W kampaniach wyborczych opowieści polityków o tym, co zamierzają zrobić w ciągu pierwszych stu dni sprawowania władzy brzmią bardzo atrakcyjnie. Gorzej, gdy później przychodzi do ich realizacji.
Gdy Koalicja Obywatelska walczyła o władzę w wyborach 2023 roku ogłosiła 100 konkretów na 100 dni. W ten sposób ułatwiła pracę dziennikarzom, bo każdego dnia powinien być realizowany jeden konkret. Tymczasem trochę za półmetkiem nowa władza – według wyliczeń Wirtualnych Mediów – zrealizowała ich zaledwie 12 w całości i 10 częściowo.
A to i tak łaskawa ocena, bo na portalu Business Insider można znaleźć Tuskometr, który mierzy poziom wypełnienia obietnic Koalicji Obywatelskiej i tu rzecz wygląda jeszcze gorzej – równo na półmetku liczba spełnionych obietnic wyniosła 10 na 100.
W portfelu pusto
Obietnice jak to obietnice mają różny ciężar gatunkowy i różną trudność realizacji. Przykładowo gdyby nowa koalicja dysponowała odpowiednią liczbą mandatów, dokładnie 276., to być może mogłabym już w pierwszym tygodniu rządzenia postawić przed Trybunałem Stanu prezydenta Andrzeja Dudę, byłego premiera Mateusza Morawieckiego, byłego wicepremiera Jacka Sasina, byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro itd. (obietnice nr 22). Ale partie tworzące koalicję rządzącą nie mają tylu mandatów, zatem wymienionych polityków nie postawią przed Trybunałem Stanu ani w 100 dni, ani w cztery lata.
W tym samym punkcie rządzący obiecali, że przed Trybunałem Stanu postawią Adama Glapińskiego, prezesa NBP, i to mogliby zrobić, bo wystarczy do tego bezwzględna większość posłów, ale w tym wypadku to chyba rozsądek powstrzymuje obóz władzy przed wchodzeniem w tę awanturę.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.