Znany jako „nauczyciel z tatuażami”, Marcin Józefaciuk to jeden z tych parlamentarnych debiutantów, którzy obok Łukasza Litewki czy Aleksandry Wiśniewskiej, do polityki weszli nie przez pryzmat programu czy partyjnych zależności, co raczej profesjonalnie wykreowanego wizerunku. Luźnego, zrywającego ze stereotypami, aktywnego i pełnego młodzieńczego wigoru. Wraz z nimi, na Wiejską miała przyjść bezkompromisowość, poszerzenie horyzontów oraz tolerancja i szacunek do nauki.
Wystarczyły jednak pierwsze tygodnie nowej kadencji, pierwsze wywiady i komentarze, aby okazało się, że wizerunek to jedno, a treść, którą za sobą skrywa – drugie. W ten sposób Litewka, z nadziei Lewicy, stał się „piątą kolumną konserwatystów“, mówiąc o swojej niechęci do aborcji, przy jednoczesnym zamiłowaniu do pokazywania wszędzie swojej twarzy. Wiśniewska, z nadziei polskiej dyplomacji, zamieniła się w kobietę-mema, która samodzielnie negocjuje porozumienia pokojowe z groźnymi watażkami i ratuje dzieci tonące na pełnym morzu. Józefaciuk z kolei… cóż. Oddajmy głos jemu samemu, a właściwie wywiadowi, którego udzielił „Dużemu Formatowi“.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.