dziejów islamu i Europy. Jedna natomiast uwaga dotycząca omawiającej je literatury, na której kartach podobno "trup ściele się za trupem" - rozumiem, że w przeciwieństwie do historii pozostałych społeczności naszego globu, którym wojny nie są znane. Jeśli pan Giełżyński czytał dzieło Alberta Houraniego, to zapewne zauważył, że "trup" w zasadzie w ogóle tam nie pada, ponieważ jest to historia społeczna, gospodarcza i polityczna, analizująca pewne procesy i zjawiska, a nie opisująca bitwy.
PAULINA LEWICKA
Biolog Rifkin
Rifkin jest postacią dość dobrze znaną w środowiskach związanych z nauką. Będąc z wykształcenia ekonomistą i politologiem, poświęcił swoje życie na walkę z naukami przyrodniczymi. Przez lata twierdził (teraz nieco złagodził stanowisko), że nauki przyrodnicze są społecznymi konstruktami kapitalizmu. Nasz bohater oponował przeciw wprowadzeniu na rynek zmodyfikowanych bakterii mogących błyskawicznie usuwać zanieczyszczenia z ropy naftowej. Twierdził, że bakterie te opanują całą Ziemię i zeżrą wszelkie dostępne tłuszcze. Podobnie agresywnie przeciwstawiał się badaniom nad stem cells oraz mechanizmami działania limfocytów T, czyli praktycznie kontynuowaniu badań nad AIDS. Zagadką pozostaje, jak się to stało, że kapitalizm, opisywany przez Rifkina od wielu lat jako źródło wszelkiego zła, nagle w jego pojęciu stał się "nie do pobicia, jeśli chodzi o kreatywność, innowacyjność, mobilność i przedsiębiorczość".
BARTEK RAJWA
Wybór płci
Zgadzam się z tezą autorek artykułu "Wybór płci" (nr 38), że głoszenie feminizmu głównie szkodzi naszej płci. Czy mamy Ligę Mężczyzn albo Klub Parlamentarny Mężczyzn, czy ktoś propaguje hasło "mężczyźni głosują tylko na mężczyzn"? Traktowanie żeńskiej części ludności jak klasy społecznej lub mniejszości narodowej (przejawiające się w tworzeniu organizacji kobiecych, mówieniu o literaturze kobiecej, czasopismach kobiecych itp.) jest w rzeczywistości dyskryminacją, podsyca męski szowinizm. Bardzo chciałabym widzieć jak najwięcej pań robiących karierę, piastujących wysokie stanowiska, zasiadających w parlamencie i rządzie. Nie dlatego, że są - za przeproszeniem - kobietami, ale dlatego, że są fachowcami. Jeżeli kogoś dziwi, że przed słowem "kobieta" napisałam "za przeproszeniem", wyjaśniam, że nie lubię tego słowa. A dlaczego - vide: Aleksander Brückner "Początek i rozwój języka polskiego".
BARBARA SZYBIŃSKA
Więcej możesz przeczytać w 41/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.