– Tylko siła wojskowa zyska Europie szacunek – mówił niemieckiemu kanclerzowi premier Donald Tusk, sugerując w niezbyt zawoalowany sposób, że reparacje wojenne od Niemiec mogą zejść na dalszy plan, jeśli Berlin znajdzie inne sposoby zadośćuczynienia.
Tym razem Tuskowi nie chodziło jednak o stawianie kolejnych pomników, czy muzeów, tylko o poważniejsze potraktowanie przez Niemcy sojuszniczych zobowiązania wobec NATO. A z tym, niezależnie od rozmaitych deklaracji niemieckiego kanclerza, nie jest dobrze.
Kopniak od Trumpa
Kilka dni przez spotkaniem z Tuskiem Olaf Scholz powiedział prezydentowi Joe Bidenowi, że bez USA Ukraina jest stracona. Lider największej europejskiej potęgi zasiał w ten sposób defetyzm w szeregach NATO, przyznając, że Europa nawet nie spróbuje przejąć od USA części choćby odpowiedzialności za własne bezpieczeństwo i postawić się Rosji. Mało kto się tymi wypowiedziami Scholza w Waszyngtonie przejął, dopóki Donald Trump nie wypalił, że krajów takich jak Niemcy, które skąpią własnych pieniędzy na obronę, licząc wyłącznie na amerykańskie wsparcie, jego przyszła administracja nie będzie bronić.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.