Roboty zbliżające się poziomem inteligencji do ludzi mogą powstać pod koniec XXI wieku
Rozmowa z MICHIO KAKU, fizykiem i futurologiem
Bożena Kastory: Czy rozpęd współczesnej nauki i szybki rozwój niektórych krajów stanowi rzeczywiście zagrożenie dla mniej rozwiniętych społeczeństw?
Michio Kaku: Mieszkam zaledwie osiem przecznic od World Trade Center w Nowym Jorku, nie mogę więc nie zadawać sobie tego pytania. Rozwój społeczeństw zapewnia dziś nie eksploatacja surowców, lecz tak zwany kapitalizm intelektualny. Rozkwitać będą narody inwestujące w naukę, edukację, zaawansowaną technikę, a gospodarki innych krajów będą się kurczyć i rozpadać. Wiele narodów Bliskiego Wschodu nie potrafiło zauważyć tej prawidłowości i zostały w tyle, radykalni fundamentaliści wolą zaś wrócić do XIII stulecia, niż przepychać się z trudem w kierunku XXI wieku. Na szczęście niektóre kraje wschodniej Azji, jak Singapur, Tajwan czy Korea Południowa, mają wielu dobrze wykształconych ludzi, a ich rządy inwestują w nowoczesne technologie.
- Rozmawia pan z setkami badaczy z wielu dziedzin nauki. Jak zmieni się nasze życie w ciągu najbliższych dwudziestu czy pięćdziesięciu lat?
- Powszechne jest przekonanie, że z wiekiem XX skończyła się era odkrywania sekretów atomu, poznawania molekuł życia, a także pierwszy etap konstruowania maszyn liczących. Moc obliczeniowa komputerów podwaja się mniej więcej co 18 miesięcy, sieć Internetu co rok, liczba sekwencji DNA, jakie potrafimy zanalizować, rośnie jeszcze szybciej. Nie wszyscy zdają sobie jednak sprawę, że najważniejszą z tych dwudziestowiecznych rewolucji była rewolucja kwantowa. To ona umożliwiła dwie następne: biomolekularną i komputerową.
- W jaki sposób?
- Dzięki niej uzyskaliśmy niemal kompletny opis materii i energii. Rewolucja ta pozwoliła przewidzieć nie tylko właściwości najdrobniejszych cząstek subatomowych, ale i gigantycznych gwiazd supernowych w kosmosie. Ułatwiła też odkrycie budowy DNA i podwójnej spirali, jaką tworzy nasz materiał genetyczny, ponieważ dokładnie opisuje sposób wiązań między atomami. Nauka rozsupłała zatem fundamentalne reguły natury. Teraz z obserwatorów przyrody stajemy się jej kreatorami. W XXI wieku trzy rewolucje z poprzedniego stulecia - kwantowa, biomolekularna i komputerowa - dzięki synergii dadzą niezwykłe rezultaty.
- Czego możemy się spodziewać w najbliższych dziesięcioleciach?
- Zacznijmy od komputerów. Kiedy w latach 50. IBM zdominował rynek, stu uczonych przypadało na jeden komputer. Piętnaście lat temu, gdy Microsoft wprowadził pecety, były one już pomyślane jako urządzenia osobiste. Teraz wchodzimy w fazę trzecią - tysiące chipów będą wkrótce przypadały na każdego z nas. Będą w naszych ubraniach, meblach, ścianach. Będziemy mieć smart clothes, czyli "sprytne" ubrania, monitorujące stan naszego zdrowia i pracę serca. W razie wypadku ubrania wezwą ambulans i precyzyjnie określą miejsce, w jakim się znajdujemy. Będziemy budować "sprytne" drogi, które wykrywają korki, regulują ruch, a nawet budzą tych, którzy zasnęli nad kierownicą. Mikrochipy umieszczone w zażywanych przez nas tabletkach aspiryny będą wysyłać obrazy wideo organizmu wprost na monitory lekarzy.
- Moc komputerów podwaja się co 18 miesięcy (zgodnie z prawem Moora). Czy to wystarczy, by w najbliższych dekadach mogły one spełniać tak wiele nowych funkcji?
- To żelazne prawo zmieniło świat w ostatnim półwieczu. Przestanie ono jednak obowiązywać około roku 2020. Mikroprocesory krzemowe nie dadzą się już bardziej zminiaturyzować. Fizycy desperacko próbują znaleźć materiały, które zastąpią krzem. Prawdopodobnie powstaną komputery kwantowe, w których jednostką obliczeniową będą atomy. Myśli się też o komputerach opartych na molekułach DNA. Od 1950 r. moc naszych komputerów zwiększyła się dziesięć miliardów razy. DNA może jednak zmagazynować biliony razy więcej informacji niż najbardziej wyrafinowane współczesne komputery. Wszystkie te pomysły na razie napotykają poważne trudności w realizacji. Może to zresztą i dobrze. Gdyby bowiem prawo Moora obowiązywało bez przeszkód przez następne 50 lat, mogłyby się pojawić roboty przetwarzające informacje tak szybko jak ludzki mózg.
- Sądzi pan, że powinniśmy się tego obawiać?
- Niektórzy inżynierowie twierdzą, że do roku 2050 ludzie zostaną zepchnięci do roli zwierząt w zoo, a nasze własne twory, roboty, będą rzucać orzeszkami w ludzi wystawionych do oglądania.
- Pan żartuje!
- Nie sądzę, by groziło nam zdominowanie przez roboty. Nie wierzę też w niebezpieczeństwo zastąpienia ludzi przez automaty. Bardzo trudno zaprogramować takie cechy ludzkie, jak zdrowy rozsądek czy choćby umiejętność widzenia. A nawet gdyby widziały, nie będą rozumieć, co widzą ani co słyszą. Jednak w drugiej połowie stulecia, jeśli nauczymy się produkować komputery kwantowe, być może będziemy mieli się czego obawiać.
- Inteligentnych komputerów i robotów z ludzkimi cechami?
- Na razie roboty nie są inteligentniejsze od insektów. Jeśli staną się tak inteligentne jak psy czy małpy, będziemy musieli wbudować im specjalne chipy do mózgu, by można je było wyłączyć natychmiast, gdy staną się niebezpieczne dla ludzi. Będziemy mieli jeszcze kilka dziesięcioleci, żeby rozwiązać tę kwestię. Na razie nie ma powodu do niepokoju.
- Czy roboty mogą uzyskać świadomość?
- Powiedzmy tak: pod koniec XXI wieku mogą powstać roboty zbliżające się poziomem inteligencji do ludzi. Ale ich świadomość będzie się różniła od naszej. Podobnie jak różna od naszej jest świadomość zwierząt na różnych szczeblach ewolucji. Staje się bardziej złożona, w miarę jak posuwamy się w górę drabiny ewolucji. Nie jest więc wykluczone, że będziemy umieli reprodukować świadomość w maszynach. Ale nie musi być ona podobna do naszej.
- Kiedyś będzie możliwe przeniesienie świadomości z naszego mózgu do komputera - stwierdził pan w jednej ze swoich książek.
- Nasz mózg jest siecią neuronów, a nie konwencjonalnym komputerem. Ta grudka ważąca zaledwie trzy i pół funta jest być może najbardziej skomplikowanym obiektem w naszej części Galaktyki. Na razie niewiele wiemy o zasadach jej działania. Co ciekawe, ta tajemnica intryguje coraz więcej fizyków wyspecjalizowanych w teorii kwantów. Być może zagadkę świadomości rozwiąże właśnie fizyka kwantowa. Wielu badaczy zafascynowanych architekturą ludzkiego mózgu buduje sieci neuronowe. Już dziś te sztuczne sieci złożone z elementów elektronicznych ujawniają niezwykłe właściwości. Potrafią się same uczyć, bez żadnego z góry danego im programu, a nawet zaczynają marzyć. Prawdopodobnie wszystkie sieci neuronowe - organiczne czy mechaniczne - muszą marzyć, żeby przetwarzać to, co zapamiętały. Dziś najbardziej zaawansowane z nich składają się z tysięcy elementów. Mózg ma zaś około 100 mld neuronów. Widać więc, jaką długą drogę mamy do przebycia. Jednakże w XXII wieku lub nieco później ludzie będą już prawdopodobnie potrafili wszczepiać części robota we własne ciało, a nawet "stapiać się" z robotem i w ten sposób uzyskać nieśmiertelność.
- Jak mogłoby wyglądać w praktyce takie połączenie człowieka z robotem?
- To wymagałoby najpierw dokładnego skopiowania sieci nerwowych naszego mózgu w komputerze. Na razie wydaje się to nierealne. Z punktu widzenia praw fizyki jest jednak możliwe przeniesienie neuronowej architektury naszego mózgu na inny nośnik i włączenie tej sieci do mózgu robota. Pewnego dnia, budząc się, możemy więc spostrzec, że nasze ciało i krew zmieniły się w stal, szkło i krzem, a my w cyborga.
- Jaką rolę w dążeniu do nieśmiertelności przypisuje pan genetyce?
- Już wyizolowano około 70 genów kontrolujących procesy starzenia się. Niektóre z nich działają jak zegar biologiczny decydujący o tempie zmian w naszych ciałach. Prędzej czy później będziemy potrafili manipulować tymi genami tak, by wydłużyć czas życia. Podejmowane są też próby hodowania nowych organów z komórek macierzystych, podobnie jak odnowienia zużytych z wiekiem części ciała przy użyciu specjalnych hormonów.
- Niektórzy ludzie już dziś uważają ideę przedłużania życia za wszelką ceną za odpychającą.
- Inni jednak dostrzegają w niej alternatywę dla śmierci. Ale zgadzam się, że nasze pragnienie nieśmiertelności powinno być opatrzone różnymi ostrzeżeniami. Bóg wyrzucił już przecież ludzi z ogrodów Edenu, bo chcieli zdobyć sekret nieśmiertelności. Dziś sięgamy po wszechmoc niemal boską poprzez nowe technologie. Pozostaje się przekonać, czy będziemy mieli mądrość Salomona, żeby z tej potęgi rozsądnie korzystać.
- W swoich przewidywaniach widzi pan ciągle homo sapiens na Ziemi?
- Ach, nie. Myślę, że jeszcze w końcu tego stulecia wyruszymy w kierunku gwiazd. Ludzkość zrobi zasadniczy krok, szukając innych niż Ziemia miejsc do życia. Ziemia jest naszą kolebką. Ale jak ktoś trafnie zauważył, nie można całego życia spędzić w kolebce. Żeby jednak szukać nowych miejsc zamieszkania w kosmosie, wszyscy ludzie muszą zjednoczyć swoje siły. Na razie zaś jesteśmy beznadziejnie rozdarci na zazdrosne nacje. Dzielą nas konflikty rasowe i religijne, wojny etniczne. Prawdę mówiąc, jeszcze niewiele stuleci oddziela nas od życia w lasach i na bagnach. Może nas zniszczyć broń masowej destrukcji. Możemy walczyć o źródła energii. Myślę, że dziś dokonujemy najbardziej niebezpiecznego przejścia. Zdobywamy niedostępne wcześniej możliwości kreowania - nas samych i świata dokoła nas. Nie jest jasne, czy uda się stworzyć wspólną dla wszystkich Ziemian cywilizację planetarną. Ale, miejmy nadzieję.
Rozmawiała Bożena Kastory
Bożena Kastory: Czy rozpęd współczesnej nauki i szybki rozwój niektórych krajów stanowi rzeczywiście zagrożenie dla mniej rozwiniętych społeczeństw?
Michio Kaku: Mieszkam zaledwie osiem przecznic od World Trade Center w Nowym Jorku, nie mogę więc nie zadawać sobie tego pytania. Rozwój społeczeństw zapewnia dziś nie eksploatacja surowców, lecz tak zwany kapitalizm intelektualny. Rozkwitać będą narody inwestujące w naukę, edukację, zaawansowaną technikę, a gospodarki innych krajów będą się kurczyć i rozpadać. Wiele narodów Bliskiego Wschodu nie potrafiło zauważyć tej prawidłowości i zostały w tyle, radykalni fundamentaliści wolą zaś wrócić do XIII stulecia, niż przepychać się z trudem w kierunku XXI wieku. Na szczęście niektóre kraje wschodniej Azji, jak Singapur, Tajwan czy Korea Południowa, mają wielu dobrze wykształconych ludzi, a ich rządy inwestują w nowoczesne technologie.
- Rozmawia pan z setkami badaczy z wielu dziedzin nauki. Jak zmieni się nasze życie w ciągu najbliższych dwudziestu czy pięćdziesięciu lat?
- Powszechne jest przekonanie, że z wiekiem XX skończyła się era odkrywania sekretów atomu, poznawania molekuł życia, a także pierwszy etap konstruowania maszyn liczących. Moc obliczeniowa komputerów podwaja się mniej więcej co 18 miesięcy, sieć Internetu co rok, liczba sekwencji DNA, jakie potrafimy zanalizować, rośnie jeszcze szybciej. Nie wszyscy zdają sobie jednak sprawę, że najważniejszą z tych dwudziestowiecznych rewolucji była rewolucja kwantowa. To ona umożliwiła dwie następne: biomolekularną i komputerową.
- W jaki sposób?
- Dzięki niej uzyskaliśmy niemal kompletny opis materii i energii. Rewolucja ta pozwoliła przewidzieć nie tylko właściwości najdrobniejszych cząstek subatomowych, ale i gigantycznych gwiazd supernowych w kosmosie. Ułatwiła też odkrycie budowy DNA i podwójnej spirali, jaką tworzy nasz materiał genetyczny, ponieważ dokładnie opisuje sposób wiązań między atomami. Nauka rozsupłała zatem fundamentalne reguły natury. Teraz z obserwatorów przyrody stajemy się jej kreatorami. W XXI wieku trzy rewolucje z poprzedniego stulecia - kwantowa, biomolekularna i komputerowa - dzięki synergii dadzą niezwykłe rezultaty.
- Czego możemy się spodziewać w najbliższych dziesięcioleciach?
- Zacznijmy od komputerów. Kiedy w latach 50. IBM zdominował rynek, stu uczonych przypadało na jeden komputer. Piętnaście lat temu, gdy Microsoft wprowadził pecety, były one już pomyślane jako urządzenia osobiste. Teraz wchodzimy w fazę trzecią - tysiące chipów będą wkrótce przypadały na każdego z nas. Będą w naszych ubraniach, meblach, ścianach. Będziemy mieć smart clothes, czyli "sprytne" ubrania, monitorujące stan naszego zdrowia i pracę serca. W razie wypadku ubrania wezwą ambulans i precyzyjnie określą miejsce, w jakim się znajdujemy. Będziemy budować "sprytne" drogi, które wykrywają korki, regulują ruch, a nawet budzą tych, którzy zasnęli nad kierownicą. Mikrochipy umieszczone w zażywanych przez nas tabletkach aspiryny będą wysyłać obrazy wideo organizmu wprost na monitory lekarzy.
- Moc komputerów podwaja się co 18 miesięcy (zgodnie z prawem Moora). Czy to wystarczy, by w najbliższych dekadach mogły one spełniać tak wiele nowych funkcji?
- To żelazne prawo zmieniło świat w ostatnim półwieczu. Przestanie ono jednak obowiązywać około roku 2020. Mikroprocesory krzemowe nie dadzą się już bardziej zminiaturyzować. Fizycy desperacko próbują znaleźć materiały, które zastąpią krzem. Prawdopodobnie powstaną komputery kwantowe, w których jednostką obliczeniową będą atomy. Myśli się też o komputerach opartych na molekułach DNA. Od 1950 r. moc naszych komputerów zwiększyła się dziesięć miliardów razy. DNA może jednak zmagazynować biliony razy więcej informacji niż najbardziej wyrafinowane współczesne komputery. Wszystkie te pomysły na razie napotykają poważne trudności w realizacji. Może to zresztą i dobrze. Gdyby bowiem prawo Moora obowiązywało bez przeszkód przez następne 50 lat, mogłyby się pojawić roboty przetwarzające informacje tak szybko jak ludzki mózg.
- Sądzi pan, że powinniśmy się tego obawiać?
- Niektórzy inżynierowie twierdzą, że do roku 2050 ludzie zostaną zepchnięci do roli zwierząt w zoo, a nasze własne twory, roboty, będą rzucać orzeszkami w ludzi wystawionych do oglądania.
- Pan żartuje!
- Nie sądzę, by groziło nam zdominowanie przez roboty. Nie wierzę też w niebezpieczeństwo zastąpienia ludzi przez automaty. Bardzo trudno zaprogramować takie cechy ludzkie, jak zdrowy rozsądek czy choćby umiejętność widzenia. A nawet gdyby widziały, nie będą rozumieć, co widzą ani co słyszą. Jednak w drugiej połowie stulecia, jeśli nauczymy się produkować komputery kwantowe, być może będziemy mieli się czego obawiać.
- Inteligentnych komputerów i robotów z ludzkimi cechami?
- Na razie roboty nie są inteligentniejsze od insektów. Jeśli staną się tak inteligentne jak psy czy małpy, będziemy musieli wbudować im specjalne chipy do mózgu, by można je było wyłączyć natychmiast, gdy staną się niebezpieczne dla ludzi. Będziemy mieli jeszcze kilka dziesięcioleci, żeby rozwiązać tę kwestię. Na razie nie ma powodu do niepokoju.
- Czy roboty mogą uzyskać świadomość?
- Powiedzmy tak: pod koniec XXI wieku mogą powstać roboty zbliżające się poziomem inteligencji do ludzi. Ale ich świadomość będzie się różniła od naszej. Podobnie jak różna od naszej jest świadomość zwierząt na różnych szczeblach ewolucji. Staje się bardziej złożona, w miarę jak posuwamy się w górę drabiny ewolucji. Nie jest więc wykluczone, że będziemy umieli reprodukować świadomość w maszynach. Ale nie musi być ona podobna do naszej.
- Kiedyś będzie możliwe przeniesienie świadomości z naszego mózgu do komputera - stwierdził pan w jednej ze swoich książek.
- Nasz mózg jest siecią neuronów, a nie konwencjonalnym komputerem. Ta grudka ważąca zaledwie trzy i pół funta jest być może najbardziej skomplikowanym obiektem w naszej części Galaktyki. Na razie niewiele wiemy o zasadach jej działania. Co ciekawe, ta tajemnica intryguje coraz więcej fizyków wyspecjalizowanych w teorii kwantów. Być może zagadkę świadomości rozwiąże właśnie fizyka kwantowa. Wielu badaczy zafascynowanych architekturą ludzkiego mózgu buduje sieci neuronowe. Już dziś te sztuczne sieci złożone z elementów elektronicznych ujawniają niezwykłe właściwości. Potrafią się same uczyć, bez żadnego z góry danego im programu, a nawet zaczynają marzyć. Prawdopodobnie wszystkie sieci neuronowe - organiczne czy mechaniczne - muszą marzyć, żeby przetwarzać to, co zapamiętały. Dziś najbardziej zaawansowane z nich składają się z tysięcy elementów. Mózg ma zaś około 100 mld neuronów. Widać więc, jaką długą drogę mamy do przebycia. Jednakże w XXII wieku lub nieco później ludzie będą już prawdopodobnie potrafili wszczepiać części robota we własne ciało, a nawet "stapiać się" z robotem i w ten sposób uzyskać nieśmiertelność.
- Jak mogłoby wyglądać w praktyce takie połączenie człowieka z robotem?
- To wymagałoby najpierw dokładnego skopiowania sieci nerwowych naszego mózgu w komputerze. Na razie wydaje się to nierealne. Z punktu widzenia praw fizyki jest jednak możliwe przeniesienie neuronowej architektury naszego mózgu na inny nośnik i włączenie tej sieci do mózgu robota. Pewnego dnia, budząc się, możemy więc spostrzec, że nasze ciało i krew zmieniły się w stal, szkło i krzem, a my w cyborga.
- Jaką rolę w dążeniu do nieśmiertelności przypisuje pan genetyce?
- Już wyizolowano około 70 genów kontrolujących procesy starzenia się. Niektóre z nich działają jak zegar biologiczny decydujący o tempie zmian w naszych ciałach. Prędzej czy później będziemy potrafili manipulować tymi genami tak, by wydłużyć czas życia. Podejmowane są też próby hodowania nowych organów z komórek macierzystych, podobnie jak odnowienia zużytych z wiekiem części ciała przy użyciu specjalnych hormonów.
- Niektórzy ludzie już dziś uważają ideę przedłużania życia za wszelką ceną za odpychającą.
- Inni jednak dostrzegają w niej alternatywę dla śmierci. Ale zgadzam się, że nasze pragnienie nieśmiertelności powinno być opatrzone różnymi ostrzeżeniami. Bóg wyrzucił już przecież ludzi z ogrodów Edenu, bo chcieli zdobyć sekret nieśmiertelności. Dziś sięgamy po wszechmoc niemal boską poprzez nowe technologie. Pozostaje się przekonać, czy będziemy mieli mądrość Salomona, żeby z tej potęgi rozsądnie korzystać.
- W swoich przewidywaniach widzi pan ciągle homo sapiens na Ziemi?
- Ach, nie. Myślę, że jeszcze w końcu tego stulecia wyruszymy w kierunku gwiazd. Ludzkość zrobi zasadniczy krok, szukając innych niż Ziemia miejsc do życia. Ziemia jest naszą kolebką. Ale jak ktoś trafnie zauważył, nie można całego życia spędzić w kolebce. Żeby jednak szukać nowych miejsc zamieszkania w kosmosie, wszyscy ludzie muszą zjednoczyć swoje siły. Na razie zaś jesteśmy beznadziejnie rozdarci na zazdrosne nacje. Dzielą nas konflikty rasowe i religijne, wojny etniczne. Prawdę mówiąc, jeszcze niewiele stuleci oddziela nas od życia w lasach i na bagnach. Może nas zniszczyć broń masowej destrukcji. Możemy walczyć o źródła energii. Myślę, że dziś dokonujemy najbardziej niebezpiecznego przejścia. Zdobywamy niedostępne wcześniej możliwości kreowania - nas samych i świata dokoła nas. Nie jest jasne, czy uda się stworzyć wspólną dla wszystkich Ziemian cywilizację planetarną. Ale, miejmy nadzieję.
Rozmawiała Bożena Kastory
Więcej możesz przeczytać w 45/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.