Marcin Makowski, „Wprost”: Nie jest pan nowicjuszem, jeżeli chodzi o start w wyborach prezydenckich w Krakowie. W 2014 r. kampania przebiegała pod hasłem „Kraków miastem dla ludzi”, w 2018 „Kraków dla mieszkańców”, w 2024 – „Do trzech razy sztuka”?
Łukasz Gibała, radny, kandydat na prezydenta Krakowa: Nie uprawiajmy magicznego myślenia. Swoją ciężką pracą i wysiłkiem mojego zespołu ze stowarzyszenia Kraków dla Mieszkańców, przez ostatnie 5 lat przekonywaliśmy do siebie mieszkańców Krakowa. Wchodzimy w kampanię w roli faworyta, nie możemy zawieść oczekiwań naszych wyborców i chcemy wygrać wybory.
Według sondaży możemy liczyć na 30 proc. poparcia, jest więc duża szansa, że się uda. Również dlatego, że te wybory są przełomowe. Trzeba posprzątać po Jacku Majchrowskim, bo miasto jest potwornie zadłużone. Łącznie ze zobowiązaniami, wygenerowanymi przez spółki, mówimy o 9 mld zł. Miasto, wskutek błędów w polityce przestrzennej, straciło sporo terenów zielonych, powstawały osiedla przypominające betonowe dżungle. Wreszcie, przez niedofinansowanie komunikacji miejskiej, a także brak dobrego planowania remontów i ich koordynacji, mamy ogromne korki.
Prezydentura Krakowa nie brzmi jak praca marzeń.
Nie zgadzam się. Kraków ma ogromny niewykorzystany potencjał, który trzeba uwolnić. Leży on po pierwsze w urzędnikach niskiego i średniego szczebla – często zdolnych i zmotywowanych – ale posiadających nad głową szklany sufit, a po drugie – w mieszkańcach. Jeśli potraktuje się obydwie grupy w sposób poważny i partnerski, wspólnie wyjdziemy z kryzysu, w który wplątała nas poprzednia władza.
A propos Jacka Majchrowskiego – to ponad 21 lat prezydentury. Rekord nie tylko w skali Krakowa, ale również Polski. Na tym jednak koniec. Czy zaskoczyła pana decyzja o rezygnacji z dalszego kandydowania oraz przekazanie poparcia wiceprezydentowi Andrzejowi Kuligowi?
Moim zdaniem Jacek Majchrowski chciał startować, ale wiedział, że nie ma szans, dlatego zrezygnował. Nie ukrywam, że traktuję to również jak nasz sukces. Naszego stowarzyszenia, współpracowników, mieszkańców i aktywistów. Od dawna krytykowaliśmy prezydenta, pokazywaliśmy jego błędy i wypaczenia, dlatego szala zaczęła się przechylać.
Zaskoczeniem jest jednak przekazanie poparcia Andrzejowi Kuligowi, bo to kandydat, który w 100 proc. byłby kontynuatorem złej linii swojego obecnego przełożonego. Poza tym, to on odpowiada za paraliż komunikacyjny, źle planowane inwestycje drogowe, nietrafione inwestycje infrastrukturalne – bo w ostatnim czasie był w praktyce drugim prezydentem. Dlatego – moim zdaniem – nie ma szans.
Czy fakt, że sam wiceprezydent Kulig dystansował się od poparcia, mówiąc, że nie wie, czy wystartuje i „nie jest meblem, do przestawiania z miejsca na miejsce“, sugeruje, że Jacek Majchrowski nie dogadał się z PSL-em na przekazanie poparcia ich kandydatowi? Bo takie spekulacje trwały od dawna.
Sytuacja jest przedziwna.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.