Źle by się stało, gdyby wybory prezydenckie przebiegały pod hasłem szukania "haków"
- Kiedy 8 marca tego roku "Gazeta Polska" zaczęła publikować artykuły dotyczące działalności Aleksandra Kwaśniewskiego jako przewodniczącego Komitetu ds. Młodzieży i Kultury Fizycznej, w polskim życiu politycznym zawrzało. Politycy SLD dopatrują się w tych i następnych publikacjach "Gazety Polskiej" realizacji zapowiedzi Jacka Dębskiego, jakoby poszukiwano "kwitów" na prezydenta Kwaśniewskiego. Dla mnie i moich kolegów z AWS jest to jednak przede wszystkim próba wyjaśnienia niezbyt przejrzystych faktów z przeszłości. Właśnie - faktów z przeszłości.
Jest jasne, że zbliżająca się, a właściwie już rozpoczęta, kampania prezydencka będzie obfitować w ostre spięcia. Sądzę jednak, że przeszłość każdego kandydata na prezydenta, bez względu na opcję polityczną, z której się wywodzi, powinna być przejrzysta dla każdego potencjalnego wyborcy. Nie tylko zyska na tym sam kandydat, ale służyć to będzie także polskiej demokracji.
Właśnie dlatego Klub Parlamentarny AWS potraktował doniesienia "Gazety Polskiej" poważnie. Zarzuty dotyczą przecież urzędującego prezydenta RP. Powinny więc być wyjaśnione szybko i rzetelnie. Najlepiej gwarantowałaby to sejmowa komisja. W jej skład weszliby zarówno przedstawiciele rządzącej koalicji, jak i opozycji. Zachowano by zatem warunek bezstronności. Nawet Danuta Waniek, rzecznik SLD, nie wykluczyła udziału posłów sojuszu w pracach takiej komisji. Choć, z drugiej strony, SLD jest już pewny zwycięstwa Aleksandra Kwaśniewskiego i dlatego stara się stworzyć wrażenie, że niechlubne fakty z przeszłości prezydenta muszą być "sfabrykowane" albo są efektem działania służb specjalnych. Zastanawia, dlaczego sojusz tak zaciekle atakuje UOP, grając przy tym wizerunkiem naszego państwa na zewnątrz. Być może UOP ma ostatnio zbyt dużo sukcesów, a na dodatek nie ulega już presji politycznej, co dla polityków lewicy, którzy przez długie lata instrumentalnie traktowali służby specjalne, musi być bolesne.
Nie przekonują mnie wyjaśnienia Kancelarii Prezydenta RP dotyczące całej sprawy. Faktem jest, że NIK badała już te sprawy na początku lat 90., ale po oświadczeniach Michała Bidasa, byłego szefa UKFiT, widać, że wielu faktów wówczas nie znano. Dlatego zgadzam się z Michałem Bidasem, że byłoby wskazane, żeby komisja sejmowa powołała niezależnych biegłych, którzy sprawdzą przepływy pieniędzy pomiędzy różnymi podmiotami, a także legalność podejmowanych wówczas decyzji. Przypomnę, że dotyczy to operacji na sumę ok. 80 mln USD, co pod koniec lat 80. i na początku lat 90. było kwotą ogromną.
Na koniec refleksja wyborcza: źle by się stało, gdyby wybory prezydenckie czy parlamentarne przebiegały pod hasłem szukania "haków", ale w demokratycznym państwie prawa nikt, nawet głowa państwa, nie może stać ponad prawem. Zwłaszcza gdy w przeszłości tak często rozmijała się z prawdą.
Jest jasne, że zbliżająca się, a właściwie już rozpoczęta, kampania prezydencka będzie obfitować w ostre spięcia. Sądzę jednak, że przeszłość każdego kandydata na prezydenta, bez względu na opcję polityczną, z której się wywodzi, powinna być przejrzysta dla każdego potencjalnego wyborcy. Nie tylko zyska na tym sam kandydat, ale służyć to będzie także polskiej demokracji.
Właśnie dlatego Klub Parlamentarny AWS potraktował doniesienia "Gazety Polskiej" poważnie. Zarzuty dotyczą przecież urzędującego prezydenta RP. Powinny więc być wyjaśnione szybko i rzetelnie. Najlepiej gwarantowałaby to sejmowa komisja. W jej skład weszliby zarówno przedstawiciele rządzącej koalicji, jak i opozycji. Zachowano by zatem warunek bezstronności. Nawet Danuta Waniek, rzecznik SLD, nie wykluczyła udziału posłów sojuszu w pracach takiej komisji. Choć, z drugiej strony, SLD jest już pewny zwycięstwa Aleksandra Kwaśniewskiego i dlatego stara się stworzyć wrażenie, że niechlubne fakty z przeszłości prezydenta muszą być "sfabrykowane" albo są efektem działania służb specjalnych. Zastanawia, dlaczego sojusz tak zaciekle atakuje UOP, grając przy tym wizerunkiem naszego państwa na zewnątrz. Być może UOP ma ostatnio zbyt dużo sukcesów, a na dodatek nie ulega już presji politycznej, co dla polityków lewicy, którzy przez długie lata instrumentalnie traktowali służby specjalne, musi być bolesne.
Nie przekonują mnie wyjaśnienia Kancelarii Prezydenta RP dotyczące całej sprawy. Faktem jest, że NIK badała już te sprawy na początku lat 90., ale po oświadczeniach Michała Bidasa, byłego szefa UKFiT, widać, że wielu faktów wówczas nie znano. Dlatego zgadzam się z Michałem Bidasem, że byłoby wskazane, żeby komisja sejmowa powołała niezależnych biegłych, którzy sprawdzą przepływy pieniędzy pomiędzy różnymi podmiotami, a także legalność podejmowanych wówczas decyzji. Przypomnę, że dotyczy to operacji na sumę ok. 80 mln USD, co pod koniec lat 80. i na początku lat 90. było kwotą ogromną.
Na koniec refleksja wyborcza: źle by się stało, gdyby wybory prezydenckie czy parlamentarne przebiegały pod hasłem szukania "haków", ale w demokratycznym państwie prawa nikt, nawet głowa państwa, nie może stać ponad prawem. Zwłaszcza gdy w przeszłości tak często rozmijała się z prawdą.
Więcej możesz przeczytać w 14/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.