Atmosfera w PiS jest dziś różna. Jedni politycy martwią się, czy partia w ogóle wróci jeszcze do władzy. Inni odczuwają ulgę, bo w opozycji spadnie z nich presja, jaka towarzyszyła im przez 8 lat rządzenia.
– Byłem zaskoczony, kiedy obserwowałem wieczór wyborczy, bo z jednej strony to była stypa, a z drugiej widziałem polityków, którzy cieszyli się, bo dostali mandat wyborczy – mówi nasz rozmówca z obozu władzy.
– Tam była ulga, że zostali wybrani i teraz będą w opozycji. To nie zwiastuje niczego dobrego. Bo nie ma woli walki, żeby zdobywać władzę. Nawet ludzie z młodzieżówek w regionach nie zasuwali, żeby partia wygrała. To syte kocury – dodaje.
Działacz regionalny PiS twierdzi, że politycy partii Jarosława Kaczyńskiego nie prowadzili aktywnej kampanii w terenie, a jedynie kampanię „za pośrednictwem plakatów”.
Inny nasz rozmówca ze Zjednoczonej Prawicy ma swoją teorię dotyczącą wyniku wyborczego: – Oni nie chcieli wygrać. Tam jeden patrzył z zawiścią na drugiego. Poza tym wielu ludzi z PiS chciało utopić Morawieckiego. Uważali, że warto to zrobić nawet ryzykując przegraną w wyborach.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.