Gdy rozum śpi, budzą się potwory - to nie tylko tytuł pierwszej planszy cyklu "Los Caprichos" Francisca Goi, ale także stan ducha dużej części obywateli Polski i świata. To szokujące, że rozum ludzki, największe osiągnięcie ewolucji, jest przez tylu tak bezwzględnie zwalczany. "Niemal wszystkie wojny były efektem niedostatku rozumu lub po prostu walki z nim" - pisał sir Karl Popper, twórca koncepcji społeczeństwa otwartego, zbudowanego właśnie na rozumie. Zachodnia cywilizacja to cywilizacja rozumu, czyli demokracji, wolności, praw człowieka i służącej im nauki. "Po raz pierwszy ograniczeniem stała się jedynie ludzka wyobraźnia" - napisał specjalnie dla "Wprost" Bill Gates, założyciel Microsoftu, którego szacowany na 65 mld dolarów majątek powstał dzięki twórczym możliwościom rozumu. Niestety, rozum nie jest towarem ani powszechnie dostępnym, ani wszędzie szanowanym. Na pewno nie w Afganistanie talibów, z pewnością nie wśród fundamentalistów wspierających bin Ladena.
Kiedy bowiem Bill Gates snuje wizje powszechnej, opartej na rozumie demokracji dekady cyfrowej, Salman Rushdie, autor słynnych "Szatańskich wersetów", zauważa na naszych łamach, że ogromna jest siła nierozumu motywującego terrorystów. Dla nich racjonalna demokracja Zachodu jest śmiertelnym zagrożeniem. Wszak rozum jest najlepszym lekarstwem na fanatyzm, nienawiść, zniewolenie i przemoc. Dlatego - zauważa Rushdie - prawdziwym celem terrorystów nie są budynki czy nawet życie konkretnych ludzi, lecz wolność słowa, wielopartyjny system polityczny, powszechne prawo wyborcze, odpowiedzialny rząd, prawa kobiet, pluralizm, sekularyzacja, a nawet taniec czy golenie brody.
Nierozum osiąga największe sukcesy, gdy ideologiczne i religijne szaleństwo łączy się z polityką. Wówczas - jak powiada amerykański konserwatysta Robert Nisbet - bojownicy nierozumu stają się głusi na głos doświadczenia i ślepi na rzeczywistość. Psycholog Leon Festinger zauważył, że nierozum zwycięża, gdy jest w "największym i najoczywistszym rozdźwięku z rzeczywistością". Decyzjami i postępkami rządzi wówczas strach. Tym strachem armia nierozumu bin Ladena epatuje dzisiaj demokratyczne społeczeństwa Zachodu, godząc w tolerancję, prawo, godność, swobody obywatelskie i wolność wyboru. Bo to te właśnie narzędzia rozumu są zarazą zagrażającą rządowi dusz imamów, ajatollahów i ulemów (vide: okładkowy materiał "Dżinn nienawiści"). Walcząc z nimi, kierują się "logiką noża" (określenie amerykańskiego politologa prof. Allana Blooma), a nie znaną nam wszystkim logiką Arystotelesa.
Nie przypadkiem bojownicy nierozumu tak nienawidzą Stanów Zjednoczonych. USA najpełniej zrealizowały idee Johna Locke’a i Johna S. Milla, twórców zasad racjonalnej demokracji, w której nie ma miejsca na raj bez pracy, w której liczy się rozsądek, poszanowanie praw innych, w której przyjęte prawa są po prostu przestrzegane. To społeczeństwo kieruje się prostą myślą Immanuela Kanta, że uczciwość popłaca. Tego społeczeństwa nie da się sfanatyzować, wepchnąć w niewolę ideologii czy religii.
Skoro rozum jest tak przydatnym narzędziem demokracji, wolności i postępu, dlaczego tylu ludzi działa nierozumnie, by nie powiedzieć głupio? Bardzo konkretne przykłady takiej głupoty przytacza prof. Leszek Balcerowicz: chodzi o przekonanie, że własność prywatna jest z natury podejrzana, że rząd powinien rządzić wszystkim, że polityka państwa polega na interwencji we wszystko, że kredyt musi być dostępny i tani, a o oszczędności nie trzeba się martwić. Czyż nie jest głupie to, że na własne życzenie właściwie straciliśmy wartą 5,6 mld zł inwestycję Toyoty, czyli kilka tysięcy miejsc pracy (vide: "Czerwone światło dla Toyoty"). Rozum podpowiadałby, żeby o taką inwestycję zabiegać wszelkimi środkami, jak czynią rządy wszystkich krajów. Jak czynią na przykład Czesi, którzy przyjęli ustawę o zachętach dla zagranicznych inwestorów (vide: "Czeska wędka").
Gdy Pan Bóg chce kogoś pokarać, to mu rozum odbiera - głosi stare porzekadło. Ktoś musiał odebrać rozum nawołującym do zniesienia limitu zadłużenia budżetu w NBP, chcącym bezpośredniego finansowania deficytu kredytem banku centralnego czy podarowania budżetowi rezerw dewizowych (vide: "Zamach samobójczy"). Ktoś musiał odebrać rozum tym, którzy zakazują reklamowania dopuszczonych na rynek towarów, na przykład piwa, przez co upadają kluby sportowe, a stacje telewizyjne stracą 200-400 mln zł wpływów, co odbije się na ich ofercie programowej. W efekcie powiększy się bezrobocie (vide: "Piana hipokryzji").
Dwieście lat temu oświeceniowi myśliciele odtrąbili triumf rozumu. Okazało się, że zdecydowanie przedwcześnie. Bo przecież dlaczego ma być mądrze, skoro może być głupio? Pytanie: jak długo jeszcze może być głupio i jakim kosztem?
Kiedy bowiem Bill Gates snuje wizje powszechnej, opartej na rozumie demokracji dekady cyfrowej, Salman Rushdie, autor słynnych "Szatańskich wersetów", zauważa na naszych łamach, że ogromna jest siła nierozumu motywującego terrorystów. Dla nich racjonalna demokracja Zachodu jest śmiertelnym zagrożeniem. Wszak rozum jest najlepszym lekarstwem na fanatyzm, nienawiść, zniewolenie i przemoc. Dlatego - zauważa Rushdie - prawdziwym celem terrorystów nie są budynki czy nawet życie konkretnych ludzi, lecz wolność słowa, wielopartyjny system polityczny, powszechne prawo wyborcze, odpowiedzialny rząd, prawa kobiet, pluralizm, sekularyzacja, a nawet taniec czy golenie brody.
Nierozum osiąga największe sukcesy, gdy ideologiczne i religijne szaleństwo łączy się z polityką. Wówczas - jak powiada amerykański konserwatysta Robert Nisbet - bojownicy nierozumu stają się głusi na głos doświadczenia i ślepi na rzeczywistość. Psycholog Leon Festinger zauważył, że nierozum zwycięża, gdy jest w "największym i najoczywistszym rozdźwięku z rzeczywistością". Decyzjami i postępkami rządzi wówczas strach. Tym strachem armia nierozumu bin Ladena epatuje dzisiaj demokratyczne społeczeństwa Zachodu, godząc w tolerancję, prawo, godność, swobody obywatelskie i wolność wyboru. Bo to te właśnie narzędzia rozumu są zarazą zagrażającą rządowi dusz imamów, ajatollahów i ulemów (vide: okładkowy materiał "Dżinn nienawiści"). Walcząc z nimi, kierują się "logiką noża" (określenie amerykańskiego politologa prof. Allana Blooma), a nie znaną nam wszystkim logiką Arystotelesa.
Nie przypadkiem bojownicy nierozumu tak nienawidzą Stanów Zjednoczonych. USA najpełniej zrealizowały idee Johna Locke’a i Johna S. Milla, twórców zasad racjonalnej demokracji, w której nie ma miejsca na raj bez pracy, w której liczy się rozsądek, poszanowanie praw innych, w której przyjęte prawa są po prostu przestrzegane. To społeczeństwo kieruje się prostą myślą Immanuela Kanta, że uczciwość popłaca. Tego społeczeństwa nie da się sfanatyzować, wepchnąć w niewolę ideologii czy religii.
Skoro rozum jest tak przydatnym narzędziem demokracji, wolności i postępu, dlaczego tylu ludzi działa nierozumnie, by nie powiedzieć głupio? Bardzo konkretne przykłady takiej głupoty przytacza prof. Leszek Balcerowicz: chodzi o przekonanie, że własność prywatna jest z natury podejrzana, że rząd powinien rządzić wszystkim, że polityka państwa polega na interwencji we wszystko, że kredyt musi być dostępny i tani, a o oszczędności nie trzeba się martwić. Czyż nie jest głupie to, że na własne życzenie właściwie straciliśmy wartą 5,6 mld zł inwestycję Toyoty, czyli kilka tysięcy miejsc pracy (vide: "Czerwone światło dla Toyoty"). Rozum podpowiadałby, żeby o taką inwestycję zabiegać wszelkimi środkami, jak czynią rządy wszystkich krajów. Jak czynią na przykład Czesi, którzy przyjęli ustawę o zachętach dla zagranicznych inwestorów (vide: "Czeska wędka").
Gdy Pan Bóg chce kogoś pokarać, to mu rozum odbiera - głosi stare porzekadło. Ktoś musiał odebrać rozum nawołującym do zniesienia limitu zadłużenia budżetu w NBP, chcącym bezpośredniego finansowania deficytu kredytem banku centralnego czy podarowania budżetowi rezerw dewizowych (vide: "Zamach samobójczy"). Ktoś musiał odebrać rozum tym, którzy zakazują reklamowania dopuszczonych na rynek towarów, na przykład piwa, przez co upadają kluby sportowe, a stacje telewizyjne stracą 200-400 mln zł wpływów, co odbije się na ich ofercie programowej. W efekcie powiększy się bezrobocie (vide: "Piana hipokryzji").
Dwieście lat temu oświeceniowi myśliciele odtrąbili triumf rozumu. Okazało się, że zdecydowanie przedwcześnie. Bo przecież dlaczego ma być mądrze, skoro może być głupio? Pytanie: jak długo jeszcze może być głupio i jakim kosztem?
Więcej możesz przeczytać w 43/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.