Wkrótce będzie można leczyć przyczyny psychoz, a nie tylko ich objawy
Marcin R., młody, wysportowany, dobrze się uczący chłopak, nagle zaczął mieć trudności z koncentracją, zdarzały mu się zaburzenia snu, mowy i myślenia, później wystąpiły urojenia i halucynacje. Z czasem młodzieniec popadł w depresję i całkowitą apatię. Diagnoza brzmiała jak wyrok: schizofrenia. Niedługo - zapewniają naukowcy pod przewodnictwem prof. Paula Thompsona z uniwersytetu w Los Angeles, autorzy pierwszego badania, w którym zaobserwowano zmiany anatomiczne w mózgu osób dotkniętych psychozą - będzie można leczyć nie tylko objawy, ale także przyczyny tego schorzenia.
Pożar mózgu
Psychiatrzy uważają, że schizofrenię wywołują dwa czynniki: predyspozycje genetyczne oraz uszkodzenie mózgu we wczesnym okresie życia, będące efektem powikłań ciąży i porodu (infekcja, niedotlenienie). Dzięki wykorzystaniu rezonansu magnetycznego o wysokiej czułości i rozdzielczości u chorych na schizofrenię po raz pierwszy udało się zaobserwować zmiany w tkance mózgowej. Naukowcy dowiedli też ich rozprzestrzeniania się w miarę postępów choroby.
Autorzy badania porównują dewastację istoty szarej, powodującą schizofrenię, ze skutkami pożarów, jakie obejmują lasy. Odkryli, że u młodych chorych następuje utrata nawet 10 proc. istoty szarej mózgu, rozpoczynająca się najpierw w części ciemieniowej, a w ciągu kilku lat rozprzestrzeniająca się na pozostałe obszary układu nerwowego. Osoby, u których zanik tkanki mózgowej postępował najszybciej, doświadczały najsilniejszych objawów: omamów (zwłaszcza słuchowych), urojeń psychotycznych, a także depresji. Co ciekawe, badacze odkryli, że podobne zmiany zachodzą w okresie dojrzewania także u zdrowych ludzi, ich nasilenie jest jednak od kilku do kilkunastu razy mniejsze.
Skutki uboczne
Stosowane od lat 50. leki usuwały głównie objawy psychotyczne (urojenia, omamy), w mniejszym zaś stopniu inne skutki schizofrenii, takie jak depresje czy tzw. zaburzenia nastroju. U części chorych leki te powodowały uciążliwe skutki uboczne, m.in. podobne do objawów choroby Parkinsona. Dla pacjentów leczących się klasycznymi neuroleptykami było to tak samo wyczerpujące jak choroba, z którą próbowali walczyć.
W ostatnim czasie do lecznictwa psychiatrycznego wprowadzono leki neuroleptyczne nowej generacji - o podwójnym mechanizmie działania - pozwalające zwalczać objawy schizofrenii, a jednocześnie minimalizujące skutki uboczne. Przełomem w leczeniu farmakologicznym tej choroby ma być wprowadzenie leków, które można będzie podawać raz na dwa tygodnie, a nie - jak do tej pory - codziennie. Bardzo istotne, zwłaszcza w terapii dzieci i młodzieży, jest to, że nie ograniczają one u pacjentów funkcji poznawczych, co pozwala chorym kontynuować naukę lub studia. O połowę też spada liczba nawrotów choroby. Pierwszym takim lekiem jest rispolept, którego postać o przedłużonym działaniu przeszła pomyślnie wszystkie wymagane próby kliniczne, a teraz czeka na oficjalne zarejestrowanie w USA i innych krajach europejskich, w tym w Polsce.
Pożar mózgu
Psychiatrzy uważają, że schizofrenię wywołują dwa czynniki: predyspozycje genetyczne oraz uszkodzenie mózgu we wczesnym okresie życia, będące efektem powikłań ciąży i porodu (infekcja, niedotlenienie). Dzięki wykorzystaniu rezonansu magnetycznego o wysokiej czułości i rozdzielczości u chorych na schizofrenię po raz pierwszy udało się zaobserwować zmiany w tkance mózgowej. Naukowcy dowiedli też ich rozprzestrzeniania się w miarę postępów choroby.
Autorzy badania porównują dewastację istoty szarej, powodującą schizofrenię, ze skutkami pożarów, jakie obejmują lasy. Odkryli, że u młodych chorych następuje utrata nawet 10 proc. istoty szarej mózgu, rozpoczynająca się najpierw w części ciemieniowej, a w ciągu kilku lat rozprzestrzeniająca się na pozostałe obszary układu nerwowego. Osoby, u których zanik tkanki mózgowej postępował najszybciej, doświadczały najsilniejszych objawów: omamów (zwłaszcza słuchowych), urojeń psychotycznych, a także depresji. Co ciekawe, badacze odkryli, że podobne zmiany zachodzą w okresie dojrzewania także u zdrowych ludzi, ich nasilenie jest jednak od kilku do kilkunastu razy mniejsze.
Skutki uboczne
Stosowane od lat 50. leki usuwały głównie objawy psychotyczne (urojenia, omamy), w mniejszym zaś stopniu inne skutki schizofrenii, takie jak depresje czy tzw. zaburzenia nastroju. U części chorych leki te powodowały uciążliwe skutki uboczne, m.in. podobne do objawów choroby Parkinsona. Dla pacjentów leczących się klasycznymi neuroleptykami było to tak samo wyczerpujące jak choroba, z którą próbowali walczyć.
W ostatnim czasie do lecznictwa psychiatrycznego wprowadzono leki neuroleptyczne nowej generacji - o podwójnym mechanizmie działania - pozwalające zwalczać objawy schizofrenii, a jednocześnie minimalizujące skutki uboczne. Przełomem w leczeniu farmakologicznym tej choroby ma być wprowadzenie leków, które można będzie podawać raz na dwa tygodnie, a nie - jak do tej pory - codziennie. Bardzo istotne, zwłaszcza w terapii dzieci i młodzieży, jest to, że nie ograniczają one u pacjentów funkcji poznawczych, co pozwala chorym kontynuować naukę lub studia. O połowę też spada liczba nawrotów choroby. Pierwszym takim lekiem jest rispolept, którego postać o przedłużonym działaniu przeszła pomyślnie wszystkie wymagane próby kliniczne, a teraz czeka na oficjalne zarejestrowanie w USA i innych krajach europejskich, w tym w Polsce.
Więcej możesz przeczytać w 42/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.