Wiktor Krajewski: Książka o twoim tacie pod tytułem „Jacek Janczarski. I tak dalej. I tak dalej” nie jest pierwszą, którą o nim napisałaś.
Marianna Janczarska: Tyle, że tą pierwszą trudno nazwać książką, bo była to praca magisterska, którą poświęciłam tematyce mojego ojca, a w związku z tym, że napisana jest jak praca naukowa, tam nie było miejsca na emocjonalne zagadnienia, tylko same daty, tytuły, krótkie naukowe omówienia. Poczułam w pewnym momencie, że chciałabym zrobić coś więcej dla mojego ojca, ale i dla siebie, bo nie miałam i wciąż do końca nie mam pojęcie, jakim był człowiekiem. I tak też zrodził się pomysł biografii. Zależało mi na tym, żeby moja książka nie była suchą biografią, ale książką o człowieku, który ma wady oraz zalety, napisaną po ludzku.
W większości wywiadów, których udzielasz w związku z promocją książki, bombardowana jesteś pytaniami o twoje wspomnienia związane z twoim ojcem, a ty jak mantrę powtarzasz, że ty ich nie masz, że przywoływane wspomnienia wspólnych wakacji na Santorini czy w innych miejscach na świecie znasz z taśmy VHS.
Bo rzeczywiście tak jest, że moje wspomnienia związane z moim tatą nie są obecne w mojej głowie. Po prostu ich nie mam. W kółko odpowiadam jedno i to samo, że choć staram się przywołać cokolwiek, najmniejszą chwilę z zakamarków moich wspomnień, nie udaje mi się to, bo byłam sześcioletnim dzieckiem, gdy mój tata odszedł.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.