Jeżeli celem komisji śledczych jest rozliczenie PiS z jego przestępstw, wykroczeń i nadużyć, to trudno uznać, że komisja do wyjaśnienia wyborów kopertowych realizuje to zadanie. Konia z rzędem temu, kto cokolwiek merytorycznego wyniósł ze środowego przesłuchania Jacka Sasina.
W gąszczu zadawanych w kółko tych samych pytań i dopytywań trudno było wyłowić, do czego to wszystko zmierza.
Swobodna interpretacja
– Przerwaliśmy dzisiaj PiS-owską zmowę milczenia – powiedział portalowi Dziennik.pl przewodniczący komisji śledczej ds. wyborów kopertowych Dariusz Joński z KO po przesłuchaniu byłego ministra aktywów państwowych, dodając, że Jacek Sasin odpowiedzialnością obciążył swojego szefa premiera Mateusza Morawieckiego oraz Mariusza Kamińskiego, jako ministra odpowiedzialnego za Polska Wytwórnię Papierów Wartościowych.
Śledząc od początku do końca przesłuchanie Sasina, w żaden sposób nie można było odnieść wrażenia, że obarczał on odpowiedzialnością kolegów z rządu. Przyznał – co komisja wiedziała i opinia publiczna też – że pismo dotyczące przygotowań do wyborów kopertowych podpisał premier Morawiecki. Wicepremier mówił też, że nadzór właścicielski nad Państwową Wytwórnią Papierów Wartościowych sprawował szef MSWiA czyli wówczas Mariusz Kamiński. Prawdopodobnie i dzisiaj to samo ministerstwo sprawuje pieczę właścicielską nad PWPW, której zlecane jest drukowanie m.in. dowodów osobistych, paszportów, legitymacji, licencji itd. Zatem to nic odkrywczego.
Za to Sasin podczas posiedzenia komisji kilkakrotnie powtarzał, że całkowicie się nie zgadza z tezą, którą postanowiła udowodnić większość rządząca komisji, iż odpowiedzialność w sprawie wyborów kopertowych spada wyłącznie na rząd PiS.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.