Rosyjski prezydent sięga po kolejną kadencję z przekonaniem, że zwycięstwo Moskwy w wojnie z Ukrainą jest tylko kwestią czasu. Jednocześnie jednak na kilka dni przed pseudowyborami prezydenckimi w Rosji jego reżim stracił jedną dziesiątą zdolności do przetwarzania ropy naftowej. Zniszczeń spowodowanych przez dwie tylko serie ataków ukraińskich dronów na rosyjskie rafinerie nie da się szybko usunąć z powodu sankcji nałożonych na Rosję.
Dla kraju, który ropą stoi jest to także poważny uszczerbek wizerunkowy.
Skoro Moskwa jest tak pewna swego zwycięstwa w wojnie z Ukrainą, to jak może dopuszczać do celnych ciosów w strategiczne zakłady przemysłowe w głębi kraju, położone około tysiąca kilometrów od granic Ukrainy?
Rosyjski kolos na glinianych nogach do ochrony przeciwlotniczej rafinerii koło Kazania czy Riazania używa żołnierzy strzelających bez większych efektów z kałasznikowów do ukraińskich dronów. Strategia ta przywodzi na myśl stary pomysł nieżyjącego już lidera rosyjskich nacjonalistów, Władimira Żyrinowskiego. Chciał on kiedyś chronić Rosję przed epidemią ptasiej grypy, ustawiając wzdłuż południowych granic kraju kordon myśliwych, mających zabijać migrujące na północ ptactwo.
Kto pomści Nawalnego?
Pokaz nieograniczonych mocy putinowskiego reżimu, jakim ma być przedłużenie jego władzy na Kremlu, nie idzie wcale tak gładko, jak by się wydawało.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.