Tylko pobieżna analiza tychże „śmieci”, oparta o opinie niezależnych ośrodków specjalistycznych, których pojawia się coraz więcej, uświadamia nam albo uświadomić powinna, że to nie zwykłe „śmieci”, jak chcą politycy. To bomby ze zbioru broni masowego rażenia. To broń chemiczna i biologiczna w skutkach działania równie niszcząca jak broń jądrowa.
Skala zgromadzonych materiałów różnego pochodzenia i ich skład chemiczny, czyni je „brudnymi” bombami biologicznymi i chemicznymi. W świetle prawa międzynarodowego ich użycie jest zakazane. A jak wynika z relacji medialnych, jesteśmy największym posiadaczem „brudnych” bomb w Europie co czyni nas „mocarstwem”... A przecież politykom o to chodzi.
Nikt nie uwierzy, że ci politycy, którzy za tym dochodowym procederem stoją, nie wiedzieli, czym są te rzekome śmieci. Ta wiedza to poziom szkoły średniej. Szukanie winnych u naszych różnych sąsiadów jest unikaniem odpowiedzialności.
Nic by do Polski nie wjechało ani wyjechało bez wiedzy rzeszy ministerialnych i lokalnych urzędników. A już totalną kompromitacją polskiej sceny politycznej jest ukrywanie magazynowania odpadów po produkcji trotylu.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.