Jak w PRL powybijano zęby totalitaryzmowi
Jan Olszewski, Jerzy Urban, Jacek Kuroń, Bolesław Tejkowski, Tadeusz Mazowiecki - co łączy tych ludzi, których tak bardzo różnią poglądy i miejsce, jakie zajmują w najnowszej historii Polski? Należą oni do pokolenia, które przyszło na świat na przełomie lat 20. i 30. XX wieku. Pokolenia, które na scenę polityczną wkroczyło 45 lat temu - w październiku 1956 r.
Z punktu widzenia Moskwy Październik był pierwszą po II wojnie światowej próbą wyrwania się Polski spod skrzydeł Wielkiego Brata. W pierwszej chwili postanowiono ją zdławić, wysyłając czołgi, ostatecznie jednak wstrzymano ich pochód, godząc się na eksperyment w postaci oddania władzy w ręce Władysława Gomułki. Dwie zwalczające się frakcje partyjne - natolińczycy i puławianie - uznały, że to właśnie Wiesław pomoże im w ostatecznej rozprawie z przeciwnikiem. Tymczasem Gomułka wykorzystał wsparcie zarówno partyjnych dogmatyków, jak i liberałów, a następnie stopniowo pozbawił wpływów i jednych, i drugich.
Po prostu "Po prostu"
Najistotniejszym aspektem Października była wymuszona przez masowy ruch społeczny ewolucja systemu politycznego, dzięki której ustrój PRL zaczęto później nazywać "totalitaryzmem z powybijanymi zębami".
Marzec ’68 kojarzy się ze środowiskiem "komandosów", sierpień ’80 - z Lechem Wałęsą i Wolnymi Związkami Zawodowymi, a w legendzie Października poczesne miejsce zajmuje tygodnik "Po prostu". Początkowo sztampowe i nudne pismo Związku Młodzieży Polskiej, adresowane głównie do studentów, jesienią 1955 r. zdołało się wyzwolić spod ścisłej kontroli swego patrona i zajęło się sprawami, dzięki którym szybko stało się najbardziej poczytnym tygodnikiem w Polsce. Najważniejszą zasługą "Po prostu" okazało się zainicjowanie ruchu klubów młodej inteligencji, które z czasem stały się najbardziej popularną formą samoorganizacji zwolenników reform. Wiosną 1956 r. we wszystkich większych miastach działało już 130 klubów.
Dziś trudno w to uwierzyć, ale na łamach "Po prostu" spotykali się - i to nie po to, by polemizować - Jan Olszewski, Jan Józef Lipski, Jerzy Urban, a także Tadeusz Mazowiecki, który po odejściu ze Stowarzyszenia Pax szukał możliwości publicznej wypowiedzi. Olszewski był m.in. jednym z autorów artykułu "Na spotkanie ludziom z AK", który - opublikowany w marcu 1956 r. - stanowił publiczny apel o rehabilitację największej polskiej formacji zbrojnej z lat II wojny światowej. To, że Jan Olszewski - późniejszy obrońca w procesach politycznych i współtwórca Polskiego Porozumienia Niepodległościowego - podjął ten właśnie temat, nie jest zaskakujące. Zdziwienie mogą natomiast budzić nazwiska dwóch innych autorów tego tekstu: Jerzego Ambroziewicza - w latach 70. wszechmocnego szefa telewizyjnej publicystyki - oraz Walerego Namiotkiewicza, który już jesienią 1956 r. został osobistym sekretarzem Gomułki, a potem jedną z bardziej wpływowych osobistości w otoczeniu przywódcy PZPR.
Aktywiści z politechniki
"Byłem zetempowskim aktywistą. (...) Z żarem i entuzjazmem nocami wypełniałem tasiemcowe, bzdurne ankiety statystyczne dla wyższych władz. Przyczyniłem się też do wyrzucenia mojej starej i mądrej nauczycielki za reakcyjność. Popełniłem moc bzdur. Ale za to już tydzień przed 1 maja żyłem w jakiejś gorączce" - autorem tej pełnej egzaltacji samokrytyki, zawartej w artykule opublikowanym na łamach "Po prostu" w styczniu 1956 r., był Jerzy Urban. Rewolucyjna gorączka, jaka ogarniała już wówczas publicystów "Po prostu", po kilku miesiącach udzieliła się młodym robotnikom i studentom. Rozpoczął się Październik.
To, co działo się w najgorętszych dniach października 1956 r. na Politechnice Warszawskiej oraz w kilku innych miejscach w stolicy, przypominało atmosferę późniejszych strajków okupacyjnych organizowanych już pod innymi hasłami. Ostatecznie jednak Chruszczow sam zatrzymał czołgi jadące na Warszawę, a plenum KC PZPR bez nacisku tłumu wiecującego na politechnice jednomyślnie wybrało Gomułkę na pierwszego sekretarza. Zanim tysiące młodych ludzi zdołało ochłonąć po tym, co się stało, ich bohater Gomułka ogłosił koniec rewolucji. "Dość wiecowania i manifestacji!" - oświadczył tysiącom warszawiaków, wiwatujących 24 października 1956 r. na jego cześć na placu Defilad.
Rok później na tym samym placu zomowcy rozpędzali młodzież protestującą przeciwko likwidacji "Po prostu", którego redakcja nie mogła się pogodzić z Gomułkowską polityką przykręcania śruby. Losy ludzi z tego środowiska potoczyły się bardzo różnie, ale wielu prędzej (Namiotkiewicz) czy później (Urban) stało się gorliwymi funkcjonariuszami aparatu władzy komunistycznej.
Rokossowski, spadaj z Polski
Przez lata uważano, że Październik dotyczył tylko Warszawy. Tymczasem wrzenie ogarnęło całą Polskę. We wszystkich większych miastach wiecowano, demonstrowano i organizowano komitety rewolucyjne. Na gruzach rozpadającego się ZMP zaczęły powstawać nowe organizacje młodzieżowe - od deklarującego wierność marksizmowi Rewolucyjnego Związku Młodzieży po liberalny Związek Młodych Demokratów, którego utworzenie wywołało panikę w satelickim wobec PZPR Stronnictwie Demokratycznym.
W Krakowie ogromną popularność - porównywalną z tą, jaką w stolicy cieszył się Lechosław Goździk - zyskał wówczas student Bolesław Tejkowski (używający jeszcze imienia Bernard), dziś lider ekstremistycznej Polskiej Wspólnoty Narodowej. Jego sławę próbowały zdyskontować lokalne władze PZPR. Okazało się jednak, że Tejkowski nie pasuje do egzekutywy KW PZPR, do której został wybrany na fali popaździernikowych przemian. Szybko go zatem z niej wyrzucono. Kilka lat później zajął się tropieniem żydowskich spisków i odegrał ponurą rolę w rozbiciu przez SB warszawskiego środowiska "komandosów".
"Rokossowski, spadaj z Polski" - krzyczeli we Wrocławiu demonstranci, którzy 22 października zdemolowali budynek zarządu wojewódzkiego Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. Protesty przeciw radzieckiej dominacji, której symbolem był zasiadający w fotelu ministra obrony narodowej marszałek Konstanty Rokossowski, stanowiły jeden z najważniejszych wątków Października.
Nie tylko partia
Wbrew legendzie Październik nie był wyłącznie ruchem partyjnych rewizjonistów. Reformowaniem socjalizmu interesowała się tylko część inteligencji nawróconej w poprzednich latach na marksizm i boleśnie przeżywającej rozczarowanie do ustroju, którego zbrodnie tak bezpardonowo obnażył Chruszczow.
"O ile w sferze oficjalnej w 1956 r. dominowała retoryka marksistowska kładąca nacisk na odnowę socjalizmu, o tyle w skali masowej w sferze ideowosymbolicznej przeważały (...) wątki religijne i - przede wszystkim - narodowe.
Te ostatnie na ogół jednoznacznie skierowane przeciw Rosjanom, ale także rewindykujące i restytuujące narodową tożsamość i tradycję" - ocenia Paweł Machcewicz, historyk. W rzeczywistości zatem pokolenie Października bliższe było generacji Kolumbów niż tej, która polityczną inicjację przeszła w marcu 1968 r.
Z punktu widzenia Moskwy Październik był pierwszą po II wojnie światowej próbą wyrwania się Polski spod skrzydeł Wielkiego Brata. W pierwszej chwili postanowiono ją zdławić, wysyłając czołgi, ostatecznie jednak wstrzymano ich pochód, godząc się na eksperyment w postaci oddania władzy w ręce Władysława Gomułki. Dwie zwalczające się frakcje partyjne - natolińczycy i puławianie - uznały, że to właśnie Wiesław pomoże im w ostatecznej rozprawie z przeciwnikiem. Tymczasem Gomułka wykorzystał wsparcie zarówno partyjnych dogmatyków, jak i liberałów, a następnie stopniowo pozbawił wpływów i jednych, i drugich.
Po prostu "Po prostu"
Najistotniejszym aspektem Października była wymuszona przez masowy ruch społeczny ewolucja systemu politycznego, dzięki której ustrój PRL zaczęto później nazywać "totalitaryzmem z powybijanymi zębami".
Marzec ’68 kojarzy się ze środowiskiem "komandosów", sierpień ’80 - z Lechem Wałęsą i Wolnymi Związkami Zawodowymi, a w legendzie Października poczesne miejsce zajmuje tygodnik "Po prostu". Początkowo sztampowe i nudne pismo Związku Młodzieży Polskiej, adresowane głównie do studentów, jesienią 1955 r. zdołało się wyzwolić spod ścisłej kontroli swego patrona i zajęło się sprawami, dzięki którym szybko stało się najbardziej poczytnym tygodnikiem w Polsce. Najważniejszą zasługą "Po prostu" okazało się zainicjowanie ruchu klubów młodej inteligencji, które z czasem stały się najbardziej popularną formą samoorganizacji zwolenników reform. Wiosną 1956 r. we wszystkich większych miastach działało już 130 klubów.
Dziś trudno w to uwierzyć, ale na łamach "Po prostu" spotykali się - i to nie po to, by polemizować - Jan Olszewski, Jan Józef Lipski, Jerzy Urban, a także Tadeusz Mazowiecki, który po odejściu ze Stowarzyszenia Pax szukał możliwości publicznej wypowiedzi. Olszewski był m.in. jednym z autorów artykułu "Na spotkanie ludziom z AK", który - opublikowany w marcu 1956 r. - stanowił publiczny apel o rehabilitację największej polskiej formacji zbrojnej z lat II wojny światowej. To, że Jan Olszewski - późniejszy obrońca w procesach politycznych i współtwórca Polskiego Porozumienia Niepodległościowego - podjął ten właśnie temat, nie jest zaskakujące. Zdziwienie mogą natomiast budzić nazwiska dwóch innych autorów tego tekstu: Jerzego Ambroziewicza - w latach 70. wszechmocnego szefa telewizyjnej publicystyki - oraz Walerego Namiotkiewicza, który już jesienią 1956 r. został osobistym sekretarzem Gomułki, a potem jedną z bardziej wpływowych osobistości w otoczeniu przywódcy PZPR.
Aktywiści z politechniki
"Byłem zetempowskim aktywistą. (...) Z żarem i entuzjazmem nocami wypełniałem tasiemcowe, bzdurne ankiety statystyczne dla wyższych władz. Przyczyniłem się też do wyrzucenia mojej starej i mądrej nauczycielki za reakcyjność. Popełniłem moc bzdur. Ale za to już tydzień przed 1 maja żyłem w jakiejś gorączce" - autorem tej pełnej egzaltacji samokrytyki, zawartej w artykule opublikowanym na łamach "Po prostu" w styczniu 1956 r., był Jerzy Urban. Rewolucyjna gorączka, jaka ogarniała już wówczas publicystów "Po prostu", po kilku miesiącach udzieliła się młodym robotnikom i studentom. Rozpoczął się Październik.
To, co działo się w najgorętszych dniach października 1956 r. na Politechnice Warszawskiej oraz w kilku innych miejscach w stolicy, przypominało atmosferę późniejszych strajków okupacyjnych organizowanych już pod innymi hasłami. Ostatecznie jednak Chruszczow sam zatrzymał czołgi jadące na Warszawę, a plenum KC PZPR bez nacisku tłumu wiecującego na politechnice jednomyślnie wybrało Gomułkę na pierwszego sekretarza. Zanim tysiące młodych ludzi zdołało ochłonąć po tym, co się stało, ich bohater Gomułka ogłosił koniec rewolucji. "Dość wiecowania i manifestacji!" - oświadczył tysiącom warszawiaków, wiwatujących 24 października 1956 r. na jego cześć na placu Defilad.
Rok później na tym samym placu zomowcy rozpędzali młodzież protestującą przeciwko likwidacji "Po prostu", którego redakcja nie mogła się pogodzić z Gomułkowską polityką przykręcania śruby. Losy ludzi z tego środowiska potoczyły się bardzo różnie, ale wielu prędzej (Namiotkiewicz) czy później (Urban) stało się gorliwymi funkcjonariuszami aparatu władzy komunistycznej.
Rokossowski, spadaj z Polski
Przez lata uważano, że Październik dotyczył tylko Warszawy. Tymczasem wrzenie ogarnęło całą Polskę. We wszystkich większych miastach wiecowano, demonstrowano i organizowano komitety rewolucyjne. Na gruzach rozpadającego się ZMP zaczęły powstawać nowe organizacje młodzieżowe - od deklarującego wierność marksizmowi Rewolucyjnego Związku Młodzieży po liberalny Związek Młodych Demokratów, którego utworzenie wywołało panikę w satelickim wobec PZPR Stronnictwie Demokratycznym.
W Krakowie ogromną popularność - porównywalną z tą, jaką w stolicy cieszył się Lechosław Goździk - zyskał wówczas student Bolesław Tejkowski (używający jeszcze imienia Bernard), dziś lider ekstremistycznej Polskiej Wspólnoty Narodowej. Jego sławę próbowały zdyskontować lokalne władze PZPR. Okazało się jednak, że Tejkowski nie pasuje do egzekutywy KW PZPR, do której został wybrany na fali popaździernikowych przemian. Szybko go zatem z niej wyrzucono. Kilka lat później zajął się tropieniem żydowskich spisków i odegrał ponurą rolę w rozbiciu przez SB warszawskiego środowiska "komandosów".
"Rokossowski, spadaj z Polski" - krzyczeli we Wrocławiu demonstranci, którzy 22 października zdemolowali budynek zarządu wojewódzkiego Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. Protesty przeciw radzieckiej dominacji, której symbolem był zasiadający w fotelu ministra obrony narodowej marszałek Konstanty Rokossowski, stanowiły jeden z najważniejszych wątków Października.
Nie tylko partia
Wbrew legendzie Październik nie był wyłącznie ruchem partyjnych rewizjonistów. Reformowaniem socjalizmu interesowała się tylko część inteligencji nawróconej w poprzednich latach na marksizm i boleśnie przeżywającej rozczarowanie do ustroju, którego zbrodnie tak bezpardonowo obnażył Chruszczow.
"O ile w sferze oficjalnej w 1956 r. dominowała retoryka marksistowska kładąca nacisk na odnowę socjalizmu, o tyle w skali masowej w sferze ideowosymbolicznej przeważały (...) wątki religijne i - przede wszystkim - narodowe.
Te ostatnie na ogół jednoznacznie skierowane przeciw Rosjanom, ale także rewindykujące i restytuujące narodową tożsamość i tradycję" - ocenia Paweł Machcewicz, historyk. W rzeczywistości zatem pokolenie Października bliższe było generacji Kolumbów niż tej, która polityczną inicjację przeszła w marcu 1968 r.
Więcej możesz przeczytać w 42/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.