Nastolatki w kryzysie ratują się same. „Nie chciałem martwić mamy. I tak ma dużo kłopotów”

Nastolatki w kryzysie ratują się same. „Nie chciałem martwić mamy. I tak ma dużo kłopotów”

Dziewczyna otrzymująca pomoc
Dziewczyna otrzymująca pomoc Źródło: Shutterstock / zdj. ilustracyjne
„Nie chciałem martwić mamy, i tak ma dużo kłopotów” – mówią niektórzy młodzi ludzie w kryzysie. „Wiem, że rodzice bardzo by cierpieli, gdybym im powiedział, co się ze mną dzieje. Kocham ich, chciałem im tego oszczędzić”. Ochrona bliskich to częsta motywacja dzieci i nastolatków, którzy z problemami zwracają się do kolegów. Rodzice, którzy nie wiedzieli, co się dzieje z ich dzieckiem, to niekoniecznie ci z dysfunkcyjnych rodzin.

Poniedziałki i środy po południu były Zosi, wtorki i czwartki obstawiał Konrad, Alek siedział z Hanką w piątki. W weekendy się zmieniali.

Od dłuższego czasu nie było u niej za wesoło, ale kiedy powiedziała, że nie planuje wakacji, bo wtedy dawno już jej tu nie będzie, umówili się na dyżury. Po kilku tygodniach okazało się, że pilnowanie koleżanki z myślami samobójczymi to duże wyzwanie dla piętnastolatków. Zośka przestała spać, Konrad zaczął jeść trzy razy więcej i doświadczać silnego lęku, Alek uciekał w używki i granie. Wszyscy mocno opuścili się w szkole.

– Możesz do mnie dzwonić zawsze, o każdej porze – zapewniała Oliwia koleżankę, która nie mogła przestać się samookaleczać i czuła się coraz gorzej. Rozmawiały kilkanaście razy na dobę, w dzień i w nocy, Oliwia wierzyła, że w ten sposób pomoże przyjaciółce. Po pół roku cięły się razem.

Dzieci i młodzież uśmiechające się od ucha do ucha w reklamie soczku to tylko część prawdy o tym pierwszym, sielskim okresie życia. Chandra, kryzys, niska samoocena, trauma, zaburzenia psychiczne – specjaliści pracujący na co dzień z młodymi ludźmi szacują, że z różnego rodzaju trudnościami dotyczącymi zdrowia psychicznego mierzy się mniej więcej połowa z nich. Według literatury na depresję choruje kilka procent dzieci, dwadzieścia procent ma epizody depresyjne.

– Jestem przekonany, że teraz, gdy z panią rozmawiam, któryś z moich uczniów lub pacjentów planuje swoją śmierć, a ja nie mam o tym pojęcia, choć od lat codziennie rozmawiam z dziećmi, które mają myśli samobójcze – mówi Tomasz Bilicki, interwent kryzysowy, terapeuta, nauczyciel.

– Jeśli chodzi o kłopoty młodych ludzi, my, dorośli, widzimy tylko wierzchołek góry lodowej. Pełniejszy obraz sytuacji mają rówieśnicy, którzy zwierzają się sobie wzajemnie. Rzecz w tym, że pomaganie ludziom, szczególnie w trudnych kryzysach, jak kryzys suicydalny, samookaleczenia, depresja, kłopoty rodzinne, może być wyczerpujące dla pomagacza. Rówieśnicza interwencja kryzysowa odpowiada na to zapotrzebowanie – świetnie, że pomagasz swoim rówieśnikom, to jest wspaniała rzecz, ale rób to w sposób bezpieczny dla siebie. Nie chodzi o to, żeby ubrać dzieci w kamizelki z napisem: „masz myśli samobójcze, przyjdź do mnie”, bo to jest zadanie dla nas, dorosłych. Ale możemy ich wesprzeć, czuwać, żeby to pomaganie było efektywne i przynosiło pozytywne skutki dla obu stron.

Artykuł został opublikowany w 24/2024 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.