Wojna obronna Ukrainy dowodzi kilku kwestii, z którymi już dawno się pożegnaliśmy. Tak się przynajmniej wydawało fachowcom od wojen, którzy w swojej uzasadnianej rozwojem technologicznym narracji odsyłali do historii wiele zasad działań zbrojnych. Wojna w Ukrainie zweryfikowała wiele i zapewne wymusi odwrót w wielu teoriach. Tym bardziej, że potencjalnym przeciwnikiem jest Rosja, a nie rebelianci czy talibowie.
Wydaje się, że w obliczu tego, co się dzieje za naszą wschodnią granicą, czas „łatwych” wojen minął.
Wprawdzie rewolucji na polu walki nie ma, choć wielu w tym miejscu wskazuje na drony, ale my żołnierze poznaliśmy ich możliwości już w Iraku i Afganistanie i potrafiliśmy je doceniać. Na pewno zaś walczące strony, poza doskonaleniem sposobów prowadzenia walki głównie na poziomie taktycznym, doskonalą środki walki, którymi dysponują, zwiększając wielokrotnie ich możliwości rażenia. Do tradycyjnych środków i systemów rażenia dodają osiągnięcia wynikające z rozwoju szeroko pojętej elektroniki i informatyki. To zwiększa efektywność systemów i poprawia ich odporność na różne ataki.
Te najnowsze rozwiązania nie poprawiają jednak w żaden sposób zdolności do prowadzenia wielkich operacji i osiągania sukcesów w skali operacyjnej, czego wszyscy oczekują. Trwa wojna, która w dużej części jest wojną pozycyjną i front przez miesiące nie zmienia swojego położenia.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.