A może by tak w związku z trudną sytuacją w kraju zaproponować przekształcenie tego posiedzenia Kapituły Nagrody Kisiela w zjazd założycielski Partii Kisiela? - szepnął mi na ucho pół żartem, pół serio Jerzy Kisielewski, syn Stefana Kisielewskiego, od początku biorący udział w posiedzeniach kapituły.
Za owalnym stołem w redakcji "Wprost" oprócz Marka Króla, Jerzego Kisielewskiego i mnie - nie biorących udziału w głosowaniu - siedzieli członkowie kapituły: Jan Krzysztof Bielecki (przewodniczący kapituły), Czesław Apiecionek, Leszek Balcerowicz, Janusz Beksiak, Henryka Bochniarz, Stefan Bratkowski, Irena Eris, Witold Gadomski, Jerzy Grohman, Hanna Gronkiewicz-Waltz, Janusz Korwin-Mikke, Marian Krzaklewski, Piotr Kuncewicz, Janusz Lewandowski, Antoni Majewski, Paweł Piskorski, Kazimierz Pytko, Wiesław Uchański, Wiesław Walendziak, Mieczysław Wilczek, Tomasz Wołek i Michał Zieliński. Gdyby wszyscy oni zechcieli współtworzyć komitet założycielski Partii Kisiela i gdyby przystąpili do niej choćby niektórzy nieobecni na tym posiedzeniu członkowie Kapituły Nagrody Kisiela - na przykład Władysław Bartoszewski, Jacek Fedorowicz, Jan Kulczyk, Jan Nowak-Jeziorański, Rafał Krawczyk, Aleksander Kwaśniewski, Jacek Maziarski, Andrzej Olechowski, Ernest Skalski, Stanisław Tym, Jan Winiecki i Sobiesław Zasada - powstałaby siła zdolna co najmniej opóźnić pochód partii Leppera i eLPeeRa. Ale oczywiście Partia Kisiela nie powstanie, a jedyną odpowiedzią kisielistów na lepperyzm był, jest i pozostanie kisielizm.
Kisielizm to prosta odwrotność lepperyzmu. Kisielizm to niezgoda na dyktaturę głupoty, to nieuleganie pokusie populizmu, to respektowanie reguł wolnego rynku dlatego, że - jak prawa grawitacji - nie da się ich długo bezkarnie nie respektować. Natomiast lepperyzm (a także eLPeeRyzm i większość odmian PSLizmu) to populizm w czystej postaci, to udawanie, że reguły wolnego rynku i prawo grawitacji nie istnieją albo przynajmniej u nas, czyli w Polsce, nie obowiązują; to udawanie, że Polska może się bez końca bezkarnie zadłużać, że pieniądze z rezerw dewizowych NBP można bez fatalnych konsekwencji dla całej gospodarki, a więc dla wszystkich obywateli kraju, wpuszczać na rynek; to udawanie, że woda zamarza w temperaturze plus 5 stopni Celsjusza, wszystkie psy mają po trzy nogi, a żyrafy - po dwie trąby (vide: "Akademia Leppera" i "Teoria Kołodki").
Kisielizm to także niezgoda na tracenie czasu. W napisanym ponad rok przed śmiercią eseju "Komu potrzebna jest Polska?" Kisielewski dał na tytułowe pytanie jasną odpowiedź: nikomu oprócz nas samych i jeśli nie wykorzystamy owych kilku minut, które w 1989 r. dostaliśmy w prezencie od historii, przepadniemy z kretesem, jak już niejeden raz przepadaliśmy. "Co więc będzie, gdy Polska po reformie stanie się krajem gospodarki rynkowej, ale gospodarki biednej? I komu będzie potrzebna? Poza sobą samą" - zakończył Kisiel. Czy teraz, po udanej pierwszej dekadzie III RP, przepadniemy z Lepperem i eLPeeRem w czarnej dziurze budżetowej? Czy może Leszek Miller i Marek Belka mają w zanadrzu tajną broń - nie sprowadzający się wyłącznie do łatania dziury budżetowej przez wzrost obciążeń podatkowych plan Millera, który m.in. przez obniżenie podatków i uproszczenie systemu podatkowego pozwoli nakręcić koniunkturę gospodarczą i wrócić na ścieżkę szybkiego, pięcio-, sześcioprocentowego wzrostu PKB?!
Niestety, na razie niewiele wskazuje na to, że taki plan istnieje albo chociaż jest przygotowywany. "Globalny kryzys? Powszechna recesja? Ucieczka kapitału? To nie nasz problem. Niech na całym świecie wojna, byle polska wieś bezpieczna, byle polska wieś spokojna" - napisali Bogusław Mazur i Dorota Macieja, autorzy cover story tego wydania "Wprost". "W USA politycy martwią się, że wskaźnik optymizmu konsumentów spadł do niebywale niskiego poziomu, toteż prezydent Bush przedstawił konkretny program ożywienia gospodarki. Działania ratownicze podjęto też w Europie Zachodniej. Za to w kraju nad Wisłą od trzech tygodni dyskutuje się o zarobkach kilku osób - członków Rady Polityki Pieniężnej - oraz licytuje w metodach dorzynania klasy średniej. Wyborcy epatowani są kabaretowymi oszczędnościami, nawołuje się do urawniłowki, wzbudza nastroje rewindykacyjne. Oszukuje się obywateli, że mniej zamożni nie zostaną dotknięci wyższymi podatkami. Organizuje się igrzyska demagogii i zawiści, podczas których opinia publiczna jest karmiona tematami zastępczymi".
Na szczęście premier Miller ma jeden dobry plan - zamierza szybko wynegocjować członkostwo Polski w Unii Europejskiej, czyli dokończyć pracę Jana Kułakowskiego, tegorocznego laureata Nagrody Kisiela. Dobre i to - może chociaż taką okrężną drogą przez Brukselę uda się wreszcie przyłączyć Polskę do zachodniego świata z jego standardami. Byłbyż to kisielizm brukselski? No nie wiem, czy to by się Stefanowi Kisielewskiemu spodobało. Choć przecież na bezrybiu i brukselka ryba.
Za owalnym stołem w redakcji "Wprost" oprócz Marka Króla, Jerzego Kisielewskiego i mnie - nie biorących udziału w głosowaniu - siedzieli członkowie kapituły: Jan Krzysztof Bielecki (przewodniczący kapituły), Czesław Apiecionek, Leszek Balcerowicz, Janusz Beksiak, Henryka Bochniarz, Stefan Bratkowski, Irena Eris, Witold Gadomski, Jerzy Grohman, Hanna Gronkiewicz-Waltz, Janusz Korwin-Mikke, Marian Krzaklewski, Piotr Kuncewicz, Janusz Lewandowski, Antoni Majewski, Paweł Piskorski, Kazimierz Pytko, Wiesław Uchański, Wiesław Walendziak, Mieczysław Wilczek, Tomasz Wołek i Michał Zieliński. Gdyby wszyscy oni zechcieli współtworzyć komitet założycielski Partii Kisiela i gdyby przystąpili do niej choćby niektórzy nieobecni na tym posiedzeniu członkowie Kapituły Nagrody Kisiela - na przykład Władysław Bartoszewski, Jacek Fedorowicz, Jan Kulczyk, Jan Nowak-Jeziorański, Rafał Krawczyk, Aleksander Kwaśniewski, Jacek Maziarski, Andrzej Olechowski, Ernest Skalski, Stanisław Tym, Jan Winiecki i Sobiesław Zasada - powstałaby siła zdolna co najmniej opóźnić pochód partii Leppera i eLPeeRa. Ale oczywiście Partia Kisiela nie powstanie, a jedyną odpowiedzią kisielistów na lepperyzm był, jest i pozostanie kisielizm.
Kisielizm to prosta odwrotność lepperyzmu. Kisielizm to niezgoda na dyktaturę głupoty, to nieuleganie pokusie populizmu, to respektowanie reguł wolnego rynku dlatego, że - jak prawa grawitacji - nie da się ich długo bezkarnie nie respektować. Natomiast lepperyzm (a także eLPeeRyzm i większość odmian PSLizmu) to populizm w czystej postaci, to udawanie, że reguły wolnego rynku i prawo grawitacji nie istnieją albo przynajmniej u nas, czyli w Polsce, nie obowiązują; to udawanie, że Polska może się bez końca bezkarnie zadłużać, że pieniądze z rezerw dewizowych NBP można bez fatalnych konsekwencji dla całej gospodarki, a więc dla wszystkich obywateli kraju, wpuszczać na rynek; to udawanie, że woda zamarza w temperaturze plus 5 stopni Celsjusza, wszystkie psy mają po trzy nogi, a żyrafy - po dwie trąby (vide: "Akademia Leppera" i "Teoria Kołodki").
Kisielizm to także niezgoda na tracenie czasu. W napisanym ponad rok przed śmiercią eseju "Komu potrzebna jest Polska?" Kisielewski dał na tytułowe pytanie jasną odpowiedź: nikomu oprócz nas samych i jeśli nie wykorzystamy owych kilku minut, które w 1989 r. dostaliśmy w prezencie od historii, przepadniemy z kretesem, jak już niejeden raz przepadaliśmy. "Co więc będzie, gdy Polska po reformie stanie się krajem gospodarki rynkowej, ale gospodarki biednej? I komu będzie potrzebna? Poza sobą samą" - zakończył Kisiel. Czy teraz, po udanej pierwszej dekadzie III RP, przepadniemy z Lepperem i eLPeeRem w czarnej dziurze budżetowej? Czy może Leszek Miller i Marek Belka mają w zanadrzu tajną broń - nie sprowadzający się wyłącznie do łatania dziury budżetowej przez wzrost obciążeń podatkowych plan Millera, który m.in. przez obniżenie podatków i uproszczenie systemu podatkowego pozwoli nakręcić koniunkturę gospodarczą i wrócić na ścieżkę szybkiego, pięcio-, sześcioprocentowego wzrostu PKB?!
Niestety, na razie niewiele wskazuje na to, że taki plan istnieje albo chociaż jest przygotowywany. "Globalny kryzys? Powszechna recesja? Ucieczka kapitału? To nie nasz problem. Niech na całym świecie wojna, byle polska wieś bezpieczna, byle polska wieś spokojna" - napisali Bogusław Mazur i Dorota Macieja, autorzy cover story tego wydania "Wprost". "W USA politycy martwią się, że wskaźnik optymizmu konsumentów spadł do niebywale niskiego poziomu, toteż prezydent Bush przedstawił konkretny program ożywienia gospodarki. Działania ratownicze podjęto też w Europie Zachodniej. Za to w kraju nad Wisłą od trzech tygodni dyskutuje się o zarobkach kilku osób - członków Rady Polityki Pieniężnej - oraz licytuje w metodach dorzynania klasy średniej. Wyborcy epatowani są kabaretowymi oszczędnościami, nawołuje się do urawniłowki, wzbudza nastroje rewindykacyjne. Oszukuje się obywateli, że mniej zamożni nie zostaną dotknięci wyższymi podatkami. Organizuje się igrzyska demagogii i zawiści, podczas których opinia publiczna jest karmiona tematami zastępczymi".
Na szczęście premier Miller ma jeden dobry plan - zamierza szybko wynegocjować członkostwo Polski w Unii Europejskiej, czyli dokończyć pracę Jana Kułakowskiego, tegorocznego laureata Nagrody Kisiela. Dobre i to - może chociaż taką okrężną drogą przez Brukselę uda się wreszcie przyłączyć Polskę do zachodniego świata z jego standardami. Byłbyż to kisielizm brukselski? No nie wiem, czy to by się Stefanowi Kisielewskiemu spodobało. Choć przecież na bezrybiu i brukselka ryba.
Więcej możesz przeczytać w 46/2001 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.