Katarzyna Burzyńska-Sychowicz, „Wprost”: Jesteś odważny?
Michał Szpak: Biorąc pod uwagę, jak ciągle zwiększa się to, co muszę udźwignąć, to tak.
A co musisz dźwigać?
Teraz, wkraczając w okres życia po trzydziestce, muszę udźwignąć to, co zrobiłem do tej pory, to, gdzie jestem, dlaczego tu jestem, jak to się wydarzyło. Muszę udźwignąć ludzi, którzy za mną idą, muszę być za nich w jakiś sposób odpowiedzialny.
A z drugiej strony nie chcę, żeby tak było, bo to sprawia, że muszę myśleć o tym, żeby im było dobrze, a to nie tak powinno wyglądać u artysty.
Mam też świadomość tego, że słuchają mnie młodzi ludzie – to również wiąże się z odpowiedzialnością. Myślę jednak, że w tym temacie wypełniłem swoją misję: przetarłem ścieżkę ludziom ekstrawaganckim, wyrazistym, krzykliwym; młodzieży, która teraz nie ma już żadnego oporu, żeby się wyrażać. Oni są wolni w zasadzie od wszystkiego, od czego my wolni nie byliśmy; choć mają oczywiście inne problemy i ogromną presję. Bardzo często chcą dużo zarabiać, nie robiąc w zasadzie nic – żyć z Tik Toka czy Instagrama… Nie mają ordnungu pracy, nie ma u nich takich zasad. Choć oczywiście nie jest to cecha wszystkich. Mam siostrę, która ma 23 lata i jest bardzo skrupulatna i pracowita.
Ktoś ci kiedyś wytykał i zalecał „ściągnij błyskotki”. Nie zrobiłeś tego, a nawet dołożyłeś więcej.
Ale ja wciąż to słyszę, to nie ucichło. Choć przyzwyczaiłem do tego sporą część społeczeństwa, to gros ludzi wciąż się z tym nie zgadza. Uważam, że artyści w Polsce nie są szanowani przez społeczeństwo. Możemy mówić o próżności, że artysta wymaga, że jeżeli osiągnie sławę, to musi być na piedestale i wszyscy muszą go witać kwiatami, jak wchodzi do restauracji, ale to nie o to chodzi. Tak być może – i to mylnie – widzą się jednostki w show-biznesie. Ja bardziej widzę to tak, że jesteśmy jakimś energetycznym bytem, który postanowił wyjść trochę przed szereg, żeby dokonać jakiejś zmiany. Obserwując społeczeństwo, widzimy, czy ta zmiana się dokonuje, czy nie. Z mojego punktu widzenia i doświadczenia, czyli drogi, jaką pokonałem, uważam, że coś się za moją sprawą dokonało.
Dzisiaj mój wizerunek jest już standardowy, a jeśli chodzi o duże miasta, to ja nawet jestem grzeczny (śmiech). Przez 13 lat zrobiłem już tyle rzeczy, że ludzie nie są już zaskoczeni: zrobił, to, to zrobi coś kolejnego, wręcz oczekują ode mnie więcej i dalej. Oczekują show, kontrowersji, że coś się za moją sprawą wydarzy, a ja czasem nie mam na to ochoty…
Lubię być krzykliwy, bo to jest moja natura, ale to nie oznacza, że jak wracam do domu, to nie lubię poleżeć na kanapie i być introwertykiem w dresie. Kocham ludzi, ale z umiarem.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.