Był gwiazdą polskiego TikToka, potem zaliczył dno. Ostrzega młodych: Nie zostawaj influencerem

Był gwiazdą polskiego TikToka, potem zaliczył dno. Ostrzega młodych: Nie zostawaj influencerem

Janek Strojny, autor książki „Nie zostawaj influencerem”
Janek Strojny, autor książki „Nie zostawaj influencerem” Źródło: Adam Tuchliński
Gdybym nie zwariował, byłbym dzisiaj warszawskim landlordem z niezłą bryką. Ale zamiast tego trafiłem do szpitala psychiatrycznego. Nie wytrzymałem tego patoświata social mediów. Chciałem się wylogować. Dosłownie. W realu – mówi Janek Strojny, niegdyś influencer z milionowymi zasięgami, jedna z pierwszych gwiazd „polskiego” TikToka, dzisiaj człowiek po przejściach, autor książki „Nie zostawaj influencerem”.

Paulina Socha-Jakubowska, „Wprost”: Nie mogliśmy rozmawiać w ciągu dnia, poprosiłeś o rozmowę wieczorem ze względu na twoją pracę. Ciężko było ci się odnaleźć w realiach pracy na etacie?

Janek Strojny: Było ciężko, bo wiązało się to z dochodzeniem do siebie w kwestii zdrowia psychicznego, jakiegoś takiego normowania się, przyzwyczajania do życia z chorobą. To sprawiało mi największy problem, nie sama praca.

Pytam o to, bo mam wrażenie, że większość twórców internetowych nie poradziłaby sobie w systemie pracy „od-do”, w normalnych zawodowych realiach, w jakich funkcjonują w tym kraju miliony

Ja też myślę o większości osób z Internetu, jako o osobach oderwanych od rzeczywistości. Znam ludzi, którzy uważają, że nie pójdą do pracy na etat, że „nie ma w ogóle takiej możliwości”, że „z jakiego powodu oni mieliby podjąć się normalnej pracy”. Mimo że ta praca internetowa im się nie do końca podoba. Ja miałem tę przewagę, że zanim zacząłem działać w Internecie, miałem etat, powrót do tego trybu nie był trudny.

Tak jak powiedziałem – trudne było przyzwyczajenie się do realiów życia z chorobą.

W książce piszesz wprost o depresji, o próbach samobójczych…

Ja wszedłem w Internet, bo wiedziałem jak zarobić na nim hajs i ten hajs zacząłem zarabiać.

Ale bardzo szybko ujawniły się też ciemne strony bycia influencerem. Książka jest promowana takim zdaniem: „Gdybym nie zwariował, byłbym dzisiaj warszawskim landlordem z niezłą bryką. Ale zamiast tego trafiłem do szpitala psychiatrycznego. Nie wytrzymałem tego patoświata social mediów. Chciałem się wylogować. Dosłownie. W realu”.

Bo to prawda. Budziłem się rano z myślą, żeby dzień jak najszybciej się skończył, a rzeczą, która najbardziej ułatwiała mi szybkie zakończenie dnia, było zioło i alkohol. A z biegiem czasu było tylko gorzej.

Piszesz w książce: „Liczą się tylko zasięgi, pieniądze i kokaina”.

To też prawda. Tak w tym świecie jest.

Jak ludzie z twojego otoczenia reagowali, gdy zaczęli zauważać, że się zapętliłeś?

Artykuł został opublikowany w 7/2024 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.