Trudno liczyć, że od razu zapanuje pokój. Przede wszystkim gra powinna iść w kierunku wymuszenia wstrzymania działań zbrojnych i zahamowania wzajemnego wymordowywania się dwóch skazanych na sąsiedztwo narodów. Nikt też nie oczekuje przecież, że polityków skłoni do aktywniejszych działań cierpienie Ukraińców. Tysiące ofiar tej wojny wydają się obojętne decydentom globalnym. Trudno dostrzec wśród wielkich graczy tego świata „koalicję pokoju”, mimo że spotykają się w czasie szczytów G20 czy G7. Nie ma to żadnego wpływu na zatrzymanie wojny, która przecież toczy się z udziałem uczestników wspomnianych spotkań. Liderów rzekomo „cywilizowanego” świata.
I obserwując to trudno nie zgodzić się z tymi, którzy twierdzą, że ta wojna służy interesom wielkich graczy, chcących zmienić porządek świata. Liczba ofiar nie ma dla nich żadnego znaczenia.
Walka idzie o miejsca przy stole zysków politycznych i ekonomicznych.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.