Miej nas, Boże, w swej opiece, bo na RPP trudno liczyć
Opinia publiczna doznała prawdziwego szoku na wiadomość, że sześciu z dziewięciu członków Rady Polityki Pieniężnej domaga się dopłaty do wynagrodzenia za trzy lata pracy w radzie. Każdy z nich dopomina się o niebagatelną sumę ponad 325 tys. zł. Najwyraźniej za zbyt skromną uznają oni pensję wynoszącą miesięcznie prawie 26 tys. zł.
Dzieje się to w tym samym czasie, kiedy rada w swych zaleceniach budżetowych wnioskuje o drastyczne oszczędności, także kosztem najskromniejszych płac pracowniczych. Zaciskać pasa mają więc wszyscy, w tym miliony Polaków żyjących w prawdziwej biedzie, lecz nie sami wnioskujący o tak drakońskie wyrzeczenia.
Pokrzywdzeni jakoby członkowie rady swe roszczenia uzasadniają ustawowym zapisem zrównującym ich pensje z wynagrodzeniem wiceprezesów Narodowego Banku Polskiego, do niedawna skrzętnie ukrywanym i odtajnionym dopiero przed paroma miesiącami. Wtedy okazało się, że wynagrodzenie to wynosi około 34 tys. zł. Członkowie RPP obłudnie tłumaczą, że nie chodzi im o pieniądze, lecz wyłącznie o to, aby prawo było przestrzegane.
Prawo rzeczywiście nie powinno być w Rzeczypospolitej łamane i urażonemu poczuciu legalizmu członków RPP trzeba jak najszybciej wyjść naprzeciw. Zwłaszcza że można to uczynić w sposób diametralnie różniący się od propozycji radców. To alternatywne rozwiązanie nie dość, że nie narazi budżetu na dodatkowe wydatki, to jeszcze przysporzy mu oszczędności. Wystarczy, że Sejm znowelizuje ustawę o tzw. kominach płacowych, rozciągając ją na kierownictwo Narodowego Banku Polskiego i Radę Polityki Pieniężnej. Warto przypomnieć, że w Sejmie minionej kadencji tak właśnie chcieli uczynić posłowie SLD i PSL, ale zostali przegłosowani przez mającą wówczas większość koalicję AWS i UW.
Najwyższy czas do tego wniosku powrócić, zwłaszcza że sami członkowie RPP domagają się definitywnego rozstrzygnięcia tej kwestii. Przy tej okazji trudno się oprzeć jeszcze jednej refleksji. Jeśli w tak rozpaczliwej sytuacji finansowej państwa wynagradzani po królewsku członkowie rady zgłaszają dodatkowe roszczenia płacowe, to nie sposób tego nie uznać za świadectwo wyobraźni równej horyzontowi politycznemu pantofelka. Jeżeli również w kwestiach polityki pieniężnej owe grono zachowuje się jak mikroskopijny orzęsek, to miej nas, Panie Boże, w swojej opiece, bo na RPP trudno liczyć.
Dzieje się to w tym samym czasie, kiedy rada w swych zaleceniach budżetowych wnioskuje o drastyczne oszczędności, także kosztem najskromniejszych płac pracowniczych. Zaciskać pasa mają więc wszyscy, w tym miliony Polaków żyjących w prawdziwej biedzie, lecz nie sami wnioskujący o tak drakońskie wyrzeczenia.
Pokrzywdzeni jakoby członkowie rady swe roszczenia uzasadniają ustawowym zapisem zrównującym ich pensje z wynagrodzeniem wiceprezesów Narodowego Banku Polskiego, do niedawna skrzętnie ukrywanym i odtajnionym dopiero przed paroma miesiącami. Wtedy okazało się, że wynagrodzenie to wynosi około 34 tys. zł. Członkowie RPP obłudnie tłumaczą, że nie chodzi im o pieniądze, lecz wyłącznie o to, aby prawo było przestrzegane.
Prawo rzeczywiście nie powinno być w Rzeczypospolitej łamane i urażonemu poczuciu legalizmu członków RPP trzeba jak najszybciej wyjść naprzeciw. Zwłaszcza że można to uczynić w sposób diametralnie różniący się od propozycji radców. To alternatywne rozwiązanie nie dość, że nie narazi budżetu na dodatkowe wydatki, to jeszcze przysporzy mu oszczędności. Wystarczy, że Sejm znowelizuje ustawę o tzw. kominach płacowych, rozciągając ją na kierownictwo Narodowego Banku Polskiego i Radę Polityki Pieniężnej. Warto przypomnieć, że w Sejmie minionej kadencji tak właśnie chcieli uczynić posłowie SLD i PSL, ale zostali przegłosowani przez mającą wówczas większość koalicję AWS i UW.
Najwyższy czas do tego wniosku powrócić, zwłaszcza że sami członkowie RPP domagają się definitywnego rozstrzygnięcia tej kwestii. Przy tej okazji trudno się oprzeć jeszcze jednej refleksji. Jeśli w tak rozpaczliwej sytuacji finansowej państwa wynagradzani po królewsku członkowie rady zgłaszają dodatkowe roszczenia płacowe, to nie sposób tego nie uznać za świadectwo wyobraźni równej horyzontowi politycznemu pantofelka. Jeżeli również w kwestiach polityki pieniężnej owe grono zachowuje się jak mikroskopijny orzęsek, to miej nas, Panie Boże, w swojej opiece, bo na RPP trudno liczyć.
Więcej możesz przeczytać w 45/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.