Śmierć maklera

Dodano:   /  Zmieniono: 
Biurom maklerskim w naszym kraju najlepiej udaje się tracenie pieniędzy klientów
Makler to człowiek, który obraca twoimi pieniędzmi, dopóki nie znikną - uważa Woody Allen. I ma dużo racji. Od pięciu kwartałów polskie biura i domy maklerskie przynoszą straty. Ich zysk za pierwsze półrocze 2001 r. w porównaniu z rokiem ubiegłym zmniejszył się dwudziestokrotnie. Większość maklerów nie ma już czym obracać.
- Niektóre domy maklerskie odbijają sobie bessę na giełdzie, postępując nieetycznie lub niezgodnie z prawem - przyznaje Jarosław Dominiak z Wrocławia, prezes Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych. Według polskiego prawa, makler jest tylko pośrednikiem między inwestorem a rynkiem kapitałowym. W praktyce jest jednak inaczej. W dobie kryzysu maklerzy starają się jak mogą przyciągnąć klientów. Obiecują niebotyczne zyski; sugerują, że mają dostęp do poufnych informacji. Kiedy klient uwierzy i straci pieniądze, może mieć pretensje jedynie do siebie. Coraz częściej jednak makler nie traci czasu na przekonywanie inwestora, tylko sam obraca jego pieniędzmi. Tak było w wypadku Piotra O., klienta Punktu Obsługi Klienta Centralnego Domu Maklerskiego Pekao SA w Elblągu. Pracujący tam makler Tomasz B. składał zlecenia w jego imieniu według własnego uznania. Później dzwonił do Piotra O. i przekonywał go do swoich decyzji. Na samodzielności maklera inwestor stracił 200 tys. zł. Makler nie został ukarany, zachował uprawnienia do wykonywania zawodu i odszedł z pracy na własną prośbę. Poszkodowany nie zgłosił sprawy do Komisji Papierów Wartościowych i Giełd, ale zamierza dochodzić swoich praw na drodze sądowej. - Na giełdzie nie będę już inwestował, wyleczono mnie z tego - podsumowuje Piotr O. Przygody z giełdą nie będzie dobrze wspominać również trójka mieszkańców Łodzi. Jan Porczyński, Krzysztof Zimoch i Mariusz Ciupiński przez nieuczciwego maklera POK DM Wielkopolskiego Banku Kredytowego (po fuzji z Bankiem Zachodnim - DM Banku Zachodniego WBK) Marka P. stracili ponad 400 tys. zł. Przestępstwo zostało popełnione w identyczny sposób jak w pierwszym wypadku - inwestowano pieniądze bez zgody właś-cicieli. KPWiG uznała Marka P. za winnego zarzutów i odebrała mu licencję maklera. Sprawa przeciwko DM WBK jest ciągle badana przez komisję. Dyrekcja banku uważa, że o ewentualnym naprawieniu szkody może być mowa dopiero po zakończeniu tego śledztwa. Nie wystarcza jej samo stwierdzenie komisji, że makler był nieuczciwy. - Prezes DM WBK Mariusz Sadłocha wiedział od nas o całej sprawie pod koniec lutego 2000 r. Prokuraturę i KPWiG zawiadomił 13 kwietnia. Przez ten czas wodził nas za nos. Przysłany przez niego pracownik kontroli poradził nam, że jeśli chcemy odzyskać swoje pieniądze od maklera, to powinniśmy zatrudnić Czeczenów... - mówi Porczyński W czerwcu 2001 r. okazało się, że pracownik lubelskiego DM Banku Handlowego inwestował pieniądze klientów według własnego uznania. Lokaty przyniosły straty, ale przedsiębiorczy makler nie rezygnował. Klientom pokazywał specjalnie przygotowane wydruki, z których wynikało, że inwestycje są dochodowe, a sam próbował się odegrać. W sumie Bank Handlowy stracił na tym około 3 mln zł. Na początku października Dom Maklerski Sur5.net "pożyczył" sobie pieniądze klientów. Kiedy sprawę odkryto, nieuczciwy dom spłacił na żądanie KPWiG wierzycieli indywidualnych. Okazało się jednak, że na inne zobowiązania nie ma już pieniędzy. Państwowy holding Ciech, zależna od niego spółka Soda Mątwy, Rafineria Trzebinia oraz państwowe Zakłady Górniczo-Hutnicze Bolesław w sumie "zainwestowały" w ten sposób około 10 mln USD. Nic nie wskazuje na to, żeby je szybko odzyskali. KPWiG odebrała domowi licencje i ukarała 500 tys. zł grzywny. To była maksymalna kara, jaką może nałożyć komisja. W połowie października Dom Maklerski Elimar odkrył nieuczciwe działania jednego z maklerów. Nieoficjalnie wiadomo, że "majstrował" przy transakcjach z odroczoną płatnością. Przedsiębiorstwo szacuje, że może stracić nawet 6 mln zł.
Co dziesiąte zgłoszenie o popełnieniu przestępstwa, które KPWiG kieruje do prokuratury, dotyczy działalności biur maklerskich lub ich pracowników. W latach 1991-2001 urząd Komisji Papierów Wartościowych skierował do prokuratury 32 zawiadomienia o popełnieniu przestępstw przez maklerów, doradców inwestycyjnych lub domy maklerskie. W tym czasie licencje odebrano 67 maklerom, 14 domom maklerskim i jednemu doradcy. Dotychczas na wokandę trafiło jednak zaledwie pięć spraw i zapadł jeden wyrok skazujący. - To są trudne sprawy, a nasz wymiar sprawiedliwości jest słabo do nich przygotowany - komentuje Mirosław Dusza, pracownik naukowy Uniwersytetu Warszawskiego, specjalizujący się w problematyce polskiego rynku kapitałowego.
W pierwszej połowie roku w Polsce działało (według GUS) 47 biur i domów maklerskich. Teraz, po kilku fuzjach i rezygnacjach z działalności, jest ich czterdzieści. Według Roberta Brzozy, analityka DM PKO BP, to dwukrotnie więcej niż jest się w stanie utrzymać na rynku. Większość maklerów wierzy, że obecny kryzys da się przeczekać. Tymczasem na warszawską giełdę w tym roku trafiła tylko jedna nowa firma. To za mało, by zapewnić pracę wszystkim domom maklerskim. Większość polskich maklerów będzie musiała się rozejrzeć za nową pracą.
Więcej możesz przeczytać w 45/2001 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.