Terlikowski o ks. Isakowiczu-Zaleskim: Jeśli w polskim Kościele był jakiś prorok, to właśnie odszedł

Terlikowski o ks. Isakowiczu-Zaleskim: Jeśli w polskim Kościele był jakiś prorok, to właśnie odszedł

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, 19 czerwca 2023 r.
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, 19 czerwca 2023 r. Źródło: PAP / Albert Zawada
Jeśli w polskim Kościele był jakiś prorok, to z pewnością był nim ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Ten brodaty, ciemnooki, wiecznie zabiegany ksiądz, którego hierarchia kościelna szczerze nie lubiła, mówił i robił rzeczy, które wielokrotnie wyprzedzały refleksję Kościoła instytucjonalnego.

Historycy, którzy będą kiedyś spisywali historię Kościoła w Polsce, będą zmuszeni umieścić w niej na poczesnym miejscu księdza, który nigdy w Kościele w Polsce kariery nie zrobił.

Na przeszkodzie stanęli najpierw komuniści, którzy uniemożliwili młodemu, zaangażowanemu w działalność „Solidarności” księdzu studia w Rzymie. Jeśli udałoby mu się je ukończyć doktoratem, to może zostałby znanym historykiem alba nawet biskupem.

Krótko po tym, jak nie wyjechał do Rzymu, został – za sprawa swojego kleryckiego zaangażowania – szefem Fundacji im. Brata Alberta, a także opiekunem domu dla osób z niepełnosprawnością intelektualną. To właśnie ta decyzja określiła całe jego życie, bo z osobami z niepełnosprawnością związany był do końca swoich dni. I myślę, że to właśnie w pracy z nimi uczył się empatii, współczucia, a konieczność nieustannego zdobywania środków, ale także walki o ich prawa sprawiały, że ćwiczyła się jego nieustępliwość i upartość.

Artykuł został opublikowany w 3/2024 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.