Dlaczego Markowi Kolasińskiemu udało się uciec za granicę?
Marek Kolasiński, przedsiębiorca i były poseł AWS, podejrzewany o działalność w mafii i wielomilionowe oszustwa, jeszcze kilka dni temu przebywał w Czechach - w należącym do niego hotelu Serce Beskidów. Hotel był pod stałą obserwacją grupy operacyjnej Centralnego Biura Śledczego (działającej za zgodą czeskiego MSW). Trzykrotnie od czasu ucieczki z Polski były poseł AWS próbował się przedostać do Austrii (raz przebrany za kobietę), lecz specgrupa zmusiła auta, w których próbowano go przemycić, do powrotu do hotelu. Kilka dni temu polska policja otrzymała od Czechów sygnał, że były poseł AWS wynajął czeskich ochroniarzy, którzy mieli odwrócić uwagę funkcjonariuszy CBŚ, umożliwiając mu ucieczkę. Prawdopodobnie tym razem mu się udało. Prokuratura ma jednak nadzieję, że były poseł wciąż się ukrywa w swoim hotelu. - Wystąpiliśmy do odpowiednich służb Czech o aresztowanie byłego posła. W nagłych wypadkach konwencja europejska o ekstradycji pozwala na taką "szybką ścieżkę". Teraz czekamy na efekt - tłumaczy Andrzej Kępiński, szef Wydziału Obrotu Zagranicznego Prokuratury Krajowej.
Parasol ochronny
Marek Kolasiński miał zapewniony parasol ochronny do końca kadencji Sejmu, bo jego aresztowanie byłoby kłopotliwe dla wielu ważnych osobistości. Jak się dowiedzieliśmy w katowickiej prokuraturze i Centralnym Biurze Śledczym, były poseł AWS finansował kampanię wyborczą co najmniej czternastu posłów AWS i trzech z SLD (wydał na to około 2 mln zł). Wkradł się w łaski kilku biskupów, opłacając akcje charytatywne w ich diecezjach (przekazał co najmniej milion złotych). Dostał się do otoczenia Lecha Wałęsy i byłego wicepremiera Janusza Tomaszewskiego, nawiązał kontakty z bliskimi współpracownikami Jerzego Buzka oraz Mariana Krzaklewskiego.
Biznesmenem stał się dzięki pieniądzom pruszkowskiego gangu: na początek otrzymał 2 mln USD (pieniądze przekazał mu skarbnik Andrzeja Kolikowskiego, pseudonim Pershing). Gdy w 1999 r. media zaczęły informować o ciemnych interesach posła, marszałek Sejmu wezwał go do złożenia wyjaśnień ewentualnie sprostowania informacji. Kolasiński nie próbował jednak niczego wyjaśniać ani prostować.
Dziwna opieszałość prokuratury
Decyzja o przedstawieniu Kolasińskiemu zarzutów zapadła tydzień po jego ucieczce z Polski. Dwa dni wcześniej prokuratura rozesłała za Kolasińskim krajowy list gończy, który - zgodnie z procedurą - przekazano natychmiast do... Krakowa, czyli miejsca zameldowania Marka Kolasińskiego. Tymczasem dowiedzieliśmy się, że już pod koniec sierpnia prokuratorzy przesłuchali świadków, którzy dostarczyli dowodów obciążających posła. - Przesłuchania to nie jest sprawa na jeden dzień. To musi trochę trwać. Wyjaśnienia muszą być potem zweryfikowane. Na pewno po naszej stronie nie było żadnych czasowych zbiegów okoliczności. Równie dobrze mogło być tak, że wystąpilibyśmy o uchylenie Kolasińskiemu immunitetu, a następnego dnia opuściłby on Polskę - tłumaczy Jerzy Gajewski, szef Wydziału do Walki z Przestępczością Zorganizowaną Prokuratury Okręgowej w Katowicach.
Polityk i doradca finansowy "Pruszkowa"
Kolasiński, bezpartyjny przedsiębiorca, powołujący się często na rozległe koneksje z hierarchią kościelną, w 1997 r. z rozmachem wszedł na polityczne salony. Jako sponsor kampanii wyborczej znalazł się na krajowej liście wyborczej AWS, dzięki czemu - zdobywając 8 tys. głosów poparcia - wszedł do parlamentu.
W strukturach "Pruszkowa" Kolasiński miał status doradcy finansowego. Podobną pozycję zajmował Aleksander Gawronik, były senator, aresztowany w maju tego roku pod zarzutem udziału w zorganizowanej grupie przestępczej i udziału w wyłudzeniach podatku VAT. Nic dziwnego, że obaj panowie zaczęli blisko z sobą współpracować. Zorganizowali sieć firm wyłudzających podatek VAT. Kontrolowana przez Gawronika spółka KG Found odkupiła od posła i jego brata udziały w firmie ItalmarCa Zakład Pracy Chronionej w Żarnowcu. Gawronikowi, podobnie jak Kolasińskiemu, pieniądze na rozwój przedsiębiorstwa pożyczył Andrzej Kolikowski, czyli Pershing, boss mafii pruszkowskiej. Gawronika finansował ponadto Jarosław Sokołowski, pseudonim Masa, jeden ze świadków koronnych w śledztwie przeciwko grupie pruszkowskiej.
Strzyżenie baranów
Pod koniec ubiegłego roku Kolasiński miał kilkadziesiąt milionów złotych nie spłaconych kredytów bankowych, które brał na swoje firmy. Już w czerwcu 2000 r. banki zablokowały posłowi karty kredytowe. ItalmarCa miała też długi wobec firm, od których odebrała towar z odroczonym terminem płatności (np. Bacardi Martini). Stałe dochody miał tylko "Pruszków": Kolasiński i Gawronik byli dla gangu jedynie parą "strzyżonych baranów" - jak to określił Jarosław Sokołowski.
Patrząc na to, co robił Kolasiński w Sejmie, trudno dostrzec, jakie korzyści mogłaby czerpać mafia z jego działalności. Nie zasiadał przecież w żadnych ważnych dla struktur przestępczych organach jak wcześniej poseł Tadeusz Kowalczyk. Nie starał się "przepchnąć" żadnej ustawy - mówią zgodnie byli posłowie AWS. Wykazują tym samym sporą naiwność albo udają, że nie wiedzą, do czego "Pruszków" potrzebował usłużnych parlamentarzystów. A główną korzyścią dla mafii było wykorzystywanie ich do prania brudnych pieniędzy, oszustw podatkowych i wyłudzania kredytów. Nikt nie był wiarygodniejszym partnerem dla mafii niż chroniony immunitetem parlamentarzysta.
Kolasiński nigdy nie był dla bossów "Pruszkowa" partnerem. Wykorzystywali tylko jego znajomości. Na ich życzenie były poseł kupił m.in. Zakłady Przemysłu Wełnianego Konstilana w Konstantynowie Łódzkim. Majątek tej firmy przepuszczono następnie przez sieć spółek, by w ten sposób wyłudzić zwrot podatku VAT. Dzięki politycznym znajomościom byłego posła AWS firma ItalmarCa stała się dostawcą miedziowego giganta - KGHM Polska Miedź. ItalmarCa zaopatrywała w miał węglowy hutę Głogów i kopalnie należące do holdingu KGHM. Firma Kolasińskiego dostarczyła też wino spółce Mercus, wchodzącej w skład grupy kapitałowej KGHM.
W przestępcze interesy Kolasiński wciągnął z czasem dużą część swojej rodziny. W areszcie przebywa konkubina byłego posła oraz jego brat i syn. Wcześniej aresztowano Aleksandra Ga-wronika i kierownictwo gangu pruszkowskiego.
Parasol ochronny
Marek Kolasiński miał zapewniony parasol ochronny do końca kadencji Sejmu, bo jego aresztowanie byłoby kłopotliwe dla wielu ważnych osobistości. Jak się dowiedzieliśmy w katowickiej prokuraturze i Centralnym Biurze Śledczym, były poseł AWS finansował kampanię wyborczą co najmniej czternastu posłów AWS i trzech z SLD (wydał na to około 2 mln zł). Wkradł się w łaski kilku biskupów, opłacając akcje charytatywne w ich diecezjach (przekazał co najmniej milion złotych). Dostał się do otoczenia Lecha Wałęsy i byłego wicepremiera Janusza Tomaszewskiego, nawiązał kontakty z bliskimi współpracownikami Jerzego Buzka oraz Mariana Krzaklewskiego.
Biznesmenem stał się dzięki pieniądzom pruszkowskiego gangu: na początek otrzymał 2 mln USD (pieniądze przekazał mu skarbnik Andrzeja Kolikowskiego, pseudonim Pershing). Gdy w 1999 r. media zaczęły informować o ciemnych interesach posła, marszałek Sejmu wezwał go do złożenia wyjaśnień ewentualnie sprostowania informacji. Kolasiński nie próbował jednak niczego wyjaśniać ani prostować.
Dziwna opieszałość prokuratury
Decyzja o przedstawieniu Kolasińskiemu zarzutów zapadła tydzień po jego ucieczce z Polski. Dwa dni wcześniej prokuratura rozesłała za Kolasińskim krajowy list gończy, który - zgodnie z procedurą - przekazano natychmiast do... Krakowa, czyli miejsca zameldowania Marka Kolasińskiego. Tymczasem dowiedzieliśmy się, że już pod koniec sierpnia prokuratorzy przesłuchali świadków, którzy dostarczyli dowodów obciążających posła. - Przesłuchania to nie jest sprawa na jeden dzień. To musi trochę trwać. Wyjaśnienia muszą być potem zweryfikowane. Na pewno po naszej stronie nie było żadnych czasowych zbiegów okoliczności. Równie dobrze mogło być tak, że wystąpilibyśmy o uchylenie Kolasińskiemu immunitetu, a następnego dnia opuściłby on Polskę - tłumaczy Jerzy Gajewski, szef Wydziału do Walki z Przestępczością Zorganizowaną Prokuratury Okręgowej w Katowicach.
Polityk i doradca finansowy "Pruszkowa"
Kolasiński, bezpartyjny przedsiębiorca, powołujący się często na rozległe koneksje z hierarchią kościelną, w 1997 r. z rozmachem wszedł na polityczne salony. Jako sponsor kampanii wyborczej znalazł się na krajowej liście wyborczej AWS, dzięki czemu - zdobywając 8 tys. głosów poparcia - wszedł do parlamentu.
W strukturach "Pruszkowa" Kolasiński miał status doradcy finansowego. Podobną pozycję zajmował Aleksander Gawronik, były senator, aresztowany w maju tego roku pod zarzutem udziału w zorganizowanej grupie przestępczej i udziału w wyłudzeniach podatku VAT. Nic dziwnego, że obaj panowie zaczęli blisko z sobą współpracować. Zorganizowali sieć firm wyłudzających podatek VAT. Kontrolowana przez Gawronika spółka KG Found odkupiła od posła i jego brata udziały w firmie ItalmarCa Zakład Pracy Chronionej w Żarnowcu. Gawronikowi, podobnie jak Kolasińskiemu, pieniądze na rozwój przedsiębiorstwa pożyczył Andrzej Kolikowski, czyli Pershing, boss mafii pruszkowskiej. Gawronika finansował ponadto Jarosław Sokołowski, pseudonim Masa, jeden ze świadków koronnych w śledztwie przeciwko grupie pruszkowskiej.
Strzyżenie baranów
Pod koniec ubiegłego roku Kolasiński miał kilkadziesiąt milionów złotych nie spłaconych kredytów bankowych, które brał na swoje firmy. Już w czerwcu 2000 r. banki zablokowały posłowi karty kredytowe. ItalmarCa miała też długi wobec firm, od których odebrała towar z odroczonym terminem płatności (np. Bacardi Martini). Stałe dochody miał tylko "Pruszków": Kolasiński i Gawronik byli dla gangu jedynie parą "strzyżonych baranów" - jak to określił Jarosław Sokołowski.
Patrząc na to, co robił Kolasiński w Sejmie, trudno dostrzec, jakie korzyści mogłaby czerpać mafia z jego działalności. Nie zasiadał przecież w żadnych ważnych dla struktur przestępczych organach jak wcześniej poseł Tadeusz Kowalczyk. Nie starał się "przepchnąć" żadnej ustawy - mówią zgodnie byli posłowie AWS. Wykazują tym samym sporą naiwność albo udają, że nie wiedzą, do czego "Pruszków" potrzebował usłużnych parlamentarzystów. A główną korzyścią dla mafii było wykorzystywanie ich do prania brudnych pieniędzy, oszustw podatkowych i wyłudzania kredytów. Nikt nie był wiarygodniejszym partnerem dla mafii niż chroniony immunitetem parlamentarzysta.
Kolasiński nigdy nie był dla bossów "Pruszkowa" partnerem. Wykorzystywali tylko jego znajomości. Na ich życzenie były poseł kupił m.in. Zakłady Przemysłu Wełnianego Konstilana w Konstantynowie Łódzkim. Majątek tej firmy przepuszczono następnie przez sieć spółek, by w ten sposób wyłudzić zwrot podatku VAT. Dzięki politycznym znajomościom byłego posła AWS firma ItalmarCa stała się dostawcą miedziowego giganta - KGHM Polska Miedź. ItalmarCa zaopatrywała w miał węglowy hutę Głogów i kopalnie należące do holdingu KGHM. Firma Kolasińskiego dostarczyła też wino spółce Mercus, wchodzącej w skład grupy kapitałowej KGHM.
W przestępcze interesy Kolasiński wciągnął z czasem dużą część swojej rodziny. W areszcie przebywa konkubina byłego posła oraz jego brat i syn. Wcześniej aresztowano Aleksandra Ga-wronika i kierownictwo gangu pruszkowskiego.
Więcej możesz przeczytać w 45/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.