Ministrowie obrony Polski i Niemiec tworzą wspólne siły szybkiego reagowania i tzw. koalicję zdolności opancerzonych, mającą pomagać Ukrainie. Nawet jeśli weźmiemy pod uwagę poważne ryzyko, jakim jest nawiązywanie ścisłej współpracy wojskowej z krajem tak zinfiltrowanym przez rosyjską agenturę, jak Niemcy, to trzeba przyznać, że w kategoriach PR-owych to zgrabne posunięcie. Przyda się ono na pewno w poszukiwaniach niemieckiego przywództwa, którego deficyt mocno daje się we znaki europejskiej obronności.
Jeśli jednak chodzi o realia, to jak zwykle odstają one od propagandy.
Niemieckie chęci do wspierania Ukrainy sprowadzają się głównie do opancerzenia Berlina przeciwko jakiejkolwiek poważniejszej myśli o pokonaniu Rosji.
Pancerz ten jest umocowany solidnie na szczytach władzy w Niemczech. O jego grubości świadczy choćby to, co mówi szefujący socjalistom w Bundestagu Rolf Mützenich, domagając się zamrożenia wojny na Ukrainie. Bo niemiecki pancerz służy głównie Niemcom – co oczywiste – i Rosji.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.