Jacek Dehnel to pisarz pracowity i wszechstronny. I popularny. Ma na swoim koncie dziesięć tomików poezji, około dwadzieścia książek prozatorskich (w tym i kryminały retro pisane pod pseudonimem), wiele przekładów i innych aktywności pisarskich. Przez kilka lat współprowadził poświęcony kulturze program telewizyjny, jest prezesem Stowarzyszenia Unia Literacka, a kilka miesięcy temu nawet wystartował w wyborach parlamentarnych – bezskutecznie. I to chyba jedna z niewielu, a może nawet jedyna porażka, jakiej doznał w życiu publicznym.
Labirynt
Jego nowa książka prawdopodobnie przysłoni wszystko, co dotąd napisał – prawdopodobnie, bo pewnie nie ulegną jej niektórzy z miłośników „Lali” czy „Matki Makryny” albo nawet kryminałów, których Dehnel jest współautorem. Jest to jednak księga – moim zdaniem – bezkonkurencyjna nie tylko pod względem objętości (liczy blisko 1000 stronic), ale i rozmachu, z jakim pisarz „zagarnia” do niej zdarzenia i historie. Jest to też książka międzygatunkowa: ani powieść, ani reportaż, ani powieść historyczna, ani autobiografia, ani dziennik pisarza – w tej książce jest to wszystko sprytnie zmieszczone i zmieszane. Co więcej, jest to utwór, który żył w czasie pisania i wymknął się w pewnym momencie autorowi spod kontroli, i narzucił mu taki, a nie inny swój kształt.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.