Przedstawiamy fragment książki pt. „Demon zza miedzy”:
Podczas mojego urlopu nagle gruchnęła wiadomość o aresztowaniu, dzisiaj już noblisty, Alesia Bialackiego, cudownego, uczciwego i – celowo użyję tego właśnie słowa – subtelnego człowieka. Aleś Bialacki trafił wówczas najpierw do aresztu, a później do więzienia, gdyż nie zapłacił podatku od pieniędzy, które trzymał na koncie w Polsce. Były to oczywiście nie jego pieniądze, a pieniądze na działalność organizacji broniącej praw człowieka, którą Aleś Bialacki kierował. Pieniędzy tych nie mógł trzymać na Białorusi, gdyż nie było to możliwe w warunkach dyktatury. W Polsce trzymał je na koncie osobistym, co dało Białorusinom pretekst do oskarżenia go o unikanie płacenia podatków i w efekcie wtrącenia go do więzienia. Problem polega na tym, że informacje o tym, iż białoruska prokuratura generalna skierowała wniosek o przekazanie danych konta Bialackiego do polskiej prokuratury generalnej, trafiła do ambasady. Niestety, została ona z niezrozumiałych przyczyn przetrzymana najpierw w ambasadzie, a następnie w MSZ.
W efekcie informacja nie dotarła na czas do polskiej prokuratury. Gdy Aleś Bialacki trafił do więzienia, ukaranych zostało, skądinąd słusznie, dwóch prokuratorów.
Problem polega na tym, że ukarani powinni być również i inni, którzy dysponując tą informacją, nie zrobili wszystkiego, co mogli, by ją na czas przekazać.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.