Rozrusznik Ameryki

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jak prezydent George Bush chce ożywić gospodarkę Stanów Zjednoczonych
Obniżenie podatków i skrócenie niezwykle ważnego dla przedsiębiorców czasu odpisów amortyzacyjnych - to główne założenia przygotowywanego przez administrację prezydenta Busha pakietu ratunkowego dla USA. Amerykańska gospodarka otrzyma też zastrzyk finansowy w wysokości około 135 mld USD. Plan Busha już jest porównywany z "nowym ładem" Franklina D. Roosevelta, który wyrwał Amerykę z kryzysu lat 30.

Zaskakująca zadyszka
Przed 11 września 2001 r. amerykańska gospodarka zaczęła zwalniać. Było to o tyle zaskakujące, że do regresu doszło w warunkach niskiej inflacji, małego bezrobocia (odzwierciedlającego przecież duże zapotrzebowanie na pracę), rosnącej nadwyżki budżetowej, a przede wszystkim w okresie bardzo wysokiego i stałego wzrostu wydajności pracy. Ten ostatni fakt wydaje się najważniejszy. Tempo wzrostu wydajności pracy nie tylko było prawie dwukrotnie wyższe niż w poprzedniej dekadzie (w USA i w innych krajach wysoko rozwiniętych), ale też wyprzedzało tempo wzrostu płac, co dawało nadzieję na dalszy rozwój.
Narastający od początku 2001 r. niepokój ma swe źródło również w nieskuteczności poczynań Fed, czyli Zarządu Rezerwy Federalnej, który już dziewięciokrotnie obniżał stopy procentowe (z 6,5 proc. do 2,5 proc.), chcąc zniechęcić do oszczędzania, a tym samym zachęcić do inwestowania. Uwagę inwestorów zwrócił też fakt, że uchwalone przez Kongres kilka miesięcy temu obniżki podatków miały niewielki wpływ na poprawę sytuacji. Spodziewano się, że te silne bodźce monetarne i fiskalne zaowocują powrotem na ścieżkę szybkiego wzrostu lub przynajmniej doprowadzą do zatrzymania spadku tempa wzrostu.
Po 11 września doszło do kolejnych spadków wartości akcji. Sytuację pogarszały informacje o stratach powstałych w wyniku ataku, utrata potencjalnych korzyści przez wiele firm, wysokość odszkodowań czy innych, teraz dopiero uświadamianych kosztów, ocenianych na 100 mld USD. Najważniejszą stratą wydaje się jednak gwałtowny spadek zaufania konsumentów, który przekłada się na wielkość i strukturę zakupów; gospodarkę USA wprawia w ruch przede wszystkim popyt wewnętrzny. Realna stała się więc groźba, że straty te i spadek popytu konsumpcyjnego przełożą się na redukcje inwestycji i dalsze zwolnienia pracowników, a recesja w USA doprowadzi do zwolnienia wzrostu lub do recesji w innych częściach świata.

Reagan i Kennedy w jednym
Przygotowywany przez rząd USA pakiet ratunkowy jest próbą połączenia bliskiej prezydentowi Bushowi reaganomiki z wprowadzonym na początku lat 60. planem prezydenta Johna F. Kennedy’ego. W końcowych latach prezydentury Dwighta Eisenhowera amerykańska gospodarka przeżywała bardzo poważne trudności, a recesja z lat 1957-1958 miała niezwykle ostry przebieg. Pod koniec 1957 r. PKB obniżył się niemal o 4 proc., a w pierwszej połowie 1958 r. spadł aż o 8 proc.! W konsekwencji bezrobocie wzrosło do 6,7 proc. w 1961 r. (z 2,9 proc. w 1953 r.). W tej sytuacji rząd Kennedy’ego przygotował pakiet działań ratunkowych, nazwany "nową ekonomią".
Z jednej strony, plan składał się z działań wzmacniających popyt - poprzez prowadzenie aktywnej polityki budżetowej (chodzi o wydatki rządowe, w tym słynny program "Apollo", który kosztował około 20 mld ówczesnych dolarów). Z drugiej strony, uruchomiono mechanizmy propodażowej polityki podatkowej. Obniżono stawki podatku dochodowego, w tym podatki krańcowe (z 20-91 proc. do 14-70 proc.), wprowadzono znaczne ulgi inwestycyjne oraz zwiększono odpisy amortyzacyjne dla przedsiębiorstw, co dało korporacjom wzrost zysków po opodatkowaniu mniej więcej o 20 proc. Jednocześnie Fed znacznie ograniczył stopę dyskontową, co z kolei zaowocowało ogólną obniżką stóp procentowych. Posunięcia rządu USA z tamtego okresu przyniosły w latach 1961-1965 podwojenie średniorocznego tempa wzrostu gospodarczego - z 2,4 proc. w latach 1954--1960 do 4,85 proc. w latach 1961-1965. Bezrobocie spadło do 3,6 proc. w 1965 r. (z 6,7 w 1961 r.), a inflacja wynosiła średnio 1,3 proc.! Był to zatem jeden z najskuteczniejszych programów gospodarczych w historii Stanów Zjednoczonych od czasów Franklina D. Roosevelta, który swoim "nowym ładem" wzmocnił Amerykę, wyrywając ją z marazmu lat 1928-1933.

150 miliardów dolarów dla gospodarki
Głównymi elementami planu Busha jest już przyznana pomoc dla linii lotniczych (15 mld USD) oraz zadeklarowane przez Kongres 40 mld USD na odbudowę zniszczeń i na podjęte przez prezydenta działania militarne. Jednym z istotnych celów tego planu jest wzmocnienie wewnętrznego bezpieczeństwa USA. Z ekonomicznego punktu widzenia będzie to typowe działanie popytowe (wzrost wydatków budżetowych o 55 mld USD).
Plan zakłada też działania propodażowe, czyli dalszą obniżkę stawek podatków dochodowych, co da podatnikom więcej swobody w decydowaniu o skali i kierunkach inwestowania. Planuje się na przykład przyspieszenie obniżki stawek podatkowych, co miało nastąpić do końca 2008 r. Niektóre zmiany, m.in. wprowadzenie najniższego progu podatkowego w wysokości 10 proc., mają wejść w życie już w przyszłym roku. Rozważa się też skrócenie czasu odpisów amortyzacyjnych.
Program ten powinien wywołać dodatkowy popyt o wartości 60-80 mld USD, co z wcześniej deklarowanymi 55 mld USD daje w sumie 115-135 mld USD. Do tego dojdą niezwykle istotne dla gospodarki pośrednie efekty, na przykład związane z nowymi technologiami, których rozwój przyniesie prawdopodobnie zwiększenie w najbliższych latach budżetu wojskowego. Niewykluczone więc, że wartość całego pakietu antykryzysowego sięgnie 150 mld USD.

Plan Busha ożywi Amerykę!
Plan Busha ma wielkie szanse powodzenia z tego choćby powodu, że teraz, inaczej niż za czasów Eisenhowera i Kennedy’ego, amerykańskiej gospodarce nie zagrażają roszczenia płacowo-socjalne silnych związków zawodowych ani wielkie korporacje broniące swych quasi-monopolistycznych pozycji. Nie ma też tylu regulacji usztywniających rynek pracy. Nie ma absurdalnie wysokich podatków, które za Eisenhowera dochodziły do 91 proc. najwyższych dochodów, a za Kennedy’ego (po obniżkach) - do 70 proc. Budżetu nie obciążają również rozbudowane programy socjalne. Od czasu prezydentury Reagana i głównie dzięki niemu gospodarka USA jest elastyczna i niezwykle wydajna, a także innowacyjna - i to zarówno w dziedzinie technologii, rozwiązań organizacyjnych, jak i w sferze finansów oraz bankowości. Poza tym gospodarka obecnie szybciej reaguje na zagrożenia. Dlatego też przygotowywany pakiet propozycji gospodarczych, chociaż względnie nieduży (biorąc pod uwagę potęgę amerykańskiej gospodarki), może być wystarczający. Tym bardziej że niewiele jest w nim keynesowskiego interwencjonizmu państwowego, a sporo rozwiązań o charakterze liberalnym, przede wszystkim redukcje podatków. Ameryka znowu przyspieszy, pokazując - jak za czasów Kennedy’ego i 
Reagana - jak wybrnąć z kłopotów i odnieść sukces. Jeśli nie zdarzy się coś nadzwyczajnego, gospodarka amerykańska ponownie będzie lokomotywą rozwoju.
Więcej możesz przeczytać w 44/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Autor:
Współpraca: