Myślmy o rzeczach ładnych, czytajmy książki z sensem
Żeglujący tratwą to flisak, a nie tratwiarz. Zawód zanikający w praktyce i w językowej pamięci. Bycie flisakiem wyobraźni sprawia autorowi przyjemność, bo to profesja wyjątkowa. Zaciera się bowiem w naszej kulturze świadomość, że eleganckie i piękne posługiwanie się słowem może sprawiać człowiekowi wyjątkową przyjemność.
Gdy pomyślimy o ptasim śpiewie, chociażby słowiczym, głupio nam się robi, bo człowiek tak nie potrafi. W dodatku w głosach ptaków i barwach skrzydeł motyli skrywa się przepastna tajemnica piękna o niewiadomym pochodzeniu. Uczeni już zbadali, że w wielu wypadkach ptasie głosy i motyle barwy nie mają jakiegokolwiek utylitarnego znaczenia. Jednym słowem, w przyrodzie istnieje bardzo wiele urody "nadprogramowej", istniejącej samej dla siebie.
Takie oto myśli przychodziły mi do głowy, gdy ze stoiska wydawnictwa Biały Kruk na 5. Targach Książki w Krakowie obserwowałem, co się dzieje w podwawelskim tyglu kultury słowa i poligraficznego obrazu. Targi odwiedziło podobno 18 tysięcy osób, a wzięło w nich udział 280 (krakowski rekord) wystawców. Najdłuższy ogonek po autograf uformował się oczywiście przed Pilchem. Zdumiewające, ale nikt się w tym ogonku nie zataczał. Kraków poza tym może się poszczycić książką skandalizującą i wielce wymyślną pt. "Katecheci i frustraci" .Wymyślona jest jej autorka Marianna G. Świeduchowska, pod której spódnicą skrywa się dwóch świntuszących autorów: Marcin Świetlicki i Grzegorz Dyduch. Jest to książka ze środowiskowym kluczem, z podanym w tekście adresem ulicy: Wiślna 12, czyli rzecz o "Tygodniku Powszechnym" (po roku 1990). Jedną z ważnych postaci opowieści scharakteryzowanych autorsko jest "Gówniarz"- młody, przystojny. Demon pączkujący. Zazdrosny. Bez właściwości. Ma dużego... (przepraszam, ale książkę wydało Wydawnictwo Literackie). Tej książki nie zakupię do "Biblioteczki flisaka", bo jest kompletnie pozbawiona jakiejkolwiek treści. Powinna nosić tytuł "Zemsta korektora", jako że jeden z jej autorów jest po prostu od lat korektorem "Tygodnika".Wciąż poprawiać cudze teksty...
Poza opisanymi sensacyjnościami targów krakowskich wiele na nich było też cichych lub głośnych wydarzeń z prawdziwego zdarzenia. Nie mówię już o noblistach, którymi nasz gród się dzień i noc szczyci, ale i o nowych książeczkach autorów minores gentium. Przechadzając się między gęstwą woluminów, ujrzałem nagle przycupniętego za stolikiem stoiska Nowego Świata i podpisującego nowy tom wierszy, które zawsze lubiłem, Juliana Kornhausera.
Kombatant tzw. Nowej Fali (Zagajewski, Barańczak, Moczulski, Krynicki) podpisywał zbiór pt. "Było minęło". Jak bardzo to się nadaje do naszej łagodnej, lirycznej podróży tratwą Noego w dzisiejszych burzliwych czasach... Proszę państwa, myślmy o rzeczach ładnych, czytajmy książki z sensem, popijajmy koniaczek, słuchajmy muzyki klasycznej i nie przejmujmy się tym, że można nas nazwać pięknoduchami. Przecież to komplement, a nie obelga.
Więcej możesz przeczytać w 45/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.