Krystyna Romanowska: Jestem przeciwna pokoleniowemu szufladkowaniu na rynku pracy: „zetki to”, a „millenialsi – tamto”, ale wszystko wskazuje na to, że znajdujemy się w specyficznym momencie historyczno-społecznym, następuje faktycznie zderzenie między pokoleniami. Co się dzieje?
Róża Szafranek: Czas jest bezprecedensowy. 35-45 latkowie, menedżerowie z kadry średniego szczebla, masowo odchodzą z pracy mówiąc coś w stylu: „Nie mam pracy, nie mam nic zamiast, ale mam pieniądze na pół roku, więc nie będę pracować”. Nie przypominam sobie takiej fali odejść.
Powód główny: wypalenie, permanentny deficyt snu, a nawet poważne kłopoty zdrowotne typu paraliż ciała w wyniku przewlekłego stresu czy inne choroby psychosomatyczne.
Inny powód tego dystansowania się do pracy to kwestia trudnego momentu: zmęczenia wojną, lockdownami, niepewnością związaną z sytuacją polityczną.
Fala tzw. „wielkiej rezygnacji”, potem „quiet quitting”, czyli „nierobienie” nic ponad normę, czy – to akurat w młodszym pokoleniu – „lazy girls job”, czyli szukanie zajęcia, w którym człowiek się nie przemęcza, to wszystko składowe tego kryzysu na rynku pracy. Ludzie wydają się po prostu wyczerpani. Zwłaszcza millenialisi.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.