Krystyna Romanowska: Mówią o tobie „atomowa Greta Thunberg”. Uważasz to za pochwałę czy przyganę?
Julia Gałosz: Cieszy mnie to określenie, bo Greta lata temu zwróciła uwagę wielu ludzi niezwiązanych z aktywizmem na problem kryzysu klimatycznego. Dzisiaj jednak, pora zweryfikować metody działania! Szkolne strajki klimatyczne były dobre 5 lat temu. Dzisiaj wojna w Ukrainie, destabilizacja energetyczna, smycz krajów europejskich w postaci uzależnienia od rosyjskiego gazu, porażka niemieckiego Energiewende (niemiecka polityka energetyczna dążąca do wyeliminowania elektrowni atomowych – red.), to wszystko pokazało realnie, że budowanie bezpieczeństwa w dziedzinie energetyki na fantazmacie 100 proc. OZE (odnawialne źródła energii) jest nierealne.
Podobnie, jak nierealny jest degrowth (świadome ograniczenie konsumpcji, m.in. rezygnacja z lotów samolotami, jedzenia mięsa, posiadania samochodu – red.) postulowany przez aktywistów klimatycznych z kręgów korporacyjnego Greenpeacu. Świadomość kryzysu klimatycznego zwiększyła się. Natomiast dalej brakuje głębokiego zrozumienia problemu. Aktywiści klimatyczni krzyczą o abstrakcyjnych zmianach, ale kiedy przychodzi do realnego działania – nikt nie wie, co ma robić, bo nikt nie potrafi w tych środowiskach wypowiedzieć magicznych słów:
„Elektrownie atomowa powinny razem z OZE dekarbonizować system elektroenergetyczny”.
Ludzie koncentrują się więc na opowiadaniu bzdur i bzdurek o tym, że tylko wiatr i słońce zapewnią nam bezpieczeństwo energetyczne. To nie jest prawda.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.